Czas i przestrzeń
Dziś tu, jutro tam… Biegniemy, potykając się o własne nogi, by zagarnąć z życia jak najwięcej i najszybciej. Często nawet nie mamy dość czasu, by zorientować się, gdzie jesteśmy. W jakim momencie historii i w jakim miejscu świata.
We wszystkich kolejnych encyklikach i adhortacjach papieża Franciszka pojawia się myśl o wyższości czasu nad przestrzenią. Czy to tylko przypadkowa konstrukcja myślowa, retoryczny zwrot - czy też możemy w tej formule odnaleźć głębszy rys filozofii działania papieża z drugiej półkuli?
W końcówce pisanej "na 4 ręce" encykliki "Lumen Fidei" Bergoglio (a może to jeszcze pozostałość po wstępnej wersji Ratzingera?) twierdzi, że jesteśmy okradani z nadziei przez "natychmiastowe rozwiązania i propozycje, które blokują nas na drodze, rozpraszają czas, przemieniając go w przestrzeń". I puentuje: "Czas zawsze przewyższa przestrzeń".
W "Evangelii gaudium", w części poświęconej dobru wspólnemu i pokojowi społecznemu, papież wraca do swej tezy, odwołując się do konfliktu między pełnią i granicą: chcielibyśmy mieć wszystko, ale w końcu stajemy pod ścianą. Tymczasem szeroko rozumiany czas pozwala pokonać taką ścianę, bo otwiera nas na przyszłość, nawet na utopię - co zdaniem papieża pozwala uzyskać postęp w budowaniu wspólnoty. Wprost mówi w tym miejscu o grzechu, jakim w działalności społeczno-politycznej jest uprzywilejowanie przestrzeni władzy w miejsce wykorzystania czasu dla zainicjowania przemian. "Przyznanie priorytetu przestrzeni sprawia, że człowieka ogarnia szaleństwo, by rozwiązać wszystko natychmiast", by zagarnąć teren władzy, spowalniając zarazem procesy przeobrażeń i wreszcie zatrzymując je. Papież nie pije tu jedynie do władzy świeckiej, odnosi swój wywód także do Kościoła. Innymi słowy, co na siłę i nagle, to po diable.
Teza o wyższości czasu nad przestrzenią pojawia się też (oczywiście i znowu expressis verbis) w "Laudato Siʼ", w której papież stwierdza, że znacznie bardziej efektywne jest uruchamianie procesów niż starania o utrzymanie władzy. Ciekaw jestem, kiedy z ust Franciszka padnie w tym kontekście (a może już kiedyś padła?) konkluzja o ludzkiej skłonności do kolonizacji świata.
Nie możemy nie dojść do "Amoris Laetitia"! Wywód papieski literalnie opisuje właściwy sposób podejścia rodziców do dziecka, akcentując, że żadna obsesja nie jest skuteczna wychowawczo i że rodziciele nie mogą karmić się iluzją o możliwości uzyskania kontroli nad każdym poczynaniem dziecka. Rozumiem to tak, że również dziecko powinno dostać czas na dotknięcie, a może i przekroczenie granicy, zamiast być ubezwłasnowolnione na terytorium w pełni kontrolowanym przez rodziców. Musi dojrzewać i współtworzyć swoją przyszłość. Wolno nam założyć, że ten tok rozumowania odnosi się także do relacji między rządzącymi i rządzonymi - zarówno w świecie Kościoła, jak i w świecie polityki.
Papież napisał w "Amoris Laetitia": "Przypominając, że «czas jest ważniejszy niż przestrzeń», pragnę podkreślić, iż nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium. Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały różne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji". Można zrozumieć, że słowa papieża niekoniecznie wzbudziły u wszystkich entuzjazm. Skrajna reakcja (a mamy z nią do czynienia także w Polsce) sprowadza się wręcz do sugestii, że oto diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni.
Jakie są źródła Franciszkowego myślenia o czasie i przestrzeni? Teologowie odeślą nas do starotestamentalnego paradygmatu, każącego wychodzić poza bezpieczną przestrzeń i podążać w czasie w ślad za Bożą inicjatywą. Bo choć człowiek ma panować nad ziemią, to jednak Panem historii jest Bóg. Czas ważniejszy niż przestrzeń…
W gruncie rzeczy chodzi przecież o sposób sprawowania władzy - najpierw nad samym sobą, ale zaraz potem nad innymi. Czy motywem i narzędziem tej władzy będzie apetyt na coraz większą przestrzeń, czy też pokornie ustąpimy pierwszeństwa czasowi - by dać sobie i innym dojrzeć, by posłużyć się środkami "ubogimi" w miejsce tych "bogatych"? Czy uznamy za ważniejszą "skuteczność" i natychmiastowość dochodzenia do postawionych sobie celów, czy też będziemy myśleć i działać na dłuższą metę, z dłuższym horyzontem czasowym? Czy wystarczy nam poszerzenie naszej przestrzeni władzy, czy też wykorzystamy dany nam czas na mozolne budowanie jutra?
Przed takimi wyborami stajemy każdego dnia jako chrześcijanie i jako obywatele, jako lud i społeczeństwo, ale też jako biskupi i politycy z pierwszych rzędów.
Franciszek w słynnym wywiadzie dla o. Antonio Spadaro odwołuje się do św. Ignacego Loyoli (oczywiście…) i zaraz potem do Jana XXIII. Z pierwszego cytuje swą ulubioną maksymę: "non coerceri a maximo, sed contineri a minimo" (nie dać się ograniczyć przez to, co największe, a jednak zmieścić się w tym, co najmniejsze). Z cytatów papieża Roncallego wybrał: "omnia videre, multa dissimulare, pauca corrigere" (widzieć wszystko, przemilczeć dużo, poprawiać niewiele). Bergoglio podsumował tę filozofię: "Można mieć wielkie projekty i realizować je z pomocą minimalnych środków. Można użyć słabych środków, które jednak są bardziej skuteczne niż te silne". Wygląda to na dobry pomysł na sprawowanie władzy…
* * *
"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl
Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.
* * *
Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze.
Skomentuj artykuł