Lekcja ks. Galusa

Ilustracja: DEON / YouTube / Jerzy Opioła - Praca własna, CC BY-SA 4.0

Sprawa księdza Daniela Galusa jest w pewnym sensie lustrem, w jakim przejrzeć się może i powinna polska, katolicka religijność. Nie jest to bowiem tylko kwestia nieposłuszeństwa czy indywidualizmu, ale pewnej formy religijności, która ma tendencje do wyradzania się w sekciarstwo.

Wszystko, co powinno być napisane na temat prawnej sytuacji ks. Daniela Galusa i łamania przez niego reguł, znaleźć można w kolejnych dokumentach podpisanych przez jego ordynariusza arcybiskupa Wacława Depo. Jest tam mowa o nieposłuszeństwie, łamaniu nakazów biskupa i Stolicy Apostolskiej, przyjmowania i zdejmowania kar z księży, na których zostały one nałożone przed odpowiednie władze, o sprawowaniu Eucharystii wbrew nałożonym karom i o lekceważeniu władzy w Kościele. W tej sprawie trudno cokolwiek dodać. Arcybiskup Depo najłagodniej, jak dało się to zrobić wyjaśnia, skąd takie a nie inne decyzje, wskazuje na to, jak długo (sam przyznaje, że nieco za długo) próbował przywrócić tego duchownego na właściwe tory. I to, że się to nie udało nie jest - to trzeba powiedzieć jasno i zdecydowanie - winą metropolity częstochowskiego.

Zostawiając na boku kwestie dyscyplinarne (a także doktrynalne, choć te pojawiały się częściej w pierwszych dekretach arcybiskupa Depo) warto zadać sobie pytanie, skąd brała się i bierze popularność ks. Galusa? Dlaczego on i skupieni wokół niego inni duchowni, przyciągają do siebie wiernych? I wreszcie: czy i co zjawisko skupiania się wokół tego rodzaju księży mówi nam o charakterze naszej polskiej religijności? Można odpowiedzieć, że niewiele, bo przecież wokół Czatachowej skupionych jest w gruncie rzeczy niewielu wiernych, a księdzu Galusowi (i innym tego rodzaju liderom) nie udało się nigdy porwać za sobą rzeczywiście tłumów. Taka odpowiedź nie jest jednak prawdziwa, bo tak się składa, że te same elementy, które służą do budowania autorytetu ks. Galusa występują - niekiedy w mniejszym, a niekiedy w takim samym stopniu - także w duszpasterstwie czy nauczaniu wielu innych księży czy liderów świeckich w Kościele. To, że (jeszcze) nie doprowadziły one do tego rodzaju sporu, często wynika z faktu, że zakres oddziaływania wspólnoty jest mniejszy, lider ostrożniejszy czy unikający rozgłosu, a niekiedy także z tego, że sprawą nie zainteresowały się media.

Jakie są zatem źródła - z jednej strony zainteresowania i fascynacji, jaką budzi ksiądz Galus, a z drugiej (a to dwie strony tego samego medalu) wychodzenia przez niego samego z Kościoła? Pierwszą - i być może kluczową - jest skupienie nie na Objawieniu chrześcijańskim, nie na Piśmie Świętym i Tradycji, a także doktrynie Kościoła, ale na prywatnych (niekiedy nawet własnych) objawieniach. To one stają się kryterium oceny zarówno rzeczywistości kościelnej, jak i świeckiej, a nawet nauczania Kościoła. To, czego wizjoner „doświadcza”, staje się miarą wszystkiego, a bezpośredni deklarowany przez niego kontakt z Bogiem przyciąga do niego wiernych. W rozbitym, podzielonym świecie, w Kościele, który dynamicznie się zmienia, a do tego często w sytuacji wielu popełnionych własnych błędów ludzie chcą otrzymać pewność, a któż może ją dać w stopniu wyższym niż ktoś, kto deklaruje, że ma bezpośrednią relację z Bogiem. Takich kierowników duchowych, ludzi, którzy „wiedzą” i mogą przekazać, jaka jest wola Boża wobec innych jest - także w Kościele - wielu, wielu jest także takich, którzy przekonuje, że rozmaite „objawienia prywatne”, „proroctwa”, „charyzmatyczne przeżycia” mogą i powinny zastąpić niebezpieczną wolność człowieka czy nawet nauczanie Kościoła.

