Eden na katedrze?

Eden na katedrze?
(fot. Stephanie LeBlanc / Unsplash.com)

Czy to jest "doskonalsze chrześcijaństwo", prawie ciągle zakrywające się postacią Jana Pawła II? W Paryżu również jest Bóg.

Czy należy odmówić Francuzom posiadania zmysłu sacrum? Zadałam sobie to pytanie, oglądając projekty rekonstrukcji dachu i iglicy katedry Notre−Dame w Paryżu. Architektoniczne wizje są bardzo oryginalne, co nie dziwi w mieście sztuki, jakim jest stolica Francji, w której swego czasu równie sporną była Wieża Eiffla czy piramida znajdująca się przed wejściem do Luwru. Projekty zawierają rozwiązania niezwykłe, które byłyby nawet zaakceptowane, gdyby nie to, że mają "zastąpić" zniszczony dach gotyckiej katedry i być może, czego obawia się Stolica Apostolska, pozbawić ją, w mniejszym lub większym stopniu, charakteru kultowego.

DEON.PL POLECA

Notre-Dame ze szkła

Czy obawy Watykanu są słuszne? Sądzę, że tak. Sama oryginalność nie zawsze jest mile widziana. Wieża Eiffla czy piramida przed osiemnastowiecznym pałacem to ponadto odrębne obiekty: piramida nie wieńczy dachu Luwru. Początkowo niechciane, od wielu lat są wielkimi atrakcjami stolicy Francji, bez których Paryż wydawałby się ubogi. Jednakże, jeśli chodzi o paryską katedrę, urzeczywistnienie projektów jej unowocześnienia staje się, ze względu na wartość i pierwotny cel budowli, po prostu nie do pomyślenia, także w oczach samych Francuzów.

Miysis Studio, podobnie jak Studio NAB, zaproponowało dach przypominający przeszklone, obfitujące w florę wnętrze, z rozpościerającą się za szybami panoramą Paryża, które dostępne byłoby tylko dla turystów, a w którym znajdowałyby się, przeznaczone dla roślin donice, wykonane z fragmentów strawionych ogniem, oryginalnych belek sklepienia. Z dozą ironii twierdzę, że taki projekt niemalże przypomina niektóre rodzime pijalnie wód mineralnych. W przeciwieństwie do Miysis Studia, Studio NAB zaplanowało również odbudowę iglicy, która, wykonana ze szkła, zawierałaby ul z pszczołami. Obecność ula pod jednym względem wydaje się uzasadniona. Upamiętniałby pszczoły z dachu katedry, zamieszkujące go przez kilka lat, które cudem nie spłonęły. Firma Vincent Callebaut Architectures postanowiła umieścić pod szklanym dachem (przekształcającym energię słoneczną w elektryczną) ogród warzywny, z którego pozyskaną żywność rozdawano by za darmo na targach rolników. Studio Summum Architecture wpadło na pomysł stworzenia dachu−szklarni jako między innymi schronienia dla owadów. Natomiast szwedzka firma Ulf Mejergen Architects wysunęła propozycję przeobrażenia nowego dachu w basen w formie krzyża, bez rekonstruowania iglicy, nazywając to miejsce "medytacyjną przestrzenią publiczną", "strzeżoną" przez ocalałe z pożaru, ukazujące apostołów posągi. Nie zabrakło też w projektach symbolicznego wydźwięku. Belg Frederik De Wilde zdecydował się użyć do wykonania nowej iglicy najciemniejszego materiału, jaki istnieje, następująco tłumacząc swój wybór: "Czarniejsza od czarnej iglica będzie wznosić się jak feniks powstały z popiołów Notre Dame i ma być śladem tego dramatu".

Można zaakceptować czarną lub szklaną, choć zmienioną w kształcie iglicę, bądź szklany dach (stanowiący także "gratkę" dla dronów), ale po co "wieńczyć" katedrę "lasem" czy basenem? Czy dla architektów pożar znanej, reprezentatywnej katedry stał się niecodzienną okazją, by "zabłysnąć", "zasłynąć", im bardziej kontrowersyjnie, tym lepiej? Ich projekty są owocem wyobraźni, przyszłościową wizją godną ucieleśnienia już teraz, ponieważ paryska katedra ma reprezentować nowoczesne, francuskie społeczeństwo. Czy takim spojrzeniem tworzą dla siebie, na wszelki wypadek, "okopy"?

