Mowa nienawiści 2
Pisałem już kiedyś na portalu DEON.pl o mowie nienawiści. Do podjęcia raz jeszcze tego tematu skłonił mnie apel, jaki min. Boni przekazał abp Głódziowi, współprzewodniczącemu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.
"Ostatnie dni szczególnie mocno pokazują problem mowy nienawiści w życiu społecznym w naszym kraju. W tej kwestii nigdy dosyć przezorności, bo gdy do debaty wkracza przemoc, może dojść do nieszczęścia. Mowa nienawiści najpierw przejawia się w opiniach, potem w języku opisującym świat, w końcu zaś - w działaniach ludzi. Nie możemy być wobec tego obojętni. Dlatego zwracam się z apelem o pomoc w przeciwstawianiu się mowie nienawiści i wszelkim objawom nietolerancji" - napisał min. Boni.
Uważam, że Kościół nie powinien wprowadzać do swojego słownika wyrażenia "mowa nienawiści". Wystarczy bowiem, że Kościół będzie przypominał m.in. ósme przykazanie: "Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek (Wj 20,16). Warto też przypominać to, co na ten temat mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 2464nn).
Katechizm wśród wykroczeń przeciw prawdzie wymienia m.in.: fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo, pochopny sąd, obmowę, oszczerstwo, także próżność i samochwalstwo. A w nr 2480 czytamy: "Należy potępić wszelkie słowa i postawy, które przez komplementy i pochlebstwo lub służalczość zachęcają i utwierdzają drugiego człowieka w złośliwych czynach i w przewrotności jego postępowania". Niezapomnianym, komicznym przykładem takiej postawy jest słynna kwestia z filmu "Miś": "Czasem, aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu Tęcza. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! To mówiłem ja - Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy". Oczywiście, nie wystarczy nie kłamać. Trzeba jeszcze szanować prawdę, dążyć do niej, a w stosownych momentach dawać świadectwo prawdzie.
Hasło "mowa nienawiści" jest hasłem bardzo zideologizowanym, używanym przewrotnie. To jeden z wytrychów lewackiego światopoglądu. Powiesz, że aborcja jest zabójstwem, to cię oskarżą, że to mowa nienawiści. Stwierdzisz, że związki gejowskie i lesbijskie nie powinny być podnoszone do rangi małżeństwa, to cię zakrzyczą, że nienawidzisz "kochających inaczej". Będziesz domagał się rzetelnego śledztwa w sprawie katastrofy w Smoleńsku, to też zrobią z ciebie nienawistnika. "Mowa nienawiści" wprowadzona do kodeksów prawnych może się stać i de facto staje się niebezpiecznym narzędziem w rękach zideologizowanych sądów i instytucji. Pewne normalne, zdrowe poglądy będą rugowane z przestrzeni publicznej jako mowa nienawiści. A jak przyjdzie osądzić bluźniercę, który drze Biblię na scenie i ryczy: "Żryjcie to g…", to wtedy sędzia z uśmiechem powie, że artysta nie chciał nikogo urazić urządzając taki artystyczny happening.
Dające do myślenia jest też to, że walkę z mową nienawiści propagują te same środowiska, które współtworzyły "przemysł pogardy" wobec śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i które umiejętnie, systematycznie budzą złe emocje przeciwko Kościołowi katolickiemu. Temu towarzystwu nie przyszło oczywiście do głowy, by mówić o potrzebie walki z nienawiścią, kiedy do łódzkiej siedziby PiS wtargnął człowiek i zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego, oraz zranił poważnie asystenta innego posła tej partii. Ów obywatel krzyczał, że nienawidzi PiS i nienawidzi Jarosława Kaczyńskiego. Nie przyszło do głowy, bo "walka z mową nienawiści" jest używana instrumentalnie.
Skomentuj artykuł