Nie przepraszam za milczenie pasterzy
Był czas, gdy denerwowało mnie milczenie biskupów. Parę razy - podobnie ja teraz Tomasz Terlikowski - dawałem temu wyraz. Przeszło mi. Skandale pedofilskie z udziałem duchownych o mniejszej lub większej skali ujawniane są coraz częściej. Coraz częściej okazuje się, że biskupi albo ukrywali sprawców, albo wykazywali się lekceważeniem.
Można wręcz powiedzieć, że to już codzienność. Codzienność, której nie można rzecz jasna akceptować. Tymczasem hierarchia milczy. Ale co nowego - poza tym co już było wiele razy wyrażone - można w takiej sytuacji powiedzieć?
Pozwolę sobie na kilka cytatów. Kiedyś część z nich już przytaczałem, ale z premedytacją robię to raz jeszcze.
„Przepraszamy Boga, ofiary wykorzystania, ich rodziny i wspólnotę Kościoła za wszystkie krzywdy wyrządzone dzieciom i ludziom młodym oraz ich bliskim przez duchownych, osoby konsekrowane i świeckich pracowników kościelnych” - polscy biskupi w listopadzie 2018 r.
„Ochronę dzieci i młodzieży traktuję jako priorytet. Przepraszam wszystkie osoby, które w jakikolwiek sposób zostały skrzywdzone przez duchownych. Pragnę uczynić wszystko, aby poczuły się znowu bezpiecznie we wspólnocie Kościoła i odzyskały zaufanie” – biskup Romuald Kamiński, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej (jesień 2018).
„Przepraszam za łzy i cierpienia spowodowane przez księży, którzy sprzeniewierzyli się swemu powołaniu. Będę nadal z determinacją stawał po stronie ofiar tego rodzaju przestępstw” - biskup płocki Piotr Libera (wrzesień 2018 r.).
„Drodzy Diecezjanie, niestety, muszę też z bólem i przykrością wyznać, że także w szeregach duchowieństwa Kościoła Opolskiego znaleźli się kapłani, którzy się sprzeniewierzyli swemu powołaniu. (…) Jesteśmy pełni bólu, zawstydzeni i bezradni wobec krzywdy, która już się dokonała i której nie da się naprawić. Wołamy do Boga o zmiłowanie i szczególne błogosławieństwo i opiekę Bożą dla wszystkich cierpiących z naszego powodu. Przepraszamy Was i prosimy o wybaczenie nam ciężkich grzechów naszych!” - biskup opolski Andrzej Czaja w liście do diecezjan w październiku 2018 r.
„Przepraszam osoby pokrzywdzone za ból, łzy, za cierpienie” - kard. Kazimierz Nycz (maj 2019 r.)
„Przepraszam za każdą ranę zadaną przez ludzi Kościoła” - abp Wojciech Polak (maj 2019 r.)
„W imieniu całej Konferencji Episkopatu pragnę jak najmocniej przeprosić wszystkie osoby pokrzywdzone. Zdaję sobie sprawę z tego, że nic nie jest w stanie wynagrodzić im krzywd, jakich doznali” - abp Stanisław Gądecki.
„W ostatnim czasie wspólnota Kościoła w Polsce wstrząsana jest kolejnymi bolesnymi informacjami o wykorzystywaniu seksualnym dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Przestępstwa te są źródłem głębokiego cierpienia osób pokrzywdzonych. Nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali seksualnych z udziałem duchownych. Są one powodem wielkiego zgorszenia i domagają się całkowitego potępienia, a także wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec przestępców oraz wobec osób skrywających takie czyny. (…) Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom (...)” - list Konferencji Episkopatu Polski opublikowany po emisji filmu braci Sekielskich.
Potem wiele razy słowa wyrażające skruchę, zażenowanie, bezradność, czasem także wściekłość z ust innych hierarchów także wychodziły. Nie raz, nie siedem, nie siedemdziesiąt siedem, ale znacznie więcej. Dość wspomnieć nazwiska biskupów: Mirosława Milewskiego, Damiana Muskusa, Piotra Jareckiego. I gdyby poszukać, to ten katalog dałoby się jeszcze rozszerzyć.
Ile zatem razy i jak długo biskupi mają posypywać głowy popiołem? A jeśli tego nie robią, to czy my mamy robić to za nich? Co my właściwie chcemy od tych biskupów usłyszeć? Kolejne „przepraszam”? Kolejne zapewnienie o „zeru tolerancji”? Co właściwie chcemy usłyszeć od nich na temat kard. Stanisława Dziwisza, raportu w sprawie byłego kard. Theodora McCarrika? Czasem lepiej, by nie mówili nic. I dlatego ja za milczenie pasterzy przepraszał nie będę. Zamiast ze słów wolałbym rozliczyć ich z czynów. I jeśli idzie o teraźniejszość, ale i przyszłość, nie mam podstaw, by cokolwiek im zarzucić. Śmiem twierdzić, że nie ma już w Polsce biskupa, który z lekceważeniem potraktuje zgłoszenie pochodzące od osoby skrzywdzonej. Nie ma bodaj diecezji, która nie miałaby wypracowanych metod działania w tym zakresie, nie ma takiej, w której nie byłoby powołanego delegata. Czasem są pewne opory, ale idzie to do przodu. W wielu przypadkach nawet do przesady.
Kłopot pojawia się z rozliczeniem przeszłości. To ona i zaniedbania, które zostały popełnione są powodem do wstydu. To ona powinna być wyświetlana i wyjaśniania. Czy nie jest? Z mniejszymi lub większymi oporami, ale jednak jest. Musielibyśmy mieć w sobie naprawdę dużo złej woli, by tego nie dostrzegać. Czy efektem braku podjęcia działań byłaby dymisja biskupa Edwarda Janiaka? Owszem jest ona konsekwencją zdarzeń ukazanych w filmie braci Sekielskich i ogromnej determinacji pokrzywdzonych, którzy odważyli się mówić. Ale czy byłby ciąg dalszy gdyby nie zawiadomienie abp. Wojciecha Polaka? Mógł przecież ograniczyć się do rytualnego wypowiedzenia „przepraszam” i uznać, że to nie jego sprawa.
Czy nie dobrze się stało, że sankcjami dyscyplinarnymi za czyny z przeszłości został obłożony kard. Henryk Gulbinowicz? Ktoś spodziewał się, że po jednej informacji na temat molestowania nieletniego przed trzydziestoma laty czy publikacji na temat homoseksualizmu i współpracy z SB na blisko stuletniego hierarchę spadną takie sankcje? Przecież można było odłożyć ad acta – kardynał jest już w takim stanie zdrowia, że jemu to właściwie wszystko jedno.
Czy to źle, że po kilku latach uników, zabrano się za wyjaśnianie ewentualnych zaniedbań abp. Sławoja Leszka Głódzia? Źle, że badane są sprawy innych hierarchów, księży i zakonników? Nikt chyba dziś nie odpowie przecząco. Prawda powoli acz konsekwentnie będzie wychodziła. Będzie nas wszystkich w Kościele bolało, ale musimy przez to przejść. Przestańmy więc oczekiwać na kolejne, piękne, okrągłe słowa biskupów. Rozliczajmy ich nie ze słów lecz z czynów.
Skomentuj artykuł