DEON.PL POLECA

Tyle, że wejście w taką przestrzeń oznacza wyjście poza przestrzeń wiary katolickiej i wejście w sferę subiektywnych przeżyć religijnych (a czasem wręcz psychopatologii). Kościół jest bardzo ostrożny w rozeznawaniu prywatnych objawień, o większości z nich w ogóle się nie wypowiada, ogromną część uznaje za nieprawdziwe (co niekoniecznie oznacza pochodzące od złego ducha, a niekiedy tylko wynikające z problemów psychicznych), a nawet te nieliczne, które zostały uznane za autentyczne, nigdy nie zostały uznane za obowiązujące dla wiernych.

Ujmując rzecz wprost: nie mamy obowiązku wierzyć w żadne objawienie prywatne, nawet jeśli jest ono uznane przez Kościół. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Po pierwsze dlatego, że wszystko, co potrzebne nam do zbawienia zostało objawione w Piśmie Świętym i Tradycji i jest nam podane do wierzenia przez Kościół. Ale jest i drugi powód. Kościół ma bowiem świadomość, że wizjonerzy - także ci, których uznano za autentycznych - przekazują nam nie tylko to, co ujrzeli, ale także to, co zakładali wcześniej, co było elementem ich wychowania religijnego, co było częścią składową otaczających ich kultury. To dlatego bezpieczniej jest nie tyle twierdzić, że Matka Boża czy Jezus coś im powiedzieli, ale że oni coś od nich usłyszeli. Słyszymy bowiem nie zawsze to, co zostało powiedziane, a czasem to, co usłyszeć chcemy lub możemy. Oddzielenie więc tego, co jest przekazem objawionym prywatnie od tego, co jest elementem jego uchwytywania czy niekiedy wręcz zafałszowywania jest zatem konieczne, a nie zawsze możliwe. I to właśnie dlatego wiary nie wolno budować na prywatnych - szczególnie nie uznanych - objawieniach.

Inną cechą właściwą księdzu Galusowi (ale przecież nie tylko) jest przesadne skupienie na po aptekarsku rozumianym grzechu, na złu, które ma być wszechogarniające. Lęk, często sztucznie generowany przez poczucie winy, a także błędne rozumienie grzechu (w którym nacisk jest stawiany na złamanie normy, a nie na zerwanie relacji) skłania nas do nieustannego zamartwiania się, czy przypadkiem nie przekroczyliśmy zasady, a przez to (to już źle rozumiane poczucie winy i religijność lękowa) czy nie skazaliśmy się na piekło. Takie myślenie wymaga znalezienia kogoś, kto - najlepiej z autorytetem płynącym z objawienia prywatnego - będzie nam mógł odpowiedzieć, co nie jest (a częściej, przynajmniej w Polsce, co jest) grzechem. I tak właśnie robił ks. Galus. Znajdując nowe grzechy (jednym z nich było szczepienie się), wywołując lęk przed Bożą karą, z jednej strony uzależniał od siebie ludzi, a z drugiej dawał im poczucie pewności, że - z bożym, a konkretniej jego, prowadzeniem - idą wreszcie dobrą drogą. Z nauczaniem rozeznawania w sumieniu - a to jest ostatecznie celem religijnego, katolickiego wychowania i formacji - niewiele miało to wspólnego, ale pozwalało unikać trudnych pytań.

Zaskakująco, bo w formie klerykalnej (skupionej wokół jednego księdza), ujawnia się w tej sprawie także właściwy polskiej pobożności antyklerykalizm. Łatwość z jaką ksiądz Galus mógł nastawić swoich wyznawców przeciwko biskupowi, ale także przeciwko innym księżom wynika także z tego, że pewna część polskich katolików w istocie nie uznaje autorytetu Kościoła (albo niewłaściwie go rozumie), a co najwyżej autorytet poszczególnych (obdarzonych charyzmatami, albo bliskimi im z jakiegoś powodu) duchownych. Jednym słowem: jeśli ksiądz zaczyna atakować Kościół hierarchiczny (nie ma co ukrywać, że czasem słusznie), a do tego okraszać to będzie odpowiednimi prywatnymi objawieniami, krytyką modernizmu, zmiany czy odejścia od prawdziwego nauczania Kościoła - to zawsze może liczyć na mniejszą lub większą grupkę oddanych wiernych, w zależności od tego, jaka jest jego osobista charyzma,. I ostatecznie to, czy on sam pozostaje wewnątrz Kościoła czy już z niego wyszedł, nie będzie miało dla nich znaczenia.

