Czego się Pan Bóg wstydzi

Czego się Pan Bóg wstydzi
(fot. PTXofficial / youtube.com)

Jednego świątecznego poranka, rozmawiając przy śniadaniu o różnych sprawach, ktoś rzucił uwagę o "zjawiskowej" pieśni "Mary did you know", mówiąc, że ma ona już ponad 160 milionów odsłuchań i że w ten sposób pojawił się nowy gigant w świecie muzycznym. Nazywa się Pentatonix i co niezwykłe, nawet pokolenie "raperskie" też się tą pieśnią zachwyca.

Podobno również polskie aranżacje tej pieśni biją rekordy popularności i to nawet w okresie Bożego Narodzenia. Są częściej słuchane aniżeli kolędy i tutaj budzi się refleksja, co sprawia, że tak wielką popularnością cieszy się ten utwór? Czy decydują o tym tylko jego walory formalne, czy też treść przekazu słownego również odgrywa ważną rolę? Pozwoliłem sobie wówczas wyrazić swoje osobiste przekonanie, że mianowicie liczy się również fakt, że bohaterką tej pieśni jest Maryja i Jej Boży Syn, Jezus Chrystus - Zbawiciel świata.

Zrozumiałe jest zatem, że starałem się dowiedzieć czegoś więcej o tym zespole i nie stwierdziłem, aby ciągnął się za nimi jakiś znaczący skandal. Informacje, jakie znalazłem, były przeważnie bardzo lakoniczne i brzmiały jak sprawozdanie, wyrażane bardzo technicznym językiem, jakie są kolejne etapy ich artystycznej produkcji. To wszystko. Tymczasem mnie zależało na tym, aby dowiedzieć się o nich, jako o osobach, czegoś więcej, skoro niosą w świat tak skutecznie podstawowe orędzie chrześcijańskie, a sami, o ile się nie mylę, z oficjalnymi strukturami Kościoła nie są związani. Ktoś mi nawet nie omieszkał zaznaczyć, że jeden z członków zespołu, "ten wysoki blondyn, to Żyd"...

DEON.PL POLECA

Sporadycznie wprawdzie, ale zaglądałem w świątecznym okresie trochę do telewizji, aby zobaczyć, co tam się dzieje. Głównie chodziło mi o to, aby spojrzeć na telewizję pod tym jednym aspektem, a mianowicie, aby zobaczyć, jaki rodzaj kultury chrześcijańskiej nam się w niej proponuje.

Napotkałem dużo reklam, ale chyba nie dlatego, że mam już takiego życiowego pecha, tylko raczej dlatego, że tak jest w rzeczywistości. Pamiętam, minąłem po drodze jakieś dramaty psychologiczne, nie zagłębiając się w ich egzystencjalne zawiłości, jakieś lalki animowane dla dzieci, jakieś rozrywki z elokwentnymi wodzirejami, jakąś muzykę w miarę do zniesienia oraz taką, której nie trzeba znosić, bo nie jest ona do słuchania, ale do patrzenia. Na dłużej zatrzymał mnie film o młodym perkusiście, który z pasją i wielkim zaparciem siebie samego przebijał się do sławy. Nie moglem jednak ustalić, czy do tej sławy się w końcu przebił, bo znów pojawiły się w takiej ilości reklamy, że uciekłem od nich i trop po filmie zgubiłem.

No i wtedy właśnie zaczął się prawdziwy świąteczny, telewizyjny dramat. Wylądowałem na jakiejś stacji, która w sposób artystyczny i bardzo chrześcijański, już nie tylko z choinkami i kolędami, ale również z samego wnętrza kościoła, a ściśle mówiąc, z jego prezbiterium emanowała morałami o potrzebie społecznej empatii. Prowadząca ten program pani co chwilę zachwycała się "energetycznymi sercami", chwaliła lokalnych notabli za ich dobroczynność, a konferansjer, który razem z nią ten program prowadził, ze skóry wyłaził, aby wyeksponować, zgodnie z programem, swoje wzruszenie, słuchając morałów tej pani. Dopełnieniem tego wystąpienia było znów prezbiterium kościoła, jak gdyby chodziło o nabożeństwo, z wielkim świetlistym krzyżem i dużą ilością świętych obrazów i figurek.

Szczytem złego smaku, według mnie, w propagowaniu współczesnej narodowej kultury chrześcijańskiej były jakieś bardzo patriotyczne w zamyśle i bardzo katolickie jasełka. Na mój gust za bardzo, bo naszpikowane fałszywą uczuciowością, taką, której bardziej zależy na tym, aby pokazać swoje istnienie, aniżeli na tym, aby pobudzić widzów do głębszych wzruszeń. Pod pewnym względem był to kramik z dużą ilością górali i krakowiaków, oferujących odpustowe świecidełka z taką miną, jak gdyby chodziło tutaj nie o tandetę, ale o same dzieła sztuki.

Mimochodem tylko zaznaczę, że tutaj również estradą było wnętrze kościoła, w którym, żeby było urokliwie i oryginalnie, dzieci siedziały kolorowym wianuszkiem na kościelnej posadzce, a górale w kapeluszach z piórkami trzymali w ręku skrzypce zamiast ciupag i z dużym samozaparciem udawali, że wycinają na nich muzyczne kawałki.

Główny bohater tego jasełkowego show, śpiewając kolędy, robił przy tym nadzwyczaj bolesne grymasy, chcąc pewnie pokazać, że jest to dzieło sztuki, a nie zwykła chałtura, dodając jeszcze do tego jakieś wokalne udziwnienia.

Kończyłem ten telewizyjny przegląd świąteczny z uczuciem pewnego przygnębienia i poczuciem zrozumienia tego, czego w naszych obchodach Bożego Narodzenia Pan Bóg się wstydzi. Wiem, że nie mam prawa do uogólnień. Na podstawie tak wycinkowych spostrzeżeń nie mogę przecież oceniać całej telewizji. Tego, co napisałem, nie traktuję zatem jako globalnej oceny, ale jest to raczej zwykły wyraz mojego zaniepokojenia.

Jednocześnie uważam, że nie wypada całkowicie ignorować nawet tak pobieżnych jak to moje spostrzeżeń, choćby w imię prewencji, żeby ustrzec się w przyszłości chrześcijańskiej chałtury, która choć barwna i krzykliwa, choć bardzo swojska i za pan brat z ołtarzem, to jednak chrześcijańskiego przekazu jest w niej mało albo go wcale nie ma.

Sądzę, że przydałoby się głębiej przeanalizować fenomen zespołu Pentatonix, w którym podobno "ten wysoki blondyn to Żyd", a mimo to przytrafił się im taki religijny hit. Sądzę, że z ich doświadczenia można wiele skorzystać albo przynajmniej można by skłonić się do trochę innego myślenia, na przykład na temat nowej ewangelizacji.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Zygmunt Kwiatkowski SJ

Syria. Chrześcijanie w piekle prześladowań.

Jak być znakiem pokoju w świecie ogarniętym nienawiścią? Poruszająca opowieść o mnichach i mniszkach z klasztoru Mar Musa.

Od pewnego czasu jesteśmy świadkami umierania chrześcijaństwa w Syrii. W miejscu, gdzie...

Skomentuj artykuł

Czego się Pan Bóg wstydzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.