Ateiści i wierzący

Ateiści i wierzący
fot. Deposit Photos

Ekumenizm międzyreligijny ma się coraz lepiej, odkrywamy: nasz Bóg jest i ich Bogiem. Ale czy możliwy jest ekumenizm z ateistami?

Nie wszyscy ateiści to zbuntowane młodziki. Bywają też świadomi konsekwencji swojego wyboru myśliciele. Na jakiej płaszczyźnie mogą się spotkać z wierzącymi w Boga? I nie chodzi tylko o wspólną działalność charytatywną, polityczną czy o ład społeczny… Czy można spotkać się i „dogadać”, gdy mowa o sprawach ostatecznych, o sensie istnienia?

Ekumenizm wewnątrzchrześcijański ma się zupełnie dobrze w porównaniu z czasami, gdy wszyscy uważali, że to oni wiedzą najlepiej. Ekumenizm międzyreligijny ma się coraz lepiej, też dlatego, że coraz mocniej odkrywamy, że nasz Bóg jest i ich Bogiem. Ale czy możliwy jest ekumenizm z odrzucającymi Boga? Co mamy wspólnego?

Wydaje mi się, że tym, co dzieli, jest spojrzenie na Opatrzność, czyli koncepcja Najwyższej Istoty ingerującej w historię, także historię indywidualną każdego człowieka. Jedni uważają, że Bóg działa cuda i ratuje nas od złych sytuacji. A inni twierdzą, że wcale nie ingeruje i nie wybawia, bo Go nie ma. (Na marginesie: Są też tacy, deiści, którzy uznają Jego istnienie, ale zaprzeczają Jego ingerencji w przebieg wydarzeń). Czy da się pogodzić te skrajne punkty widzenia (wierzenia)?

Ignacy Loyola powiedział, że należy tak pracować, jakby Boga nie było, i jednocześnie tak ufać, jakby był. Pierwsza część tego zalecenia to może być dobra rada ateistów dla wierzących: żadnego cudu nie będzie; weźcie się do roboty, wszystko zależy od waszych wysiłków, sprytu, talentów. Druga część natomiast to rada dla ateistów: gdy wam nie idzie, gdy nie sprawdza się planowanie, nie poddawajcie się; ten kryzys może być rozwojowy; jest nadzieja.

Co ciekawe komentatorzy twierdzą, że Ignacy powiedział też coś przeciwnego, a mianowicie: pracuj tak, jakby wszystko zależało od Boga, a módl się tak, jakby wszystko zależało od ciebie. Tutaj chodziłoby o dystans do własnej pracy i modlitwy (o wolność od zbytniego napinania się). Ateisto, nie przesadzaj, bo wpadniesz w pracoholizm lub przygnębienie z powodu twojej słabości! Wierzący, niech modlitwa nie podważa racjonalnego działania!

To mogą być podstawy do dialogu o życiu doczesnym. A co z tym wiecznym? Wspólnie wyobrażamy je sobie jako ekstremalnie odmienne. No bo jak pojąć życie, w którym nie można zgrzeszyć, nie ma przeciwności, jest stałe szczęście? Jak połączyć miłość i brak trudu? Jak być człowiekiem, gdy spełniają się wszystkie zachcianki? Wierzący czują, że to jest ponad ich pojmowaniem. Ateiści to samo wyrażają, twierdząc, że tego po prostu nie ma.

Tęsknimy za nieograniczonym szczęściem, ale i czujemy, że całkowite spełnienie byłoby końcem rozwoju człowieczeństwa. Może to jest wspólny mianownik?

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jacek Siepsiak SJ

Wszystko, o co chcieliście spytać bohaterów Biblii, ale nie mieliście okazji

„Co to w ogóle jest? Czyżby jakiś dziwak twierdził, że ma kontakt z duchami, że mówią do niego zmarli?

Nic z tych rzeczy. Choć...

Skomentuj artykuł

Ateiści i wierzący
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.