Czy ewangelizator może zbierać od ludzi pieniądze na trzygwiazdkowy hotel?

Zbiórka na nocleg w trzygwiazdkowym hotelu wzburzyła obserwujących. Kolaż: DEON. Źródło: zrzutka.pl / depositphotos.com

Lipiec byłby nudny bez żadnej dramy. Od kilku dni można w katolickich rejonach internetu obserwować „katodramę” w wykonaniu byłego już jezuity i jego społeczności, która poproszona o wsparcie „ewangelizacji w Rzymie” zareagowała… niekoniecznie entuzjazmem.

Ale od początku. Chodzi o Krzyśka Dzieńkowskiego i Klaudię Domańską, parę, która z początkiem roku wywołała burzę w mediach, a jej powtórkę w końcu kwietnia: najpierw młody jezuita z dnia na dzień oznajmił na Instagramie, że się zaręczył, później para wzięła ślub cywilny. Z treści, które publikują w swoich mediach społecznościowych wynika, że czują się wybrani do wyjątkowych misji na rzecz Kościoła katolickiego (piszę „na rzecz”, bo pozostaje dla mnie wątpliwe, czy te misje odbywają się jeszcze w Kościele, czy już poza Kościołem).

DEON.PL POLECA

 

 

Nowa „misja” ma się odbyć w Rzymie, a zbiórka na nią wzbudziła mnóstwo emocji (niemal 1000 komentarzy na samym Instagramie). Dlaczego? Bo w jej opisie pojawia się kilka niepokojących sformułowań. „ Odebraliśmy od Boga, że nas tam [do Rzymu – przyp. red.] wysyła i wierzymy, ze chce czynić wielkie rzeczy”. I zdanie budzące najwięcej kontrowersji: „ W tym sezonie Bóg powołał nas do tego, aby podróżować w innych warunkach i spać w normalnym 3* hotelu”. Nie ma też konkretów: nie wiadomo, kogo, gdzie i jak chcą ewangelizować Krzysiek i Klaudia, wiadomo za to, że potrzebują kasy, żeby jeść, spać i przemieszczać się po Rzymie.

Gorzka ironia, czyli jezuita, który jednak nie umie w rozeznawanie

Krzyśka znam raczej zawodowo niż prywatnie, i również zawodowo przez kilka lat obserwowałam jego działania w social mediach, a w obecnej sytuacji najbardziej mi żal jego „osieroconych” braci-jezuitów, którzy z dużą łagodnością, cierpliwością i życzliwością próbują się do niego dobić w publicznych komentarzach z głosem rozsądku. W publicznych, bo jak sami piszą, wszystkie próby prywatnej rozmowy kończą się przynajmniej milczeniem lub urwaniem kontaktu. Kłóci się to bardzo z uśmiechniętymi komunikatami od Krzyśka, wysyłanymi publicznie w świat, w których tłumaczy, że co prawda nie czyta komentarzy, ale upominanie należy zaczynać od spotkania w cztery oczy, a publiczne komentarze są w tej sytuacji nie na miejscu, bo św. Ignacy kazał "ocalać zdanie bliźniego".

Na czym polega ten słyszalny w komentarzach głos rozsądku? Przede wszystkim na podkreśleniu, że aktualny sposób rozeznawania byłego jezuity jest daleki od wszystkich sprawdzonych w Kościele sposobów.

„Wasze marzenia są w porządku. (…) Ale mówienie, że Bóg Was niejako bezpośrednio zaprasza do tych wszystkich rzeczy jest bardzo szkodliwą manipulacją idącą wbrew podstawowym zasadom rozeznawania duchowego” – pisze Dominik Dubiel SJ. „To, co robicie, kłoci się już z jakimkolwiek sposobem rozeznania, nie tylko ignacjańskim” – dodaje ostrzej Łukasz Sośniak SJ. I jeszcze komentarz od innej osoby obserwującej, jak dla mnie w punkt oddający sytuację: „Przyzwyczailiście się do usprawiedliwiania wszystkiego wolą Boga”.

DEON.PL POLECA


Manipulacja i wyłudzanie czy ewangelizacja?

