Amerykański pastor i znany autor religijny oskarżony o niezapobieganie pedofilii
Pastor John Ortberg posługuje w tzw. megakościele w Menlo (stan Kalifornia) oraz jest autorem wielu książek i artykułów o tematyce religijnej i duchowej, m.in. dla „New York Timesa” oraz znanym i cenionym kaznodzieją. Od listopada 2019 do marca br. był on przymusowo urlopowany (leave of absence) w związku z oskarżeniami o niezapobieganie pedofilii we własnej wspólnocie wyznaniowej.
Urodzony w 1957 duchowny wcześniej co prawda przyznał i oznajmił, że jeden z woluntariuszy pracujący z dziećmi miał skłonności do pedofilii, zataił jednak, że chodziło o jego własnego syna „Johnny'ego” Ortberga III. Pastor w końcu uznał swoje błędy: zaniedbania duszpasterskie i brak przejrzystości i po zakończeniu programu „przywrócenia do służby duszpasterskiej” 20 marca powrócił do swoich zajęć w kościele. Nie zadowoliło to jednak części wiernych, którzy nadal uważają, że pastor wraz ze swoją żoną bardziej dba o własną reputację niż o dobro bezbronnych dzieci.
Pojawił się też nowy zarzut, iż adwokat Ortberga nie był specjalistą od „wykroczeń seksualnych”, ale jedynie bronił swego klienta w sporach sądowych.
Mimo ciągle jeszcze pojawiających się zarzutów o pedofilię należy podkreślić, że różne Kościoły chrześcijańskie w Stanach Zjednoczonych kilka lat temu ostro zabrały się za przeciwdziałanie temu zjawisku. Kościół katolicki od ok. pięciu lat wciela w życie co najmniej trzy programy, mające za zadanie – za pośrednictwem wideokonferencji i związanych z nimi pytań, na które trzeba odpowiedzieć – walkę z grasującymi w kościołach pedofilami.
Tego rodzaju procedurę musiał przejść w Japonii posługujący tam polski dominikanin o. Paweł Janociński, który współpracował także z kapelanem w bazie wojsk amerykańskich w Tokio. Tak jak każdy zatrudniony tam duchowny a także personel cywilny po dwóch latach musiał odbyć kolejne szkolenie online w programie „Virtus”, zatytułowane „Ochrona dzieci Bożych”. Dopiero po otrzymaniu świadectwa ukończenia tego kursu z kurii archidiecezji polowej mógł on podjąć pracę w bazie wojskowej.
Skomentuj artykuł