Gmach klerykalnej świątyni runął i nie da się go już odbudować
Chrześcijaństwo w Polsce zbudowane jest na fundamencie św. Wojciecha. Może więc warto wracać do słów Ewangelii, które Kościół dał na ten dzień.
Wiem, że uroczystość św. Wojciecha była wczoraj, ale słowa Ewangelii z tego dnia rezonują we mnie cały czas. Powodem tego może być także rozmowa, którą z moim przyjacielem jezuitą odbyłem u mnie w domu w niedzielne popołudnie. Rozmawialiśmy o ewangelizacji, o tym, że nie mamy wciąż pomysłu na to, jak ją odrodzić czy wreszcie o tym, że nieustanne zwiększanie stężenia tego, co się nie sprawdza w naiwnej wierze, nie tylko nie zatrzymuje procesów laicyzacji i rozpadu kościelności, ale wręcz je przyspiesza. "Wiesz - opowiadał mi - byłem ostatnio na pewnej konferencji i tam ewangelizator z Irlandii wyjaśniał, że doskonale wiemy już co się nie sprawdza, co nie przynosi rezultatów, ale wciąż nie wiemy, co będzie je przynosić. Testujemy, sprawdzamy, ale nadal nie wiemy, co zrobić. I to jest trud obecnych czasów". Jakiś czas później dostałem od innego znajomego jezuity SMS-a, który jeszcze trafniej podsumował emocje towarzyszące temu, co się wokół nas dzieje. "To wszystko musi się rozsypać, dopiero na gruzach zbudujemy nasz dom" - napisał bliski mi duchowo zakonnik.
A następnego dnia w czasie mszy świętej usłyszałem słowa, które - w pewnym sensie - podsumowywały obie te rozmowy. "Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity” - mówi Jezus do uczniów. I choć słowa te zazwyczaj interpretuje się odnośnie do męczeństwa, do ofiary, do odrzucenia swojego życia (to zresztą zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę dalszą część tej perykopy), to moim zdaniem można i trzeba je interpretować także w wymiarze instytucjonalnym. Wiele wskazuje na to, że jako Kościół jesteśmy właśnie w stanie "obumierania" dawnych form instytucjonalnych, duszpasterskich, ewangelizacyjnych czy religijnych. To, co działało kiedyś, już nie działa, model kościelności w jakim się wychowaliśmy błyskawicznie się rozpada, młodzież odchodzi od wiary, a i starsi stygną w niej, i wreszcie skandale rozbijają w proch nie tylko klerykalizm, ale też szerzej pewien model eklezjologii, który kapłaństwo, hierarchię i strukturę stawiają w centrum. A my, za wszelką cenę, staramy się ten model zachować, reanimować go, wskrzesić - wytrwałą modlitwą czy dobrymi słowami - coś, co jest już trupem (a przynajmniej w pewnych kwestiach) i ledwie dyszy.
Co na te starania mówi Ewangelia? Odpowiedź jest prosta: bez zgody na obumieranie, bez zaakceptowania, że martwych form nie da się już reanimować, nie będzie owego odrodzenia, nie będzie plonu obfitego.
Istotne jest jednak, że owo nowe życie, które ma przyjść po obumarciu tego, co stare, nie jest powrotem do tego, co było, ale oczyszczonego z tego, co złe. Zmartwychwstanie nie jest po prostu wskrzeszeniem, ale jest wyniesieniem do nowego życia, które jest odmienne od tego, co było. I podobnie jest ze zmartwychwstaniem, odrodzeniem Kościoła. To, co przyjdzie, będzie nową formą kościelności, nowym modelem władzy, ale także odmiennym modelem pobożności, religijności, wiary. Gmach klerykalnej świątyni runął i nie da się go już odbudować, tak jak Żydzi nie byli w stanie odbudować Świątyni w Jerozolimie. Tak jak oni musimy więc głęboko przemyśleć istotę teologii, przepracować wiele z jej elementów, szukać nowych interpretacji.
Co z tego będzie wynikać, wciąż nie wiemy. Wiemy, że to, co było, już się nie sprawdza, że mnożenie tego i powtarzanie jedynie przyspiesza rozpad. Ale tego, co przynosi efekty, też jeszcze nie wiemy. Trzeba nam więc spokojnie obserwować jak "przemija postać świata" i postać Kościoła, modlić się i podejmować wciąż nowe próby budowania nowych, lepiej odpowiadających naszej obecnej ludzkiej rzeczywistości, metod duszpasterskich, instytucjonalnych form. Wiele z nich okaże się błędnych, ale jakaś część da początek odradzaniu. To jednak jest możliwe dopiero gdy pozwolimy ziarnu obumrzeć zamiast za wszelką cenę udowadniać, że zgoda na jego obumarcie to atak na wiarę, religię, Boga i Kościół.
Skomentuj artykuł