I teraz, żeby było jasne. Jest pewną duchową normą u ludzi wierzących doświadczanie opieki Boga także w kwestii finansowej. Bóg się troszczy i opiekuje: nawet jeśli się tego samemu nie doświadcza (albo przegapia, co nie jest rzadkie) można o tym usłyszeć tyle prawdziwych historii, że trudno mieć wątpliwości. Cudownie spłacone długi, niespodziewane zlecenia na kwoty, które są akurat pilnie i niezbędne do życia albo pieniądze na bilet znalezione na ulicy. Wszyscy darczyńcy pukający nieśmiało do drzwi różnych bożych dzieł z cichym zdaniem: a bo ja chciałem coś dobrego zrobić i tu przyniosłem pieniądze, mam nadzieję, że się nie pogniewacie – a w kopercie jest kwota dokładnie pokrywająca ostatni rachunek za prąd, do którego odcięcia zostało kilka godzin.

Bóg jest hojny i się troszczy, ale nie jest złotą rybką spełniającą z automatu i co do jednego ludzkie marzenia o bogactwie, luksusie i komforcie. Co więcej, w zasadzie we wszystkich opowieściach o Jego wsparciu dla ludzi, którzy chcą ewangelizować, przewija się jeden motyw: człowiek wychodzi z pokorą i zaufaniem, że Bóg się zatroszczy, nie stawia Mu warunków, nie wyznacza standardów, a potem dzieją się cuda i Jego zaopiekowanie przerasta nasze oczekiwania.

Trudno nie zauważyć, że tu jest jakby… odwrotnie. I choć z jednej strony naprawdę nie zdziwiłoby mnie, gdyby Bóg powiedział na modlitwie: „dzieci, tym razem chcę wam dać trochę luksusu”, to z drugiej strony stawianie sprawy w formie „Bóg nam powiedział, wrzucajcie kasę jak najszybciej” brzmi po prostu jak nadużycie. I dlatego nie dziwi mnie, że w większości komentarzy zarzuca się parze duchową manipulację, a w niektórych bardzo wprost: „wyłudzanie pieniędzy”.

„Jestem przekonana, że ten przypadek trafi kiedyś do jakiejś pracy magisterskiej do rozdziału „wyłudzenia na wolę bożą” – komentuje wpis dziennikarka Weronika Kostrzewa, a równie w punkt ujmuje sprawę psycholog i psychoterapeutka Agnieszka Kozak: „Mam taką myśl, że używanie Pana Boga do proszenia ludzi o pieniądze zamiast pójścia do pracy i zarobienia pieniędzy na wygodny hotel jest jednym z tych zachowań, które potem powodują dużo hejtu na ludzi wierzących, bo pokazywani są jako nieumiejący sobie radzić w życiu pracą rąk własnych”.

Jak para żyjąca w grzechu może wprowadzić „wielkie zmiany w duchowej rzeczywistości”?

Przyznam, że mnie jednak najbardziej niepokoi inny aspekt tej sprawy. Pomijając specyficzny język, jakim się komunikuje nasza „misyjna para”, dość trudny do zrozumienia dla polskich katolików, czyli wszystkie te eufemizmy jak „zasiewanie finansów” i "odebraliśmy od Boga", zastanawiam się, czy ludzie w nieuporządkowanej sytuacji moralnej są dobrymi kandydatami do ewangelizowania młodych katolików podczas ich jubileuszu w Rzymie. Bo trudno zaprzeczyć, że ich sytuacja z punktu widzenia Kościoła katolickiego jest nieuporządkowana: nie mają ślubu kościelnego. Jasne, u protestantów sytuacja ze ślubem cywilnym i w ogóle małżeństwem wygląda inaczej, bo małżeństwo w kościołach protestanckich nie jest sakramentem – ale Krzysiek i Klaudia nie oznajmili jak dotąd, że przestali być wyznania rzymskokatolickiego i chcą ewangelizować rzymskokatolicki Kościół. I mówiąc wprost, mam z tym problem, bo zbyt wielu widziałam „ewangelizatorów” prowadzących ludzi na manowce z własnej winy spowodowanej życiem w grzechu ciężkim, żeby zaufać, że akurat tutaj sprawa jest czysta, a misja prawdziwa.

