Granice "milczenia owiec"
Ta dość obrzydliwa książka weszła na rynek chyba ponad pół roku temu. Dlaczego publikacja, która w tak bezecny i bezczelny sposób podważa dobre imię abpa Grzegorza, została przemilczana przez Rzecznika KEP? (...) Miejsc w przestrzeni internetowej, w których można odnaleźć artykuły "katolików" godzące w godność, powołanie, nauczanie i urząd pasterzy Kościoła, jest sporo. Tworzą je ludzie nieformalnie jeszcze, choć w poglądach już, będący poza Kościołem katolickim.
Szerokim echem medialnym odbił się pogląd redakcji portalu Gazeta Warszawska dotyczący abpa Grzegorza i rabina Boaza w związku z "Debatą Dwóch Ambon" zorganizowaną przez lubelskich dominikanów. Głos zabierały w tej sprawie pełne oburzenia katolickie środowiska, a nawet sam rzecznik KEP (!). Bo przecież "nienawiść wobec abp. Rysia i rabina Boaza Pasha z powodu udziału w spotkaniu katolicko-żydowskim jest nie tylko odrażająca, ale to także grzech przeciw przykazaniu miłości Boga i bliźniego (...). Atak na kogokolwiek za udział w spotkaniach katolicko-żydowskich jest antychrześcijański i antysemicki".
Zastanawiam się jednak, dlaczego dopiero kontekst katolicko-żydowskiego spotkania wywołał powszechną reakcję na haniebne wyzwiska wobec abpa Grzegorza: "żydowski deprawator polskiej młodzieży", "bydlak", "darmozjad", którego ubiór biskupi "należy desakralizować poprzez zerwanie łańcucha z krzyżem i koloratki", oraz rabina Boaza, który jako Żyd jest przecież "bluźniercą" i "musi zostać stracony z woli Boga Najwyższego", jeśli przekroczy prób bazyliki. Na obu należy "wziąć pały, wypałować tych dwóch bandziorów".
Wcale mnie nie zdziwił wpis na portalu Gazeta Warszawska, ponieważ tego rodzaju obrzydliwości są obecne już od jakiegoś czasu w łonie polskiego Kościoła i do tej pory przechodzono wobec nich bez słowa. Specjalizują się w tym niektóre grupy "katolików" kontestujące wszystko w nie mniej wulgarny sposób, co miało i ma miejsce w Kościele od wyboru na Stolicę Piotrową Jana XXIII i Soboru Watykańskiego II. Pod notorycznym obstrzałem są papieże - w tym szczególnie Franciszek - oraz biskupi, ekumenizm, wspólnoty charyzmatyczne i ich liderzy, ruch Światło-Życie czy neokatechumenat. Stopień duchowej i umysłowej deprawacji wyrażający się w "artykułach" i komentarzach na temat powyższych osób i wspólnot osiąga najwyższe szczyty. A ze strony Kościoła? "Milczenie owiec".
W tym roku ukazała się książka S. Krajskiego "Masoneria polska 2018. Wojna demonów", która Metropolicie łódzkiemu poświęca cały rozdział - 43 strony i jest zatytułowany: "Ks. bp Grzegorz Ryś & Przyjaciele (również Rycerze Kolumba)". Nawiązuje się tu wprost do politycznego skandalu, jaki wybuch w 2014 roku w wyniku nielegalnego podsłuchiwania i nagrywania rozmów polityków i biznesmenów w warszawskiej Restauracji Sowa & Przyjaciele. Co więcej, rozdział drugi tejże książki ma tytuł "Demony & Przyjaciele", w którym jest mowa o masonach, różokrzyżowcach, scjentologach oraz demonach obecnych w polityce i gospodarce. Celowo więc łączy się te dwa obszary z osobą abpa Grzegorza. Gdzie wówczas byli oburzeni katolicy? Dlaczego nie było podobnego stanowiska Rzecznika KEP?