Wielu Francuzom nie podobają się projekty unowocześnienia ich bezcennej katedry. Już teraz, w jej przypadku, nie zdaje egzaminu łączenie tego, co dawne z tym, co nowe. Paryżanie nie chcą zmodernizowanej katedry, a jedynie żądają wiernego zrekonstruowania jej zniszczonych części. Domagają się też gwarancji, że katedra nie będzie "liftingowana", wyrażając sprzeciw wobec mieszania stylu gotyckiego z nowoczesnymi rozwiązaniami architektonicznymi. Ja także dołączam do tych głosów. Co więcej, eklektyzm mógłby w dalszej konsekwencji przyczynić się do zmiany funkcji katedry, na przykład, częściowo, z religijnej na ekologiczną. Chcę zrekonstruowania gotyckich sklepień i, bez udziwnień, dachu z iglicą, a pszczoły oczywiście mogą w niej mieszkać, w końcu od kilku lat były tutaj nikomu nieprzeszkadzającymi rezydentkami. Zadaję też sobie pytanie, czy dzisiejsi architekci byliby w stanie, bazując na średniowiecznej "recepturze", odtworzyć wiernie pierwotne piękno zniszczonych elementów paryskiej katedry? Czy może nie są już w stanie dorównać mistrzom z XII-XIII wieku? A może nie zamierzają w ogóle wracać do odległej przeszłości kojarzącej się przecież w nowoczesnym państwie z zacofaniem?

Po co Francuzom ta katedra?

Jako historyk sztuki dawnej uważam, że pierwotne oblicze paryskiej katedry, od stuleci goszczącej w swoich majestatycznych murach modlących się chrześcijan, powinno być zrekonstruowane, a nie unowocześnione czy inaczej: udziwnione. "Upstrzona" kontrowersyjnymi rozwiązaniami, będzie raczej przypominać pstrokaty strój błazna, a przecież nie o to chodzi. Owszem, może z czasem Paryżanie i turyści przyzwyczailiby się do szklanego dachu z ogrodem czy przerażająco czarnej iglicy, podobnie jak przyzwyczaili się do Wieży Eiffla i piramidy przed Luwrem, ale spojrzenie na fotografie ukazujące pierwotne oblicze katedry mogłoby wywołać smutną refleksję, poczucie bezradności, wyrzut sumienia. Post factum jedynie to. W tym kontekście przypomnę chociażby artykuł trzynasty Karty Weneckiej z 1964 roku, który głosi, że wszelka dobudowa dopuszczalna jest między innymi jedynie o tyle, o ile uwzględnia poszanowanie wszystkich ważnych części budowli, jej dawnego otoczenia i kompozycyjnej równowagi. Słusznie zatem Watykan zaapelował na forum UNESCO o zachowanie pierwotnej tożsamości paryskiej katedry, by w pełni ochronić dziedzictwo, w tym religijny wymiar budowli.

Zapewne pojawi się pytanie, ze szczyptą ironii i z pozycji "lepszego, bo praktykującego katolika", po co Francuzom zrekonstruowana katedra, skoro i tak są daleko od Boga i poniekąd od Kościoła, a nawet osąd w stylu: "dobrze im tak za ich bezbożność" lub "pożar to kara Boża za laicyzm". Po pierwsze, nie osądzajmy. Wielu jest wierzących Francuzów, sporo wspólnot, wciąż zresztą prężnie działających, zawiązało się we Francji, a Francuz, jeśli wierzy, to wierzy konsekwentnie. Po drugie, mimo iż Kościół jako wspólnotę tworzą żywe kamienie, czyli ludzie, o czym mówi jedno z najstarszych dzieł literatury chrześcijańskiej − "Pasterz" Hermasa, to jednak kościół jako budowla jest konieczny, zwłaszcza ze względu na swoje uprzywilejowanie w sprawowaniu kultu. Stanowi on specyficzną kondensację sacrum na ziemi, w naszej kruchej, ulotnej rzeczywistości.

