Duszpasterze

Duszpasterze
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Warto zauważyć, że te gesty Franciszka zakorzenione są głęboko w jego sprzeciwie wobec klerykalizmu. Obecny papież stwierdzał wielokrotnie (i nieraz z emocją), że właśnie klerykalizm jest jednym z największych niebezpieczeństw dla współczesnego Kościoła.

Różnice w pojmowaniu misji pasterskiej nie są w Kościele niczym nowym. Wystarczy wspomnieć spór (a może nawet awanturę) w czasie pierwszego Soboru Jerozolimskiego, choć oczywiście w miarę utrwalania się struktur kościelnych spory ujęte zostały w znacznej mierze w ramy dyscypliny kościelnej. Nadal jednak kontestowani bywają pojedynczy księża, proboszczowie, biskupi, a nawet papieże, o czym świadczy choćby niedawna anty-franciszkowa akcja 4 kardynałów.

Akurat ten ostatni najwyraźniej nie kwapi się do "dyscyplinowania" purpuratów. Warto też pamiętać o synodach poświęconych rodzinie, kiedy papież wyraźnie zachęcał ich uczestników do otwartego wypowiadania się, dopuszczając różnice zdań mogące być dla niektórych współczesnych inkwizytorów powodem do zdziwienia, zgorszenia, a może nawet buntu.

Biskupom podlegają księża, ślubujący swym ordynariuszom posłuszeństwo, co jednak nie ma oznaczać ubezwłasnowolnienia. Ale byłoby przecież czymś dziwnym, gdyby ich postawy, wrażliwość, zainteresowania i pojmowanie własnego posłannictwa odpowiadały zawsze i do końca biskupiemu modelowi metra z Sevres.

Na księży odbiegających od "sztancy" zwrócił ostatnio uwagę papież Franciszek, pielgrzymując do grobów dwóch włoskich księży, którzy w czasie pełnienia swej posługi wyraźnie zostali przez ówczesną hierarchię uznani za nazbyt samodzielnych, stwarzających problemy i w konsekwencji traktowani byli jako "personae non gratae". Nie dlatego, żeby dopuścili się czynów sprzecznych z porządkiem doktrynalnym, ale wyraźnie "wychodzili z formy" i psuli jednolity i obowiązujący obraz kapłanów swojej epoki.

Pierwszy był don Primo Mazzolari (1890-1959), o którym papież powiedział, że był "proboszczem ludzi dalekich od Kościoła, bo zawsze ich kochał i szukał". Życiorys tego kapłana jest znany wielu Włochom, wiedzącym o jego zaangażowaniu w obronę wolności religijnej, pluralizmu i dialogu z osobami, które odeszły od Kościoła - co niestety zaowocowało ostracyzmem zarówno władz cywilnych, jak i kościelnych. Podobnie było z don Lorenzo Milanim (1923-1967), którego z powodu jego "niespokojnego ducha" zaraz po święceniach wysłano na zapadłą prowincję, by nie rzucał się za bardzo w oczy w centrali.

Milani szybko zaangażował się tam w edukację dzieci z ubogich rodzin, nie zwracając uwagi na ich wyznanie lub jego brak i podkreślając zawsze prawo człowieka do sprzeciwu sumienia. Mimo odległości od "centrali" również on doczekał się szybko krytyki zarówno ze strony władz świeckich, jak i kościelnych, które w tamtych czasach nie ceniły wysoko "katolicyzmu społecznego" i chodzenia po peryferiach.

Obaj byli na swój sposób "zbuntowani", wyprzedzając swój czas i zarazem pozostając wierni nie tylko Ewangelii, ale i Kościołowi. Signum temporis - obydwoma interesuje się watykańska Dykasteria ds. Świętych, która zapowiedziała uruchomienie we wrześniu br. ich procesu beatyfikacyjnego (choć w obecności Franciszka wyraźnie sprzeciwiał się temu kard. Betori z Florencji, otwarcie wątpiący w świętość don Lorenzo).

Warto zauważyć, że te gesty Franciszka zakorzenione są głęboko w jego sprzeciwie wobec klerykalizmu. Obecny papież stwierdzał wielokrotnie (i nieraz z emocją), że właśnie klerykalizm jest jednym z największych niebezpieczeństw dla współczesnego Kościoła. "Gdy mam przed sobą klerykała, staję się natychmiast antyklerykałem". Vittorio V. Alberti tylko częściowo żartem stwierdza, że klerykalizm rymuje się z legalizmem, że oznacza w praktyce zatrzymanie się Kościoła na poziomie posłuszeństwa prawu zamiast życia miłosierdziem.

W bulli zapowiadającej Rok Miłosierdzia Franciszek wyraźnie przeciwstawiał wizji sprawiedliwości wizję miłosierdzia. W tym samym kontekście papież często odwołuje się do ukutego przez niego samego terminu "autoreferencyjności" Kościoła, czyli postawie patrzenia w lustro i kłaniania się sobie samemu, co w gruncie rzeczy jest postawą narcystyczną (list z 25 marca 2013 do episkopatu argentyńskiego). Franciszek używa w tym kontekście słów mocnych: "narcyzm" i "hipokryzja"...

Ostrzeżenie przed klerykalizmem papież kieruje przede wszystkim do Kościoła, ale stwierdza, że choroba ta zaraża również świeckich. W "Evangelii Gaudium" pisze, że świeccy często nie znajdują swego miejsca w Kościele z powodu klerykalizmu odbierającego im możliwość uczestnictwa w decyzjach i że z drugiej strony wielu świeckich "na kolanach błaga o sklerykalizowanie ich, bo tak jest wygodniej".

Trzeba kolejny raz przyznać, że obecny papież stawia poprzeczkę wysoko zarówno przed duchowieństwem, jak i przed laikatem. To nas zobowiązuje, by także na naszym polskim gruncie rzecz przemyśleć dokładnie, chociażby zwracając uwagę na tutejszych księży idących pod prąd kościelnej i publicznej poprawności: takich, którzy odważają się wykraczać poza utarte schematy, zdolnych publicznie przeciwstawić się zjawiskom, wobec których brakuje jasnej krytyki ze strony zwierzchników, gotowych wreszcie bardziej uznać podmiotowość powierzonych im dusz, wchodząc z wiernymi w otwartą rozmowę także wtedy, gdy zwierzchnikom byłoby "wygodniej", gdyby zamilkli. Tak jak było w przypadku don Primo i don Lorenzo, uciekinierów od klerykalnej sztancy.

Mówi się ostatnio u nas częściej o ks. Ziei, którego życiorys starczyłby na kilka filmów pokazujących kapłana odważnego, ewangelicznego i równocześnie źle widzianego. Święty Wyklęty… Mamy i obecnie w Polsce takich "niełatwych duszpasterzy" (to określenie Franciszka)...

Honorując zasadę "toutes proportions gardées", wystarczy stwierdzić, że nazwiska kilku choćby odbiegających od sztancy kapłanów z ostatniego dziesięciolecia są szeroko znane, a ich odsunięcie od kościelnego "mainstreamu" oraz formalne lub nieformalne sankcje sprawiają ból wielu świeckim, potrzebującym takich właśnie "nietypowych" kapłanów.

Zwierzchnikowi jednego z tych księży sugerowałem jakiś rok temu, by choćby z okazji kanonizacji założyciela ich zgromadzenia wydany został "dekret abolicyjny". Nie udało mi się go niestety przekonać...

*  *  *

"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

*  *  *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Duszpasterze
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.