Obowiązkiem papieża jest nawoływanie do pojednania, niezależnie od krytyki

Papież Franciszek. Fot. MAURIZIO BRAMBATTI / PAP / EPA

Wojna w Ukrainie trwa już dwa miesiące. Od początku rosyjskiej agresji ostrze krytyki komentatorów, publicystów, ludzi Kościoła (tak hierarchii, jak i wielu wiernych) wymierzone jest w papieża oraz watykańską dyplomację. Komentowany jest niemal każdy ich ruch.

Właściwie każdy jest w oczach komentujących zły. Bo z jednej strony Franciszek ma w sprawie tej wojny milczeć, z drugiej zaś wypowiedzi papieskich dyplomatów mają dolewać oliwy do ognia. Można wręcz odnieść wrażenie, że czegokolwiek papież wraz ze swoim otoczeniem się nie dotknie, to zwyczajnie schrzani…

Weźmy chociażby drogę krzyżową w Koloseum, gdzie krzyż wspólnie niosły Ukrainka wraz z Rosjanką. Pod wpływem krytyki, która skupiała się na twierdzeniu, że czas wojny nie jest odpowiednim momentem na gesty pojednania, zrezygnowano z odczytania przygotowanego na tę okazję rozważania i w Koloseum zapanowała w tym momencie przejmująca cisza.

Ale od paru tygodni w publicznej dyskusji podnosi się kwestię ewentualnej wizyty papieża w Kijowie. Do podjęcia takiego kroku namawiają Franciszka politycy, hierarchowie Kościoła. Sam papież mówi, że propozycja leży na stole i jest rozważana. Wiele osób stoi na stanowisku, że pobyt – nawet jednodniowy – głowy Kościoła katolickiego w stolicy Ukrainy byłby czytelnym i realnym opowiedzeniem się Franciszka po stronie uciśnionych.

DEON.PL POLECA

Wywołałem już słowo „pojednanie” oraz ewentualną obecność papieża w Kijowie. Nie sposób nie odnieść się w tym momencie do historii – do wojny na Bałkanach. Kiedy w latach 90. XX wieku na Półwyspie Bałkańskim po rozpadzie Jugosławii wybuchły bratobójcze walki, Jan Paweł II zaczął apelować o ich przerwanie i rozpoczęcie rozmów pokojowych. Podobnie jak dziś głos Franciszka – jego głos nie docierał do tych, do których miał dotrzeć. Krytyka jednak papieża omijała.

W 1994 roku, gdy walki nieco przygasły, ale do pokoju droga była jeszcze daleka Jan Paweł II podjął próbę odwiedzin zwaśnionych terenów. Na wizytę w Belgradzie (Serbia) nie zgodziła się prawosławna Cerkiew. Z odwiedzin Sarajewa (Bośnia i Hercegowina), w którym wciąż trwały walki zrezygnował sam papież z obawy o bezpieczeństwo osób, które miały mu towarzyszyć. Odwiedził jedynie Zagrzeb (Chorwacja). Ale na spotkanie z wiernymi w Sarajewie papież miał przygotowane wystąpienia. Nie wygłosił ich co prawda tam, gdzie wygłosić je zamierzał, ale uczynił to podczas mszy, którą odprawił w swojej letniej rezydencji. Za pośrednictwem mediów dotarła ona także do Sarajewa.

