Józef Puciłowski OP o wodzie święconej i podawaniu ręki “na znak pokoju”: “to nie są żarty”
“Jestem przeciwny trzymaniu się za rękę, bo ktoś mógł sobie tą ręką gdzieś podłubać” - mówi Józef Puciłowski OP i apeluje o ostrożność w czasie zagrożenia koronawirusem.
W Polsce coraz więcej mówi się o zagrożeniu wynikającym z epidemii koronawirusa. Chociaż oficjalnie nie ma jeszcze potwierdzonego przypadku wirusa na terenie kraju, to pojawia się coraz więcej prewencyjnych działań. Część z nich związana jest z działalnością Kościoła katolickiego.
“Ja myślę, że nawet bardzo dobrze. Nikogo nie kusi” - mówi Józef Puciłowski OP w materiale Faktów TVN zapytany o brak wody święconej w krakowskim klasztorze dominikanów.
Zakonnik uważa, że przy udzielaniu komunii świętej istnieje duże prawdopodobieństwo przeniesienia bakterii lub wirusa na rękach: “przy największej ostrożności zawsze na palcach może człowiekowi zostać ślina, którą się przenosi do innej buzi. No tak to jest”.
“Jestem przeciwny trzymaniu się za rękę, bo ktoś mógł sobie tą ręką gdzieś podłubać. Skoro takie są czasy i takie są zagrożenia, to nie są żarty, więc nie wywołujmy diabła niekoniecznie z lasu, tylko z ręki drugiego człowieka” - komentuje “znak pokoju” ojciec Puciłowski.
O sprawie wypowiedział się także ks. Radosław Rakowski, poznański duszpasterz akademicki: “uważam, że lepiej mniej sobie podawać ręce, ale cały czas będę stał przed kościołem i witał ludzi. Możemy witać machaniem ręki albo możemy powiedzieć coś miłego”.
Skomentuj artykuł