Wszystkie elementy, które powyżej omówiłem, występują w różnych wspólnotach, ruchach i u różnych księży. Nie zawsze prowadzą one do sporu z hierarchią, i nie zawsze muszą wyprowadzać z Kościoła. Jeśli jednak je widzimy zawsze powinna się w nas zapalić czerwoną lampka, bo ich obecność może (choć nie musi, bo i tu konieczne jest rozeznawanie) oznaczać, że mamy do czynienia z sektą wewnątrz Kościoła. I wtedy sprawę trzeba zbadać i próbować załatwić. Nie zawsze jest to proste, ale zawsze jest konieczne.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lekcja ks. Galusa
Komentarze (36)
D:
domzamiastem :
1 lutego 2023, 08:29
1. Na spotkania wspólnoty przyjeżdzało nawet do 15 tys ludzi (a nie jak napisano garstka). 2. Osoby prowadzące wspólnoty i spotkania modlitewne są charyzmatykami i czują kogo Pan uzdrawia (chyba w każdwj wspólnocie odnowy tak jest). Jest to normalne na tego typu mszach. Nie są to prywatne objawienia. To są tylko "poznania". O. Daniel nie mówił o żadnych objawieniach. 3. Poprzedni biskup jeździł na msze i modlił się żarliwie na spotkaniach tej właśnie wspólnoty. Nadszedł nowy biskup W. Depo ,nie tolerował jej od początku. Robił cały czas pod górkę. Powtarzam - od samego początku jego kadencji. 4. Autorze. Żeby móc się zagłębić w temat, który nas tak naprawde nie dotyczy i osądzić kogoś trzeba najpierw go poznać. Duża wiedza teologiczna, ale mała na temat drugiego człpwieka. 5. Skąd to wszystko wiem? Znam sytuację od samego początku. Mieszkam tam. Ludzie nigdy nie przyjezdzali do ksiedza, tylko na spotkanie modlitewne, uwielbiać Boga. Jaka sekta? Przyjedż, momódl się, zobacz.
RT
~roland topor
9 lutego 2023, 22:30
jakie to ma znaczenie kto ma racje. nawet jesli ksiadz galus ma racje to nie ma najmniejszego znaczenia. jest zakaz i powinien sie stosowac. ojciec pio ojciec dolindo tez mieli racje i co. ksiadz galus niestety wybral wlasna droge. Jezus tez mial pokuse by zamiast umierac na krzyzu zostac na ziemii i czynic dobro.
TB
~Tomasz Berger
27 stycznia 2023, 08:41
Kościół ma 2000 lat i wieczność przed sobą. Kościół nie musi się spieszyć z oceną takiego czy innego zjawiska religijnego. Instytucje pozakościelne dokonują szybkich i gwałtownych ruchów, bo ich perspektywa czasowa jest doczesna i doraźna. W Kościele sprawdzonym sposobem weryfikacji prawdziwości takiego czy innego ruchu były często słowa hierarchów: "Poczekajmy, zobaczymy, za 100 lat sie okaże, czy to było od Boga czy nie od Boga"
SK
~Sabina Kompałka
27 stycznia 2023, 08:18
Módlmy się za KS. Galusa i ludzi, którzy go otaczają, by posłuchali swego biskupa i wrócili do Kościoła.
PB
~Paula B.
26 stycznia 2023, 19:01
Fanom objawień prywatnych chciałabym przypomnieć, że objawienie w Nowym Testamencie jest jedyne, w które mamy obowiązek wierzyć. Jezus nie potrzebował pośredników bo był Bogiem, a nie Faustyną, ojcem Pio czy innym człowiekiem. A każdy z uznanych przez Kościół świętych, np. Faustyna czy o. Pio miał jasno przez Jezusa powiedziane, że posłuszeństwo wobec Kościoła jest nawet przed posłuszeństwem objawiającemu im się Chrystusowi. Czytając niektóre komentarze jest jasne dlaczego.
