Biskup charkowsko-zaporski: jesteśmy niemal odcięci od świata i potrzeba nam wszystkiego
- Jesteśmy niemal odcięci od świata i potrzeba nam wszystkiego. Charków cały czas jest ostrzeliwany przez rosyjskie rakiety, samoloty i z armat. W środę np. Rosjanie ostrzelali dworzec, gdzie stali ludzie czekający na pociąg ewakuacyjny – powiedział PAP ordynariusz diecezji charkowsko-zaporskiej bp Paweł Honczaruk.
Ordynariusz diecezji charkowsko-zaporskiej powiedział, że najtrudniejsza sytuacja jest w miastach, gdzie toczą się walki, a więc w Mariupolu, Charkowie, Konotopie, Sumach, w Kijowie i koło Zaporoża. Na reszcie terenu Ukrainy – poza Donbasem – jest spokojnie, nie ma tam ostrzałów. W związku z tym życie powoli się toczy. Oczywiście ludzie ze strachu uciekają, ale można kupić jedzenie, a w kościołach celebrowane są msze św. i nabożeństwa" – powiedział hierarcha.
Rosjanie atakują Mariupol i Charków
Zaznaczył, że Mariupol jest już całkowicie otoczony przez wojska rosyjskie. "Ludzie są bez prądu, wody, dostaw jedzenia. Nie możemy się także z nimi w żaden sposób skontaktować" – powiedział bp Honczaruk.
Podkreślił, że sytuacja w Charkowie jest w tej chwili również bardzo trudna. "Jesteśmy odcięci od świata i potrzeba nam niemal wszystkiego. Banki nie pracują, więc ludzie nie mają dostępu do pieniędzy. Jedzenie też do miasta nie może dojechać, ponieważ jest zbyt niebezpiecznie" – wyznał.
Przyznał, że jeszcze w sobotę "była możliwość wyjazdu z Charkowa, z tym że cały czas miasto było ostrzeliwane przez rakiety, przelatujące samoloty i ostrzeliwane z armat".
"Rosjanie systematycznie niszczą infrastrukturę cywilną – strzelają po blokach mieszkaniowych, szkołach, szpitalach tak, że jest bardzo niebezpiecznie. Centrum miasta jest zupełnie puste. W wielu miejscach toczą sie walki uliczne. Łapani są dywersanci, których jest bardzo dużo, więc można stosunkowo łatwo dostać kulą. Na większych osiedlach niekiedy pojedyncze osoby przemieszczają się, ale jest to bardzo rzadko" – powiedział ordynariusz charkowsko-zaporski.
Bp Honczaruk zaznaczył, że bardzo dużo mieszkańców zdążyło już opuścić Charków. Niektórzy decydują się teraz, ale z godziny na godzinę jest to coraz bardziej niebezpieczne. Co prawda pociągi ewakuacyjne kursują, ale nikt nie ma gwarancji, że nie zostanie on ostrzelany. Rosjanie nie przestrzegają żadnych zasad. W środę np. ostrzelali dworzec, na którym stali ludzie czekający na wyjazd" – powiedział biskup charkowsko-zaporski.
Przyznał, że ludzie w Charkowie są przerażeni i zmęczeni życiem w ciągłym napięciu i zagrożeniu śmiercią. Niemal przez cały czas przebywają w schronach lub podziemiach budynków czy kościołów.
Bez Najświętszego Sakramentu w kościołach
Poinformował, że w świątyniach nie ma Najświętszego Sakramentu. "Pozabieraliśmy konsekrowane hostie z obawy przed ich profanacją w przypadku np. zburzenia kościoła. Tam gdzie odprawiamy msze św., jest Najświętszy Sakrament, ale w bardzo małych ilościach" – wyjaśnił bp Honczaruk.
Podkreślił, że kapłani są w miastach razem z wiernymi. "Czasem jest bardzo ciężko i nogi człowiekowi się uginają, dla trwamy, wierząc, że Bóg zwycięży, że nastanie upragniony pokój" – wyznał biskup charkowsko-zaporski.
Źródło: PAP / kb
Skomentuj artykuł