Arcybiskup o powołanym ministerstwie ds. walki z samotnością
Wyniki ostatnich sondaży przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii są alarmujące: aż 9 mln Brytyjczyków boryka się z problemem samotności.
Dane podają, że ponad 200 tys. starszych osób w ciągu miesiąca nie przeprowadziło z nikim ani jednej rozmowy, a około 5 mln dorosłych nie ma bliskich przyjaciół, również ich kontakty z rodziną są ograniczone. Naukowcy udowodnili, że izolacja społeczna zwiększa o 50 proc. ryzyko przedwczesnej śmierci.
Mając na względzie te dane premier Theresa May powołała ministra ds. walki z samotnością. Decyzja ta odbiła się szerokim echem. Skomentował ją również prezes Papieskiej Akademii Życia abp Vincenzo Paglia: "Problem polega na tym, że żyjemy w świecie, w którym coraz bardziej osłabia się międzyludzkie relacje. Ale trzeba sobie powiedzieć jasno, że to ministerstwo zostało powołane nie ze względów sentymentalnych, lecz dlatego, że osoby samotne są dla społeczeństwa obciążeniem finansowym. Życie w pojedynkę jest droższe niż życie w rodzinie. Ale światu trudno zrozumieć, że warto być razem, że relacje są ważne. Świat, w którym relacje są kruche, jest światem niebezpiecznym dla wszystkich, a w szczególności dla najmniejszych, ubogich i osamotnionych".
Do pomysłu brytyjskiej premier sceptycznie podchodzi też prof. Philip Booth, angielski ekonomista i znawca doktryny społecznej Kościoła. Jego zdaniem do problemu samotności należałoby podejść na szczeblu lokalnym. I zamiast powoływać nowe ministerstwo, należy zacząć od parafii, stowarzyszeń i rodziny, aby walczyć z izolacją. To lokalne władze, a nie państwowe mogą zrobić więcej na tym szczeblu - stwierdził prof. Booth.
Skomentuj artykuł