Chodźmy wszyscy za Franciszkiem
Jedyne, co pozostaje moim niezrealizowanym marzeniem, to pójście całego Kościoła za Franciszkiem - od kardynałów i biskupów po najmniejszego parafianina. W tym względzie czuję, że przed nami długa droga.
Moje myśli biegną dziś w stronę papieża Franciszka. Może dlatego, że kilka dni temu dostałyśmy od niego miłą niespodziankę. Napisał do nas: "Drogie Siostry, towarzyszę Wam na tej Kapitule Generalnej. Niech Bóg da Wam odwagę i cierpliwość, aby «otwierać się na pełnię życia». I proszę, módlcie się za mnie. Z czułością, Franciszek". Trudno nie być wzruszonym po takich słowach! Poza tym myślę o nim oczywiście dlatego, że za chwilę jedzie do Polski, i trochę mi żal, że akurat wtedy mnie tam nie będzie.
Pamiętam dokładnie, gdzie byłam w marcu 2013 roku, kiedy ogłoszono go papieżem. Pierwsze wieści były zastanawiające: jezuita papieżem? Przyjął imię Franciszek? To już zapowiadało jakiś raban.
Kilka miesięcy temu zostałam poproszona o napisanie moich oczekiwań wobec obecnego papieża i oto, co wtedy napisałam:
Kiedy usłyszałam pytanie o moje oczekiwania wobec papieża Franciszka, wydało mi się to trudne. Kiedy jednak zagłębiłam się w temat, okazało się arcytrudne! Postanowiłam podejść do tematu od nieco innej strony i najpierw wyobrazić sobie, jak by wyglądał mój wymarzony Kościół. Potem spróbowałam znaleźć te miejsca, gdzie papież mógłby mieć swój udział. Zarysował mi się taki obraz: Marzy mi się pasterz, który mówiłby głosem swoich owiec, a nie bełkotem filozoficzno-teologicznym; który nazywałby po imieniu błędy ludzi Kościoła i dążył do ich oczyszczania, a nie zamiatania pod dywan (szczególnie wielkie grzechy, jakimi są pedofilia, chciwość i pycha); który byłby otwarty na dialog z innymi kulturami i religiami; który wychodziłby z Dobrą Nowiną do ludzi na marginesach społeczeństwa; który nikogo by nie potępiał i głosił miłość Boga, który jest miłosierny; który ponad moralne prawa stawiałby dramat konkretnego człowieka; który byłby obecny pośród ludzi, a nie patrzył na nich z góry; a nade wszystko pasterz, który słuchałby Ducha Świętego w każdym czasie i nie bał się radykalnych zmian pod wpływem tego głosu.
Jak łatwo zauważyć, papież Franciszkiem spełnia moje marzenia z nawiązką. Myślę, że właśnie dlatego, że jest człowiekiem zanurzonym w Duchu Świętym, że pozwala się Mu prowadzić i za nic ma ludzkie układy i konwenanse. Trudno wobec takiego człowieka mieć jakieś oczekiwania prócz takiego, by robił to nadal. Jedyne, co jednak pozostaje moim niezrealizowanym marzeniem, to pójście całego Kościoła za Franciszkiem - od kardynałów i biskupów po najmniejszego parafianina. W tym względzie czuję, że przed nami długa droga.
Ostatnio mam trochę mniej pracy, niż się zapowiadało, więc też więcej czasu, żeby poczytać różne rzeczy w internecie. Muszę przyznać, że jestem zdziwiona liczbą negatywnych komentarzy dotyczących Franciszka. Kiedy czytam Ewangelię, to nie potrafię sobie wyobrazić osoby, która bardziej naśladuje Jezusa - zawsze staje po stronie ubogich i grzeszników; upomina tych, którzy z prawa zrobili sobie bożka; przychodzi z miłosierdziem do każdego bez wyjątku. Są jednak ludzie, i jest ich całe mnóstwo, odczytujący Ewangelię i działania Franciszka zupełnie odwrotnie. I daleka jestem od prostego stwierdzenia, że ja mam rację, a oni się mylą, bo to jest wszystko jakaś niezbadana tajemnica. Bóg w sercach ludzi działa na różne sposoby i dzięki temu też cały czas mi przypomina, że sprawy nie są oczywiste, że "Jego drogi nie są moimi drogami" (por. Iz 55,8).
Obyśmy tylko wszyscy szukali prawdziwego dobra, a nie własnego interesu jak apostołowie z Ewangelii (Mt 20,20-28). Wiemy jednak, że nawet z takimi Bóg sobie poradzi.
S. Ewa Bartosiewicz - zakonnica ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur). Wpis pochodzi z jej autorskiego bloga "Spojrzenie serca".
Skomentuj artykuł