"Neo" i nowa ewangelizacja
Przyznam, że na spotkaniu Benedykta XVI z przedstawicielami Drogi neokatechumenalnej z całego świata kilka razy się wzruszyłem. Liderzy neokatechumenatu (nie lubią, jak się ich nazywa liderami), Kiko, Carmen i ks. Mario, doczekali się - wraz z blisko milionem "neonów" (członków neokatechumenatu) - oficjalnego zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską tzw. liturgii neokatechumenalnej (nie chodzi tylko o pewne elementy Mszy świętej, ale także o ryty celebrowane na różnych etapach formacji).
Definitywna aprobata neokatechumenalnych rytów, to mały przykład na to, jak rozwija się, czerpiąc na nowo z tych samych źródeł, liturgia w Kościele. Ponad 40 lat temu Kiko wraz z pierwszymi towarzyszami drogi odkrył coś, co potem rozwinęło się w osadzoną w liturgii drogę chrześcijańskiej formacji, prowadzącej do odkrycia egzystencjalnego znaczenia chrztu świętego. To, co otrzymał Kiko, osoba świecka, było przez lata cierpliwie weryfikowane przez Kościół hierarchiczny. I choć nie brakowało krytyk i napięć w tym procesie, to ostatecznie Kościół orzekł: To jest dobre! To jest darem Ducha świętego! Taka aprobata nie oznacza oczywiście, że wszystkie problemy zniknęły. Każdy charyzmat, nawet jeśli potwierdzony przez Kościół, jest czymś żywym, co nieustannie się rozwija, a tym samym wzbudza zapytania. Tak było i jest z zakonami. I tak jest z nowymi ruchami, których liderami są świeccy.
W Auli Pawła VI, na audiencji z Ojcem świętym, było wielu seminarzystów z seminariów Redemptoris Mater. Są to seminaria diecezjalne, podlegające lokalnym biskupom, ale oparte na formacji neokatechumenalnej. Co więcej, od strony finansowej seminaria te powstawały i są utrzymywane w dużej mierze dzięki hojności wspólnot neokatechumenalnych z całego świata. Pierwsze z nich utworzono w Rzymie w 1987 roku. Seminarzyści ci studiują na Uniwersytecie Gregoriańskim, a ja mam przyjemność być wykładowcą niektórych z nich. Obecnie seminariów Redemptoris Mater jest na świecie ponad 80. A powołań nie brakuje. Dlaczego niektóre seminaria pustoszeją, a do seminariów neokatechumenalnych garną się młodzi? Miedzy innymi dlatego, że rodziny wspólnot neokatechumenalnych tworzą środowisko żywej wiary, w którym rodzi się wiele dzieci. Powołania nie spadają z nieba, nie biorą się też z różnych reform Kościoła, ogłaszanych przy zielonych stolikach, ale rodzą się tam, gdzie jest wspólnota ludzi rzeczywiście wierzących. Młodzi seminarzyści Redemptoris Mater, to w dużej mierze dzieci tych, którzy wcześniej weszli do neokatechumenatu.
Zdumiewającym charyzmatem, który zrodził się w ramach Drogi Neokatechumenalnej, są misje rodzin ad gentes. O co chodzi? Misja rodzin polega na tym, że rodzina wielodzietna wyjeżdża wraz z kapłanem i ewentualnie wolontariuszami, by w jakimś miejscu, gdzie społeczeństwo jest zdechrystianizowane lub pogańskie, założyć małą wspólnotę Kościoła i prowadzić ewangelizację. Takie misje podejmowane są na zaproszenie miejscowego biskupa. Rodziny opuszczają swój rodzinny kraj niekiedy na całe życie. Podczas audiencji Benedykt XVI wręczył krzyże misyjne rodzinom, które otworzą 13 nowych misji ad gentes, na wszystkich kontynentach. Wzruszeniem napawał widok rodziców z gromadką małych dzieci, ruszających w dalekie kraje, by poświęcić się w służbie ewangelizacji, nowej ewangelizacji. A zatem współczesna ewangelizacja to nie sam kapłan lub kapłani, ale kapłan z rodzinami…
W książce "Światłość świata" Benedykt XVI stwierdził: "Obecnie potrzebujemy przede wszystkim duchowych ruchów, dzięki którym Kościół na całym świecie, czerpiąc z doświadczeń naszych czasów, a zarazem z wewnętrznego doświadczenia wiary i płynącej stąd siły, ustanowi drogowskazy i znowu postawi w centrum kwestię obecności Boga". Takie duchowe poruszenie i stawianie kwestii obecności Boga w świecie dokonuje się dziś m.in. poprzez charyzmat Drogi Neokatechumenalnej.
Skomentuj artykuł