SB
~Stefan Berger
30 stycznia 2023, 11:27
Mamy obowiązek wierzyć w Boże Objawienie, a i tak ogromna masa ludzi w nie nie wierzy i je odrzuca.
TM
~Tomasz Mortensen
26 stycznia 2023, 12:28
Pan T.T. odczuwa jakiś dziwny imperatyw wypowiadania się na temat wszystkich i wszystkiego, co dotyczy życia religijnego katolików w Polsce. Ciekawi mnie skąd się bierze ta jego legitymacja do stwierdzeń co należy, a co nie, co musimy, a czego nie wolno, jakie mamy obowiązki, a co obowiązkiem nie jest. Ta wszechwiedza i świadomość, że się wie najlepiej musi przecież z czegoś wynikać. Może to też cecha tej "polskiej, katolickiej religijności" - ja Wam powiem, bo wiem wszystko.
JP
~Jan Pawlikowski
27 stycznia 2023, 08:32
Jest publicystą, jest wykształconym teologiem, ma zawartą umowę z portalem Deon - dlaczego miały się nie wypowiadać? Niech Pan też napisze artykuł i prześle do redakcji, może Panu opublikują, skoro to takie proste.
KK
~kosopiec kosopiec
28 stycznia 2023, 07:27
Ten "wykształcony teolog" w znacznej mierze przez swoje stanowisko w niedalekiej przeszłości w znacznej mierze przyczynił się do obecnego stanu polskiego kościoła.
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 11:37
Chyba jednak przecenia Pan wpływ Pana Tomasza na stan polskiego Kościoła :)
SE
sorella Em
26 stycznia 2023, 11:56
Przede wszystkim zastanawiam się, kto jest kierownikiem duchowym tego księdza. Bo jeśli jest sam dla siebie rozeznającym działanie duchów, to niestety kiepsko to wygląda. Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Po drugie, pamiętam założenie tej pustelni. Mieszkałam w tej okolicy wiele lat. Mężczyźni tworzący to miejsce chodzili pieszo do miejscowości obok (kilka kilometrów), aby się wyspowiadać, na Mszę św. itp. Troską abpa Nowaka było to, aby mieli wśród siebie kapłana. Dlatego zgodził się na świecenie ks. Galusa. I co widzimy po latach? Pustelnicy pouciekali, bo jak tam jeszcze prowadzić życie pustelnicze wśród tylu ludzi?... Niestety, owoce są ważne w drodze rozeznawania sytuacji.
IN
~Inka N
26 stycznia 2023, 09:58
"Kościół ma bowiem świadomość, że wizjonerzy - także ci, których uznano za autentycznych - przekazują nam nie tylko to, co ujrzeli, ale także to, co zakładali wcześniej, co było elementem ich wychowania religijnego, co było częścią składową otaczających ich kultury." Nie zamierzam bronić objawień prywatnych jakoby każdy musiał je przyjmować. Chce tylko zwrócić uwagę, że Objawienie w Piśmie Świetym też zawiera przekaz związany z religijnością i kulturą tych ludzi. I są oni ludzmi swoich czasów, nawet apostołowie. Mieli częściowo inną moralność niż my. Jezus przyniósł nowe podejście ale też był człowiekiem swoich czasów, inaczej by się wypowiadał jakby przyszedł dzisiaj. Innym językiem. Może przekaz byłby trochę podobny ale nie wiem czy dokładnie taki sam.
AM
~Agnieszka Mrozowska
27 stycznia 2023, 08:35
Chyba Pani przesadza. Pan Jezus powiedział dokładnie to, co miał powiedzieć i dokładnie w taki sposób jaki chciał przekazać ludziom w 2023 roku.
JK
Jozjasz Kowalski
25 stycznia 2023, 22:00
TT uważam za najlepszego diagnostę sytuacji w kościele. W wielu kwestiach uważam, że ma dobrą intuicję. Ten artykuł jednak uważam za bardzo słaby. Sytuacja, którą wcześniej sam uważnie obserwowałem jest dużo bardziej złożona niż się wydaje i na pewno nie można jej sprowadzać do problemu sekciarstwa. A stawianie tezy, że obecna sytuacja w Kościele sprzyja podważaniu autorytetów i że ów ksiądz stosował taki mechanizm świadomie to czysta fantazja. ZAWSZE konflikty opierające się o odejście z Kościoła miały dwie przyczyny. Liderzy czy całe wspólnoty - niekoniecznie bez winy - napotykały betonowy mur ze strony księdza, proboszcza czy biskupa bez szans na jakiekolwiek zrozumienie. Najwięcej takich sytuacji było w latach '90 gdy kwitły w kościele nowe wspólnoty. Spokojnie można powiedzieć, że Kościół wtedy popełnił najwięcej błędów co ma cały czas jeszcze swoje konsekwencje.