We wstępie do rozdziału czwartego czytamy: "Już kilkadziesiąt lat temu zaczęli się pojawiać w polskim Kościele «dziwni» duchowni, którzy zasiewali w nim trujące ziarno nieprawdy i wprowadzali ferment, który powodował, że zaczęły się w nim pojawiać różne szczeliny (...). Potem zaczęli się pojawiać «dziwni» biskupi (...). Teraz, ci «dziwni» duchowni zdominowali polski Kościół". Na dalszych stronach rozdziału podważa się katolickość abpa Grzegorza, wprost nazywając jego głoszenie herezją, wytyka się mu spotkania ekumeniczne z członkami innych wyznań, wśród których są masoni, a w nauczaniu w wielu przypadkach "stawianie akcentów jak typowy protestant". Zarzuca się także abpowi Grzegorzowi spotkania z członkami wspólnot charyzmatycznych. Nie dziwi mnie to jednak, skoro autor książki traktuje te wspólnoty jako nowotwór, który "należy jak najszybciej wyciąć z polskiego Kościoła". Przedstawia się również Metropolitę łódzkiego jako członka awangardy modernistycznej.
Ta dość obrzydliwa książka weszła na rynek chyba ponad pół roku temu. Dlaczego publikacja, która w tak bezecny i bezczelny sposób podważa dobre imię abpa Grzegorza, została przemilczana przez Rzecznika KEP?
Miejsc w przestrzeni internetowej, w których można odnaleźć artykuły "katolików" godzące w godność, powołanie, nauczanie i urząd pasterzy Kościoła, jest sporo. Tworzą je ludzie nieformalnie jeszcze, choć w poglądach już, będący poza Kościołem katolickim. Zawsze trudno mi było zrozumieć milczenie diecezjalnych (i w wyższej randze) odpowiedzialnych za wspólnoty neokatechumenalne, charyzmatyczne czy oazowe, gdy opluwano je (i nadal się to czyni) publicznie, choć internetowo. No ale w końcu to "tylko" takie tam pisanie. Milczenie, kiedy głównie świeccy tworzący te wspólnoty dostawali i dostają po przysłowiowym "łbie", było dość wygodne. Ono bowiem pozwalało niekiedy mieć "asa w rękawie" wobec tychże wspólnot, w postaci komunikatów głoszonych z użyciem "pluralis maiestatis": "dochodzą do nas głosy", "przyglądamy się uważnie", "niektórzy się niepokoją", "napisano do nas i poinformowano nas". Wówczas nie było ważne, że tymi "bijącymi po łbie" są te same środowiska, które dzisiaj zaatakowały abpa Grzegorza i rabina Boaza. Kiedy jednak wybuch skandal międzywyznaniowy i oby nie międzynarodowy, w końcu rabin Boaz jest rodowitym jerozolimczykiem, zatrzęsła się "kościelna ziemia".
Jeżeli nadal będzie brakować zdecydowanego stanowiska ze szczytów polskiego Kościoła (diecezjalnego i KEP) - włącznie z wystąpieniem na cywilną ścieżkę prawną, za każdym razem, gdy w obrzydliwy sposób uderza się w Stolicę Apostolską, pasterzy i wspólnoty (także świeckich), to tego rodzaju odrażających działań będzie jeszcze więcej, i będą jeszcze bardziej obrzydliwe.
W ten nurt wpisuje się także skandaliczny film Pana Marcina Remisiewicza dotyczący lidera jednej ze wspólnot charyzmatycznych. Ostatnie słowa, jakie w nim padają, napawają przerażeniem: "Jeżeli jesteś ofiarą posługi M.Z. nie lękaj się. Jego posługa właśnie dobiegła końca". Czy rzeczywiście taką władzę w polskim Kościele ma Pan Remisiewicz, by zabraniać bądź posyłać na ewangelizację członków wspólnot z każdej polskiej diecezji, przekonamy się niebawem. Myślę, że warto śledzić, w których diecezjach Pan Remisiewicz pełni personalne funkcje.
W kontekście wydarzeń lubelskich zawartych w agresji portalu Gazeta Warszawska oraz zbliżonych w treści i formie ataków wobec wspólnot, ich pasterzy i liderów, w których specjalizuje się ostatnio Pan Remisiewicz, nasuwa się konkluzja: chyba dość już "milczenia owiec".
ks. dr hab. Tomasz Szałanda - kapłan archidiecezji warmińskiej, wykładał homiletykę w WSD w Elblągu i Pieniężnie, autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów z zakresu demonologii, mariologii i homiletyki. Od 2000 r. proboszcz parafii w Stawigudzie
Skomentuj artykuł