Czy jeszcze chcemy być znakiem pokoju?
Czy ci, którzy twierdzą, że protestujący mają na rękach krew dzieci wprowadzają pokój? Czy rzecznik KEP, który informuje o tym, że uczestnictwo w protestach jest grzechem, wprowadza pokój? Czy ci, którzy nazywają DEON.pl „piątą kolumną Kościoła” wprowadzają pokój? Ten tekst mógłby składać się z wielu podobnych pytań, na które, niestety, odpowiedziałabym: nie. Powodów może być wiele.
Kolejna niedziela z Mszą świętą online celebrowaną przez abp. Grzegorza Rysia. Za mną już prawie tydzień pracy po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Po głowie krążą mi różne obrazki: protestujące kobiety, narodowcy broniący świątyń, komunikaty KEP-u, kolejne wypowiedzi księży i publicystów.
Ale przede wszystkim – pełna napięcia i podziału codzienność. Bo być może warto się opowiedzieć po jednej ze stron? Bo być może nie sposób stać pośrodku? Bo być może warto w końcu samej coś powiedzieć na ten temat?
Wprowadzający pokój
W tym wszystkim słyszę słowa niedzielnej homilii: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi”. I dalej: „W Bogu nie ma żadnej agresji i we właściwie przeżywanej wierze też, pokój jest darem Boga. Pokój w Biblii jest synonimem szczęścia”. Szybko zadaję sobie proste pytania.
Czy Jarosław Kaczyński wzywający do obrony kościołów wprowadza pokój?
Czy narodowcy broniący kościołów wprowadzają pokój?
Czy ksiądz, który wychodzi z bronią do protestujących wprowadza pokój?
Czy protestujący z transparentami „chcemy wojny”, wprowadzają pokój?
Czy ci, którzy twierdzą, że protestujący mają na rękach krew dzieci wprowadzają pokój?
Czy rzecznik KEP, który informuje o tym, że uczestnictwo w protestach jest grzechem, wprowadza pokój?
Czy ci, którzy nazywają DEON.pl „piątą kolumną Kościoła” wprowadzają pokój?
Ten tekst mógłby składać się z wielu podobnych pytań, na które, niestety, odpowiedziałabym: nie. Powodów może być wiele. Jestem przekonana, że ci, którzy bronią kościołów, myślą o tym jako o słusznej sprawie, na dodatek nawzajem siebie w tym utwierdzają. Z drugiej strony, ci, którzy „chcą wojny”, szukają wolności. Spróbujmy odwołać się do psychologii. Każde zachowanie z czegoś wynika, a każdy z nas inaczej reaguje w sytuacji kryzysowej. Jak możemy wyrażać niewysłuchane potrzeby? Agresją, płaczem, złością, oddaleniem się, zamknięciem się w sobie – to tylko niektóre reakcje.
Moje marzenie o pokoju
No dobrze, powiecie. Miło jest przeczytać okrągłe zdania o pokoju, ale jak go wprowadzać? Czy chodzić na protesty i tam próbować prowadzić rozmowy? Czy podchodzić do narodowców przed kościołami? Czy zamawiać kolejne Msze święte za tych, którzy „mają krew na rękach”? Czy ponownie wyjść na ulice z plakatami abortowanych dzieci?
Nie, nic z tych rzeczy. Zacznij od siebie. Dopóki nie odnajdziesz w sobie pokoju, powstrzymaj się od nieprzemyślanego działania. Podam Ci przykład: chciałbyś, żeby operację na otwartym sercu robił Ci student medycyny? No właśnie, domyślam się, że nie. Bałbyś się, że coś pójdzie nie tak, że ma zbyt mało doświadczenia i wiedzy i że, być może, stracisz życie. No właśnie, tyle w nas walki „za” lub „przeciw” życiu, a czy pomyślałeś kiedyś o tym, że wprowadzając pozorny pokój, być może pozbawiasz kogoś życia?
„To błogosławieństwo mówi, że pokój nie przychodzi jako coś zewnętrznego, przychodzi z ludźmi, którzy są dziećmi Boga, to oni wprowadzają Boga” - mówi arcybiskup. „Pokój jest owocem miłości. On się nie bierze z zewnętrznych regulacji” - dodaje.
Moje marzenie o pokoju wewnętrznym każdego z nas zaczyna się u podstaw. To prosta i gorliwa modlitwa: „Panie, uczyń mnie tym, który wprowadza pokój”. To czytanie Pisma świętego i dowiadywanie się o tym, jak Jezus wprowadzał pokój i w jakich momentach to robił.
Jak być chrześcijaninem, który wprowadza pokój?
Do głowy przychodzą mi trzy słowa: modlitwa, miłość i rozmowa. O modlitwie już napisałam powyżej. Wszystkie instrukcje na miłość znajdziemy w Piśmie świętym, ale ja chcę zwrócić uwagę na jedną. Ilekroć Jezus kogoś spotyka zadaje mu pytanie: czego pragniesz? Nie pyta po której stronie jesteś. Nie pyta o Twoje emocje. Nie rozlicza z tego, co zrobiłeś w swoim życiu dobrze a co źle. Pyta o Twoje serce, a jeszcze głębiej, myślę, że pyta o miłość. Każdy z nas jej pragnie, potrzebuje i za nią tęskni. Tak, każdy. Każdy protestujący i każdy narodowiec. Bez wyjątków. Chrześcijanin, który wprowadza pokój to taki, który dostał odpowiedź na to pytanie od Jezusa, widząc Jego śmierć na krzyżu. Jeśli czujemy się kochani, możemy dalej przekazywać innym miłość.
Czy łatwo jest być tymi, którzy wprowadzają pokój? Jestem przekonana, że nie, ale wiem, że do tego w tych dniach wzywa nas sam Jezus
A jak było z rozmową? Jezus rozmawiał z ludźmi: z apostołami, faryzeuszami, cudzołożnicami, kapłanami. To, co było charakterystyczne w tych rozmowach to wysłuchanie i poznanie siebie nawzajem. Chcesz usiąść do wspólnego stołu z tymi, którzy „chcą wojny” i zapytać, co mają na myśli? Chcesz porozmawiać z narodowcami? Chcesz porozmawiać z tymi, którzy bronią życia, pokazując plakaty z abortowanymi dziećmi?
Czy łatwo jest być tymi, którzy wprowadzają pokój? Jestem przekonana, że nie, ale wiem, że do tego w tych dniach wzywa nas sam Jezus i zostawia nam wiele instrukcji. Tylko czy zechcemy z nich skorzystać?
Skomentuj artykuł