Na początku homilii papież wołał: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie”. Potem zaś punktem wyjścia do rozważań Wojtyły była modlitwa „Ojcze nasz”. Warto w niej zwrócić uwagę na punkt 6. (pełny tekst można znaleźć na internetowej stronie Watykanu – niestety tylko po włosku, w języku polskim była publikowana w nr 11 z 1994 w polskiej edycji „L’osservatore Romano”). Papież mówił: „»I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…«. Tymi słowami dotykamy kluczowego pytania. Sam Chrystus, który umierając na krzyżu mówił o swoich zabójcach: »Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią«. Historia ludzi, ludów i narodów pełna jest wzajemnych urazów i niesprawiedliwości. Jakże ważne było historyczne wyrażenie skierowane przez biskupów polskich do braci niemieckich na zakończenie Soboru Watykańskiego II: »Przebaczmy i prośmy o przebaczenie«! Jeśli w tym regionie Europy udało się zapanować nad pokojem, wydaje się, że stało się to dzięki postawie skutecznie wyrażonej tymi słowami. Dziś chcemy się modlić, aby powtórzył się podobny gest: »Przebaczmy i prośmy o przebaczenie« dla naszych braci na Bałkanach! Bez tej postawy trudno jest budować pokój. Spirala »winy« i »bólu« nigdy się nie skończy, jeśli w pewnym momencie nie dojdziemy do przebaczenia. Przebaczenie nie oznacza zapominania. Jeśli pamięć jest prawem historii, przebaczenie jest mocą Boga, mocą Chrystusa, który działa w sprawach ludzi i narodów”.

A potem jeszcze: »Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani dziećmi Bożymi!« (…) Tak, drodzy bracia i siostry, będziemy prawdziwie błogosławieni, jeśli staniemy się architektami tego pokoju, który tylko Chrystus może dać (por. J 14,27), którym jest sam Chrystus. »Chrystus jest naszym pokojem«. Staniemy się rozjemcami, jeśli tak jak on zechcemy przebaczyć. (…) Chrystus z krzyża oferuje przebaczenie, a także prosi nas, abyśmy podążali za Nim żmudną drogą krzyża, aby uzyskać Jego pokój. Tylko przyjmując to zaproszenie, będzie można zapobiec dalszemu sianiu zniszczenia i śmierci przez egoizm, nacjonalizm i przemoc. Zło we wszystkich swoich przejawach stanowi tajemnicę nieprawości, przed którą głos Boga, który usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, przemawia wyraźnie i zdecydowanie: »Tak mów Najwyższy i Wywyższony… W miejscu wzniosłym i świętym mieszkam, ale jestem też z uciśnionymi i poniżonymi« (Iz 57,15). Te prorocze słowa zawierają zaproszenie dla wszystkich do poważnego rachunku sumienia. Bóg jest po stronie uciśnionych: jest obok rodziców opłakujących swoje zamordowane dzieci, wysłuchuje bezradnego krzyku deptanych bezbronnych, solidaryzuje się z kobietami poniżonymi przemocą, jest blisko uchodźców zmuszonych do opuszczenia ich ziemia i ich domy. Nie zapomina o cierpieniach rodzin, osób starszych, wdów, młodzieży i dzieci. Jego są umierający ludzie. Trzeba położyć kres takiemu barbarzyństwu! Dosyć wojny!”.

Podobne słowa znalazły się także w przemówieniu przygotowanym na spotkanie z osobami życia konsekrowanego, księżmi i biskupami, które papież miał wygłosić w Banja Luce. I podobne słowa zostały wygłoszone w homilii w Zagrzebiu. „Nadszedł czas, aby Kościół zagrzebski i cała Chorwacja stały się promotorem wzajemnego przebaczenia i pojednania. »Prosić o przebaczenie i przebaczać«: tak można podsumować zobowiązanie spoczywające na wszystkich, jeśli chcemy położyć solidne podstawy dla osiągnięcia prawdziwego i trwałego pokoju”.

Przypomnę tylko, że gdy Jan Paweł II wygłaszał słowa o konieczności przebaczenia i pojednania wciąż trwała wojna. W lipcu 1995 roku doszło do ludobójstwa w Srebrenicy (według oficjalnych szacunków wymordowano ponad 8 tys. osób), a porozumienie pokojowe podpisano dopiero w grudniu 1995 roku – ponad rok po papieskiej wizycie w Chorwacji.

