Euro, hejt i Jezus w Nazarecie
Czy Jezus doświadczył nienawiści od swoich ziomków? Ewangelista Marek o tym nie wspomina. Oddaje jednak głos Jezusowi, który mówi wprost: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Lekceważenie, obojętność, niezrozumienie, odrzucenie, pogarda - to wszystko w jakimś sensie są składowe hejtu, który staje się codziennym doświadczeniem wielu z nas.
Jednym z najważniejszych tematów przywoływanych w kontekście wydarzeń boiskowych w czasie trwającego turnieju Euro jest hejt spadający na piłkarzy w mediach społecznościowych. Z badań, jakie w ostatnich dniach przeprowadził brytyjski dziennik „Guardian” wraz z fundacją „Hope not Hate” wynikało, że podczas trzech pierwszych meczów Anglików na Euro do selekcjonera Garetha Southgate’a i jego podopiecznych wysłano ponad 2000 obelżywych wiadomości na Twitterze - niektóre o charakterze rasistowskim. Czegoś podobnego doświadczał także bohater Hiszpanów Alvaro Morata po tym, jak nie wykorzystał karnego w meczu z Polską: opowiadał potem, że po lekturze wiadomości, których autorzy życzyli śmierci jemu i jego rodzinie, nie mógł spać.
Niedzielna Ewangelia ukazuje nam Jezusa, który staje między ludźmi związany ludzkimi więzami krwi i rodzinnymi koligacjami. Swój pośród swoich. Przychodzi jako sezonowy robotnik, prosty cieśla. Wchodzi między ludzi, ubierając mądrość Bożą w szatę ludzkiego języka, narażając się tym samym na ryzyko niezrozumienia i odrzucenia. - Jak można wierzyć, że w tym zwykłym człowieku, którego tak dobrze znamy, zamieszkała mądrość Boga? - pytają się wzajemnie ludzie.
Czy Jezus doświadczył wtedy nienawiści od swoich ziomków? Ewangelista Marek o tym nie wspomina. Oddaje jednak głos Jezusowi, który mówi wprost: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Lekceważenie, obojętność, niezrozumienie, odrzucenie, pogarda - to wszystko w jakimś sensie są składowe hejtu, który staje się codziennym doświadczeniem wielu z nas. Fiasko, odrzucenie, ostracyzm, wreszcie krzyż - to dola każdego proroka. Taka też była dola Jezusa.
Chrystus, chociaż jest Bogiem, żył jak prawdziwy człowiek, czyli ktoś, kto najlepiej wypełnia to, do czego człowiek jest powołany. Więcej nawet. Jezus jest prawdą o człowieku, to znaczy objawia, kim jesteśmy i kim być powinniśmy. Żył dla nas, dla innych, dla Boga. Tutaj utorował nam drogę. Nasze zadanie wydaje się zatem proste: mamy naśladować Chrystusa. Musimy jednak pamiętać, że nasze zainteresowanie się Bogiem, bez interesowania się człowiekiem, może niestety okazać się czczym zajęciem.
Dzisiaj człowiek tak łatwo staje się dla bliźniego przysłowiowym wilkiem. A słowa niosące nienawiść, kłamstwo, pogardę i groźbę potrafią zabić. Wie to każdy, kto kiedykolwiek musiał zmierzyć się z hejtem. Nieprzespane noce, stany depresyjne i lękowe, apatia i zniechęcenie to tylko niektóre skutki hejtu. Sam niejednokrotnie to przeżywałem. Jest też coś jeszcze: człowiek dotknięty hejtem bardzo łatwo może stracić wiarę nie tylko w Boga, ale także wiarę w siebie. Myślę, że to właśnie dlatego w synagodze w Nazarecie Jezus dziwił się niedowiarstwu i nie mógł uczynić żadnego cudu. Tam bowiem, gdzie jest nienawiść, a więc tam, gdzie nie ma miłości, nie ma też wiary - wiary w Boga i wiary w człowieka.
Skomentuj artykuł