SE
sorella Em
25 stycznia 2023, 20:05
Przede wszystkim zastanawiam się, kto jest kierownikiem duchowym tego księdza. Bo jeśli jest sam dla siebie rozeznającym działanie duchów, to niestety kiepsko to wygląda. Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Po drugie, pamiętam założenie tej pustelni. Mieszkałam w tej okolicy wiele lat. Mężczyźni tworzący to miejsce chodzili pieszo do miejscowości obok (kilka kilometrów), aby się wyspowiadać, na Mszę św. itp. Troską abpa Nowaka było to, aby mieli wśród siebie kapłana. Dlatego zgodził się na świecenie ks. Galusa. I co widzimy po latach? Pustelnicy pouciekali, bo jak tam jeszcze prowadzić życie pustelnicze wśród tylu ludzi?... Niestety, owoce są ważne w drodze rozeznawania sytuacji.
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 11:40
Pustelnicy pouciekali :) No właśnie a Ks. Galus to taki nowy rodzaj pustelnika, który ma osobistą sekretarkę. Pustelnik z sekretarką. To tak jak Ks. Natanek z Panią Agnieszką "telefonem z nieba" :) Chcesz mieć chłopie żonę albo kochankę, to nie udawaj pustelnika. Taka moja rada!
TM
~Teresa Małek
25 stycznia 2023, 19:06
Proponuję posłuchać Pani Moniki Białkowskiej - doktor teologii fundamentalnej. W poniższym nagraniu porusza też m.in. sprawę ks. Daniela Galusa. Jest to pierwszy temat w nagraniu. Od tego miejsca proszę słuchać jak podaję link: https://youtu.be/4r-ooc4dsA0?t=346
TM
~Teresa Małek
25 stycznia 2023, 19:04
Te zdania z początku artykułu jak najbardziej w 10! "Sprawa księdza Daniela Galusa jest w pewnym sensie lustrem, w jakim przejrzeć się może i powinna polska, katolicka religijność. Nie jest to bowiem tylko kwestia nieposłuszeństwa czy indywidualizmu, ale pewnej formy religijności, która ma tendencje do wyradzania się w sekciarstwo." ---------------------------------------------- Pan Terlikowski musi uzupełnić wiedzę nt. historii Pustelni w Czatachowie. Co było w Czatachowie? I co zniszczył ks. Daniel Galus! Zawłaszczenie pustelni! (...) https://drive.google.com/file/d/1HtrZcu177o9IMRZyxPCdK1m6ffAMXeVx/view
MT
~Magdalena Targosz
25 stycznia 2023, 11:48
Kto ma jakiekolwiek wątpliwości niech szczerze zapyta samego Boga od kogo pochodzi ta sprawa.Walczycie z Bogiem ,który przychodzi z Miłością i Miłosierdziem do potrzebujących.
WS
~Witold Sło
25 stycznia 2023, 03:16
Jeśli kościół będzie podporządkowany władzy świeckiej, nie będzie dla chrześcijan ratunku, zostaną mówiąc kolokwialnie zaorani. Czas sztucznie wywołanej pandemii jest na to dowodem.
WR
~Wow Ras
26 stycznia 2023, 13:23
jeśli w Kościele chodzi o władzę, to jest on już dawno zaorany i sam w sobie dawno już Kościołem (wspólnotą) nie jest. Mimo wielu błędów pojawiających się w Kościele, a zwłaszcza w jego instytucji uważam, że nadal jest On niezaroany.