Pamiętnego wieczoru pożar poprzedziły nieszpory. Zgromadziły one wielu uczestników, którzy włączali się w ich piękne wykonanie. Nie dostrzegłam znudzonych twarzy, uparcie zamkniętych ust, jak zdarza się to często w parafii, do której należę (czy tylko w mojej?) w czasie Mszy świętej. Nierzadko umieszczenie banknotu lub monety na tacy, poza klęczeniem, staniem i siadaniem, jest jedyną formą aktywności podczas Eucharystii, ale przecież obowiązek udziału w niedzielnej czy świątecznej Mszy świętej został spełniony. Nie ma grzechu ciężkiego. Czy to jest "doskonalsze chrześcijaństwo", prawie ciągle zakrywające się postacią Jana Pawła II? W Paryżu również jest Bóg. Jeśli nawet kult chrześcijański nie jest widoczny na ulicach tego miasta, a wnętrza instytucji pozbawione są krzyży, nie oznacza to wcale, że zabrakło Boga w sercach Francuzów. Jest to także Bóg młodych chrześcijan, którzy spontanicznie wyszli na ulice Paryża, by modlić się publicznie. W Polsce również kościoły uległy pożarowi…, ale czy to wzmogło naszą wiarę? Czy poruszyło serca tak, jak to się stało w przypadku pożaru paryskiej katedry? Krzywdzące byłoby też uzasadnienie "francuskiego poruszenia" stwierdzeniem: "Jak trwoga, to do Boga". Pożar katedry paryskiej sprawił, że chrześcijańska wiara Francuzów ujawniła się publicznie. I nie chodzi tutaj jedynie o przywiązanie do materii, ponieważ paryska katedra to również duchowe "serce" francuskiego chrześcijaństwa. Niech zatem i w przyszłości pozostanie ona sobą.

Słomiany zapał lub gra na zwłokę

Niemniej jednak nie wiadomo, czy będzie to bliska, czy daleka przyszłość, ponieważ odbudowa paryskiej katedry uzależniona jest od ludzkiej wielkoduszności. Niepokoi opieszałość bogaczy, którzy poniekąd wbrew swym obietnicom, wpłacili jedynie dziesięć procent z deklarowanych kwot. Niepokoi uzależnienie pomocy finansowej od kosztorysu rekonstrukcji czy kierunku odbudowy katedry, niechęć do opłacania bieżących wydatków i wycofanie się co niektórych ze spełnienia obietnic ze względu na koszty przerastające swoją wysokością nawet samych bogaczy. Mam tylko nadzieję, że nie jestem świadkiem słomianego zapału lub gry na zwłokę. Być może i tutaj, choć nie chcę wyrokować, sprawdza się powiedzenie, że biedniejszy, mimo iż niewiele ma, chętniej tym podzieli się z innymi niż bogacz mający wiele, gdyż obecnie to drobni darczyńcy z Francji i USA przeznaczają pieniądze na pomoc paryskiej katedrze.

Po upływie prawie czterech miesięcy od pożaru można odnieść wrażenie, że przebudzona nim wiara Francuzów ponownie zapadła w sen. Ulegając takiemu wrażeniu, można jednak ulec pozorom. To, iż obecnie młodzi Paryżanie, z kanonami z Taizé na ustach, nie wędrują ulicami swego miasta, nie oznacza wcale, że nie ma u nich wiary. Wiara jest bowiem kwestią duchowej głębi, a nie trącącego duchową "przaśnością" rytualizmu, kwestią jakości, a nie ilości; w przeciwnym razie, nawet jeśli w kościołach byłyby tłumy, wiara ta byłaby karykaturalna lub nawet martwa. Wystarczyło, że wychodząc na ulice, zaświadczyli o tym, iż w Paryżu wiara nadal żyje. I to nie wiara z przyzwyczajenia, z tradycji czy z przymusu, lecz wiara przeżywana całym sercem. Takiej wiary i sobie, i innym szczerze życzę.

Justyna Sprutta - doktor w zakresie teologii dogmatycznej o specjalizacji teologia ikony (KUL) i w zakresie historii o specjalizacji historia sztuki (UKSW), magister filologii polskiej o specjalizacji dziennikarstwo i kreowanie wizerunku (UAM), animator kultury o specjalizacji teatr (PSAK), regionalistka. Wykładowca akademicki na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Współpracuje z portalem www.misyjne.pl i z dwutygodnikiem Diecezji Kaliskiej "Opiekun". Prowadzi na Facebooku stronę: Ignacjańskie Linijki. Należy do Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego. Pochodzi z Ziemi Gostyńskiej. Mieszka w Ostrowie Wielkopolskim

doktor historyk sztuki, teolog, filolog. Absolwentka KUL, UKSW i UAM. Wykładowca na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Należy do WŻCh. Prowadzi na Facebooku stronę Ignacjańskie Linijki

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eden na katedrze?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.