Bo można „odbierać od Boga”, że chce dla nas czy od nas tego i tamtego, i mogą to być na pierwszy rzut oka całkiem dobre rzeczy. Mogą nawet być prawdziwe, co zazwyczaj weryfikuje się dość szybko. Ale głoszenie innym Ewangelii w stanie grzechu ciężkiego nigdy nie było dobrym pomysłem. A pierwsze owoce tej niezaczętej jeszcze „misji do Rzymu” w postaci zamętu w mediach społecznościowych i zrzucania winy za ten zamęt na niechęć i emocje obserwujących oraz pouczanie ich, co Biblia i św. Ignacy mówią o upominaniu bliźniego bez przyjmowania właśnie takich upomnień to naprawdę nie są dobre owoce.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy ewangelizator może zbierać od ludzi pieniądze na trzygwiazdkowy hotel?
Komentarze (24)
NA
~Nikodem AS
5 sierpnia 2025, 09:40
Uważam, że publiczne krytykowanie Klaudii i Krzysztofa – niezależnie od tego, jakie decyzje podjęli i jak bardzo mogą one boleć wspólnotę – raczej przyniesie więcej szkody niż pożytku. Szczerze odradzałbym pisanie artykułów czy komentarzy, które miałyby ich napiętnować. Rozumiem, że sytuacja, jaka się wydarzyła, nie jest chwalebna ani dla nich, ani dla środowiska jezuitów, ani dla Kościoła. Jednak może warto spojrzeć na nią głębiej – jako na sygnał, że w Kościele istnieje pewna niezaspokojona potrzeba. Kościół teoretycznie ma wszystko, czego człowiek potrzebuje – sakramenty, wspólnotę, naukę, drogę duchową. Ale nie wszystkie jego „członki” rozwijają się w tym samym tempie, nie każda parafia czy wspólnota daje ludziom doświadczenie żywego Boga. Dla wielu wiernych wiara nie staje się przestrzenią życia, lecz instytucjonalnym obowiązkiem.
NA
~Nikodem AS
5 sierpnia 2025, 09:39
Być może istotą problemu jest właśnie to: potrzeba autentycznej, żywej relacji z Bogiem. Potrzeba wspólnoty, która rozeznaje i dojrzewa razem. Potrzeba Kościoła jako ciała, a nie wyłącznie struktury. Kiedyś czytałem, że chrześcijanie, którzy odchodzą z Kościoła, robią to często z powodu tego, czego w nim nie odnaleźli – a nie tylko dlatego, że ktoś ich zwiódł. Ich błędy są realne, ale są też świadectwem duchowej tęsknoty. Nie traktuję Klaudii i Krzysztofa jako proroków ani autorytetów – ale dostrzegam, że ich historia może być dla nas zaproszeniem: żeby wsłuchać się w to, czego dziś szukają ludzie wiary. Chcą autentyzmu. Chcą życia, które nie kończy się rozczarowaniem po ślubie ani wypaleniem po latach w Kościele. Ludzie chcą czegoś, co da im pasję, radość, poczucie sensu. Może warto, zanim ocenimy, posłuchać, czego naprawdę brakuje. I spróbować to odnowić — w nas, we wspólnotach, w Kościele.
NA
~Nikodem AS
5 sierpnia 2025, 09:26
Publiczne krytykowanie Klaudii i Krzysztofa może przynieść więcej szkody niż pożytku. Choć ich decyzje są bolesne, warto spojrzeć głębiej – być może pokazują one niezaspokojone potrzeby duchowe w Kościele. Ludzie szukają autentycznej relacji z Bogiem, wspólnoty, która naprawdę żyje Ewangelią, a nie tylko struktur i zasad. Kościół ma skarb wiary, ale nie wszędzie jest on przekazywany w sposób żywy i przemieniający. Historia Klaudii i Krzysztofa nie musi być dla nas zgorszeniem, ale zaproszeniem: by na nowo ożywiać w Kościele to, co najważniejsze – pasję wiary, wspólnotę i autentyczność.