AS
~Antoni Szwed
24 stycznia 2023, 21:49
"Pierwszą - i być może kluczową - jest skupienie nie na Objawieniu chrześcijańskim, nie na Piśmie Świętym i Tradycji, a także doktrynie Kościoła, ale na prywatnych (niekiedy nawet własnych) objawieniach." Zawsze były objawienia PRYWATNE. Innych nie było. Bóg "prywatnie" przemawiał do Abrahama, później, zlecając prorokom konkretne misje także nie posługiwał się urzędnikami królewskimi i nie ogłaszał tego na publicznych zgromadzeniach. Jezus Chrystus podczas ziemskiego nauczania NIGDY nie korzystał z żadnego urzędowego pośrednictwa (nie szukał oficjalnego poparcia arcykapłanów). Ewangeliści i św. Paweł także nie otrzymali oficjalnych objawień. To byli "prywatni" świadkowie Chrystusa. Dopiero potem Kościół te "prywatne" przesłania zatwierdził i stały się oficjalnym nauczaniem. Także dziś tak czyni. Prywatne objawienia s. Faustyny Kościół swoim autorytetem zatwierdził jego ważność. Objawienia prywatne, zatwierdzone przez Kościół, należą do rozwijającej się Tradycji.
SM
Sylwester Mrozik
26 stycznia 2023, 10:39
Jezus ukazał się św. Faustynie, osobie głęboko religijnej, i św. Pawłowi, faryzeuszowi, wrogowi chrześcijan. Jeśli miałbym założyć się które objawienie było prawdziwe stawiam na św. Pawła, bo nic w jego żydowskim wychowaniu religijnym nie wskazywało że może mu się to przydarzyć. Dziwne że Maryja nie ukazuje się ateistom, tylko (prawie) zawsze ludziom wierzącym w Boga. To podejrzane, dlatego na wszelki wypadek, odrzucam ,,objawienia" prywatne.
AS
~Antoni Szwed
26 stycznia 2023, 23:25
Piszę o takich "prywatnych" objawieniach, które Kościół już zatwierdził. Poza tym "prywatne" nie są wcale prywatne, Są przekazywane konkretnym ludzi, by następnie oni je wszem i wobec rozgłosili. Przecież Maryja w Fatimie nie objawiła się dla tych biednych, ubogich dzieci, lecz poprzez nie objawiła się ŚWIATU. A więc w ścisłym tego słowa znaczeniu nie było to objawienie prywatne, lecz POWSZECHNE, skierowane do wszystkich!
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 11:47
Jak to mówią Panie Antoni jest Pan w mylnym błędzie. Objawienie prywatne nie należą do rozwijającej się Tradycji, gdyby tak było to każdy katolik musiałby je przyjmować. A tymczasem nie a obowiązku przyjmowania objawień nawet tych uznanych przez Kościół. Nie są konieczne do zbawienia. Jeśli komuś pomagają, to lepiej czytać te uznane. Ale niestety, jak uczy doświadczenie, w większości szkodzą, bo odwracają skutecznie uwagę od Objawienia Jezusa Chrystusa. Por. KKK 65 i 67. Pozdrawiam serdecznie :)
AS
~Antoni Szwed
24 stycznia 2023, 21:33
"Ujmując rzecz wprost: nie mamy obowiązku wierzyć w żadne objawienie prywatne, nawet jeśli jest ono uznane przez Kościół. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Po pierwsze dlatego, że wszystko, co potrzebne nam do zbawienia zostało objawione w Piśmie Świętym i Tradycji i jest nam podane do wierzenia przez Kościół." Otóż, wbrew tym lekkomyślnym i próżnym słowom, powtarzanym bez końca, nie jest prawdą, że to, co powiedział Pan Jezus s. Faustynie jest NIEISTOTNE. Nieprawdą jest, że objawienia Matki Bożej w La Salette, Lourdes, Fatimie (UZNAWANE przez Kościół) są NIEISTOTNE. Jeśli Matka Boża wzywa ludzi w tych miejscach (i nie tylko) do pokuty, do nawrócenia, to to jest BARDZO ISTOTNE. W ostatnich czasach tak wielu ludzi żyje jakby Boga nie było, że po śmierci grozi im potępienie. Ktoś, kto to lekceważy, daje dowód na to, że nie kocha ludzi (mogą przepaść na wieki, bylem ja ocalał), ale także nie kocha Boga - mów sobie Boże ile chcesz, ja i tak swoje wiem, niepotrzebnie się wysilasz.
SM
Sylwester Mrozik
26 stycznia 2023, 10:33
BARDZO ISTOTNE jeśli ,,objawienia" są prawdziwe. Nie ma sposobu aby to udowodnić. Kazdy może powiedzieć, że objawił się mu Jezus czy Maryja. Szczególnie wtedy, jeśli te ich ,,objawienia" wynikają z ,,ich wychowania religijnego" jaki pisze p. Tomasz. Ludzie są w stanie wmówić sobie różne rzeczy: np że ukazuje się im Jezus czy Maryja, że pandemia COVID-19 to spisek (a to po prostu epidemia, jakich w dawnych wiekach było po 5-6 na stulecie, nic więcej), że Ziemia jest płaska itd.
WR
~Wow Ras
26 stycznia 2023, 17:30
ISTOTNE znaczy takie, że do tej pory tego nie było (nowe?). W swej istocie objawienia prywatne są NIEISTOTNE, bo dopełniają już to, co zostało przedstawione, nie wprowadzają żadnej nowej jakości.
AS
~Antoni Szwed
26 stycznia 2023, 23:36
W Piśmie Świętym i Tradycji z całą pewnością jest mowa o konieczności nawracania i pokutowania za popełnione grzechy. Ale, niestety, nie do wszystkich słowa Pisma docierają. A nawet jeśli do niektórych docierają, to łatwo bywają przez nich zapominane, zwłaszcza w naszych czasach, w których zdecydowana większość ludzi o takich rzeczach nie myśli, bo są dla nich nieważne, niepraktyczne i abstrakcyjne. Dlatego w Lourdes czy w La Salette Matka Boże o tym wyraźnie przypomniała. W XIX wieku Jej Objawienia zrobiły na ówczesnych ludziach (zwłaszcza we Francji) ogromne wrażenie. To był dla wielu duchowy wstrząs a przez to i chęć do poważnego potraktowania słów Maryi. Stąd te objawienia były ISTOTNE. Wtedy Kościół potraktował je nad wyraz poważnie. Niestety, dziś jest inaczej, i także na tym polega tragedia naszych czasów.
PZ
Piotr Zawodny
27 stycznia 2023, 11:51
Czy NIEISTOTNE jest to, co powiedziała Matka Boża, iż możliwe jest przyjęcie cierpienia, jakie zsyła Bóg, na zadośćuczynienie za grzechy i nawrócenie grzeszników?
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 11:52
A może tak wielu ludzi "żyje tak, jakby Boga nie było", bo nie głosi się im Chrystusa, tylko jakieś "pobożne bzdury" i odwraca uwagę od ewangelii? Wiele dobrych i pobożnych praktyk było pokłosiem prywatnych objawień: koronka do Miłosierdzia Bożego, nabożeństwo pierwszych piątków miesiąca i wiele innych. Ale to są wszystko drogi, a cel jest jeden Jezus Chrystus. Tylko Jego Objawienie należy do depozytu wiary. Inne mogą pomóc, albo mogą zaszkodzić :)
KW
KRYSTYNA WIERUSZEWSKA
24 stycznia 2023, 21:13
Wina jest zawsze po obu stronach .
JS
~Jakub Szymczyk
24 stycznia 2023, 20:49
Przestałem czytać objawienia prywatne (nawet te uznane)właśnie dla tego, że zauważyłem, że przynajmniej część wypowiedzi osób ich doznających to nie przekaz bezpośrednio od Boga lub NMP tylko ich własne przemyślenia lub poglądy (o ile nie urojenia). Najczęściej jest to pomieszanie jednego z drugim i nie sposób tego odróżnić. Na przykład nigdy nie "polubiłem" Św. Ojca Pio z powodu trudnego charakteru i zachowania wobec innych (on akurat nie miał problemu ze szczepionkami bo sam je aplikował). Czytanie o kolejnych wizjach piekła, grożących karach nowych nakazach, zakazach, zaleceniach nie służyło mojej wierze, bardzo pogorszyła się przez to moja relacja z Bogiem osłabła.
KA
~Kasia Andrzejewska
26 stycznia 2023, 10:46
Miałam to samo... Kiedyś próbowałam przeczytać "Dzienniczek" s. Faustyny i w rezultacie do tej pory męczę się z tą tzw. "religijnością lękową".
MA
~Marek Andrzejewski
24 stycznia 2023, 18:13
TT nie jest już w Telewizji Republika
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 11:53
Ja też już nie jestem :) I co z tego?