FD
~F. D.
29 lipca 2025, 00:00
Trzech gwiazdek dochrapała się już karczma Rzym?
KJ
~Kamil Jakimś
28 lipca 2025, 23:48
A czy ksiądz ma prawo stosować cennik za mszę świętą? No właśnie może zobaczmy pazerność kleru. Zresztą kościół katolicki też nic za darmo nie robi, nie zauważyłem by np rekolekcje w domach rekolekcyjnych były za darmo. Ostatnio sam byłem świadkiem rozmowy jak duchowny zażądał 900 zł za pogrzeb. W pani artykułach kryje się hipokryzja i odrealnienie. Kościół bije się o kasę na każdym kroku, ale jak ktoś inny chce zarabiać to już wielka burza. Tak uważam że to kościół powinien pokazać że jest przejrzysty w tej sprawie a później oceniać. Ja rozumiem że pani pisze od dyktando jezuitów i że musi pani to robić ale proszę wykazać się chociaż odrobinę rozumem . Deon to już szoruje po dnie.
Marta Łysek
29 lipca 2025, 14:03
Mnie to się marzy, żeby Pan zaczął wreszcie czytać teksty do końca, a nie tylko komentować tytuły, ale zawsze mi mówili, że mam zbyt śmiałe marzenia... Ale przyznam, że tak od połowy komentarza naprawdę mnie Pan rozbawił, wszystkie klasyki z gatunku "jak cię uprzejmie obrazić" z naszego forum komentujących Brakło mi tylko "i na pewno admin nie opublikuje tego komentarza". Proszę nad tym popracować przy następnym ;)
KJ
~Kamil Jakimś
29 lipca 2025, 18:13
Brakuje mi obiektywizmu u pani. Nie chcę pani obrażać. Natomiast jedno jest pewne że brakuje mi w pani tekstach podejścia praktycznego. Pani artykuły są otwarte tylko na kościół i jego racje. Każdy ma prawo wyrażać swoje zadanie i ja pani uwagi szanuję. Co do publikacji komentarzy tak zgadzam się że to co niewygodne dla pani redakcji nie jest publikowane. Zresztą dziennikarstwo katolickie od dawna to propaganda.
FD
~F. D.
29 lipca 2025, 19:19
Do „~Kamil Jakimś” >>> „(…) byłem świadkiem rozmowy jak duchowny zażądał 900 zł za pogrzeb (…)” i „(…) jak ktoś inny chce zarabiać to już wielka burza. Tak uważam że to kościół powinien pokazać że jest przejrzysty w tej sprawie (…)” === Jeśli był pan świadkiem rozmowy, w której duchowny „zażądał” wymienionej przez pana sumy, to znaczy, że zaświadcza pan, że „kościół pokazał, że jest przejrzysty w tej sprawie”, nieprawdaż?
KJ
~Kamil Jakimś
30 lipca 2025, 14:24
Życzę panu by trafił pan na takiego duchownego dla którego tylko kasa będzie najważniejsza. Chyba bezczelny i pazerny to nie ma nic wspólnego z przejrzystością.
BD
~Bo D
28 lipca 2025, 20:14
To już od mądrości i woli ludzi zależy czy będą mu dawać pieniądze. Jeśli ktoś chce wyrzucać swoje pieniądze to trudno mu zabronić!
RK
~R K
28 lipca 2025, 16:25
Mnie tam oburza katolicka obsesja na punkcie grzechu, seksu i moralizowania innych
WT
~Wojtek T.
27 lipca 2025, 23:48
z tego, co zrozumiałem, to facet złamał śluby i żyje w grzechu ciężkim z tzw. panterką. Zakon powinien wydać i ogłosić oświadczenie, że ów młodzian nie ma nic wspólnego z Kościołem i zakonem, i działa na własną rękę, a właściwie na kocią łapę.
AZ
~Anna Ziober
27 lipca 2025, 15:36
Rzym jak mało które miasto zasługuje na ewangelizację ! Zapewne mało kto tam słyszał o Jezusie, chrześcijaństwie, Kościele. I tam właśnie posyła ich Bóg? Chyba tylko kpina z ludzi w żywe oczy mogłaby tłumaczyć ten apel o zbiórkę.
ZT
~Zuza T.
27 lipca 2025, 07:01
Czasami się zdarza, że zakonnik czy ksiądz rezygnuję z powołania, aby być z kobietą, o takich historiach słyszy się nawet często, ale chyba nikt tak przewrotnie jak oni nazywają grzechem świętością, a świętość grzechem.... dobry Jezus tylko patrzy z Krzyża....
WT
~Wojtek T.
28 lipca 2025, 09:10
facet ma tupet na granicy zaburzenia, i ktoś mu powinien o tym powiedzieć. Nie śledzę kato-pudelka, więc nawet nie wiedziałem że takie 'ucieszne' historie mają miejsce.
ZT
~Zuza T.
27 lipca 2025, 06:23
Jestem co najmniej zniesmaczona i oburzona na ich bezczelność- czy oni naprawdę myślą, że jesteśmy tak glupi, żeby uwierzyć, że Bóg chce ich wysłać na misje do Rzymu? Szok....na pewno siebie będą ewangelizować, pijąc słodkie włoskie wino, zamiast Tego, konsekrowanego? Diabelskie to wszystko....
XX
~Xyz Xyz
26 lipca 2025, 21:47
Dziś w nocy Bóg powołał mnie bym ewangelizował na Malediwach przez 2 tyg w 5 gwiazdkowym hotelu.Wpłacicie po pięć stów ?
WB
~Wojtek Bezportek
26 lipca 2025, 20:56
Nie pomniejszając budzącej raczej uśmiech na twarzy niż realne niebezpieczeństwo perypetii Państwa młodych opisanych w artykule mój sprzeciw budzi ocena, iż w grzechu ciężkim robią to czy owo. Rozumiem troskę autorki (choć do końca jej nie podzielam), iż mając grzecha nie można czynić ewangelizacji, ale jednak autorka stawia się w roli sędziego, który ocenia ich status odniesienia do Boga i Kościoła bardzo poważnie. Zamiast mówić kto jakiego ma grzecha sugeruję opisywać fakty, komentować wydarzenia, a jeśli już nawet chcemy zaglądać w to kto jakiego ma grzecha sugeruję najpierw podjąć próbę rozmowy tymi, których ocenia.
DF
Dawid fordoński
26 lipca 2025, 20:21
Jeśli chodzi o gloszone treści przez Krzysztofa to zastanawiała się Pani czy coś jest nie tak?
DF
Dawid fordoński
26 lipca 2025, 18:57
Chodzi o to że zdanie jednej osoby nie może być wyznacznikiem normy tego jaki Kościół powinien być , a jaki nie powinien
GG
~Gloria Gloria
26 lipca 2025, 18:06
Zgadzam się całkowicie z autorką! Dość już w mediach takich niejednoznacznych sytuacji......
RK
~R K
28 lipca 2025, 16:24
A bo to ludzie za głupi,żeby sami mieli ocenić?
DF
Dawid fordoński
26 lipca 2025, 14:41
Z jednej strony oburzała się Pani na krytyków Papieża Franciszka, a z drugiej daje sobie Pani prawo do oceny Krzysztofa Dzienkowskiego i jego działalności. Nie mówię że na pewno jest w porządku ale jednak zostawilbym ocenę podczas dyskusji na przykład wsrod jezuitów, a nie swojej wiedzy i intuicji
IK
~Iwona K
26 lipca 2025, 07:47
Jak już nikt nie będzie finansował tych „misji” nasza para „ewangelizatorów” napisze książkę, jak zostali odrzuceni w tym staroświeckim Kościele, z jakim hejtem się spotkali i co tam jeszcze wymyślą, a następnie zaczną chodzić po TVN-ach opowiadając o swojej krzywdzie. Niestety e tym kierunku to idzie… Nie pierwszy taki przypadek i nie ostatni.