Czy Jan Paweł II popełnił wówczas błąd? Czy nie za wcześnie zaczął mówić o konieczności pojednania w sytuacji, gdy trwała wojna? Patrząc na to z jakim oporem przyjmowane są dziś podobne słowa i gesty Franciszka trzeba uznać, że tak, popełnił błąd… Miał jednak to szczęście, że nie istniały wówczas różnego rodzaju komunikatory społecznościowe, w których każde słowo komentowane jest natychmiast po wypowiedzeniu…

Bądźmy jednak poważni. Obowiązkiem Kościoła, obowiązkiem papieża i biskupów jest nawoływanie do pokoju i pojednania. Niezależnie od czasu i miejsca. Niezależnie od głosów krytyki.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obowiązkiem papieża jest nawoływanie do pojednania, niezależnie od krytyki
Komentarze (9)
ML
~Marek Leszczyński
22 kwietnia 2022, 06:37
Wiadomo, że Rosją jest agresorem, a wojna jak każda wojna przynosi ból, okrucieństwo i śmierć. Ukraina jest potężnie zniszczona, w tym roku 50 proc. spadek PKB. Już przed wojną należała do najuboższych państw w Europie. Odbudowa zajmie wiele lat, a do tego stracone pokolenie młodych ludzi. To w tym kontekście chodzi o szybkie skończenie wojny. Ukraina nie ma żadnych gwarancji, że wejdzie do struktur zachodnich. To wszystko jest bardzo przygnębiające. Po ludzku szkoda tych ludzi, ich tułaczki. Pytanie jest otwarte co dalej z tym państwem (Ukrainą). Im dłużej potrwa wojna tym większy kryzys grozi Europie i światu. Gospodarka nie wyszła jeszcze z pandemii. A ofiar tej wojny, w postaci głodu i niekontrolowanych migracji będzie dużo więcej. Czasem przegrać znaczy wygrać. Brak racjonalności i zawziętość nie raz doprowadziły do smutnego końca również w naszej historii.
KM
~Karolina Mika
22 kwietnia 2022, 11:46
A co to znaczy przegrać wg tej retoryki? Pozwolić, aby władza putinowska przejęła kontrolę, aby jej wykonawcy zrobili czystki, wywyieżli dzieci i obywateli w nienznane (jak to już się dzieje na terenach okupowanych, ale też w samej Rosji), aby zabijali strzałem w tył głowy wszytskich co walczyli (jak to robia teraz z weteranami ATO walczącymi z Rosją na Krymie w latach 2014-2018)? Ci ludzie walczą o wolnosć, o to, aby mogli żyć tak, jak chcą. Świat zachodni, papież...nikt tego nie widzi. Walczą, bo wierzą w wartości i prawo do wolnego życia. I watykan jako państwo i jako głowa Kościoła powinien tu jasno powiedzieć, co jest złem i kto owo zło rozpętał. Złem są gwałty rosyjskim żołnierzy, rosyjskie barbarzyństwo, strzelanie do cywilów, niszczenie domów, szpitali, uprowazdenia ludzi wbrew ich woli!!!! na to NIE MOŻNA się godzić. Bo jeśli tweraz się zgodzi na to świat, to czerwona rosyjksa fala ze swastykami zaleje Europę.
AS
~Antoni Szwed
21 kwietnia 2022, 22:30
Panie Redaktorze proszę zejść na ziemię. Agresorem jest Rosja. Koniec. Kropka. Zwierzchnik Kościoła katolickiego ma moralny obowiązek przed Bogiem i przed ludźmi dawać świadectwo prawdzie. MA OBOWIĄZEK wytknąć agresorowi, że napadł na sąsiedni kraj tylko dlatego, by go sobie podporządkować w imię określonych celów politycznych, że morduje niewinnych ludzi na ulicach, w domach, w schronach itd., że wyniszcza cały naród zabijając osoby należące do tego narodu i niszcząc jego domostwa, szkoły, szpitale, infrastrukturę. W takiej sytuacji okrągłe słówka o przebaczeniu i pojednaniu są pseudoreligijną frazeologią, która nikogo nie porusza, a może co najwyżej wywołać irytację. Jeśli Franciszkowi zależy na pośrednictwie między Moskwą a Kijowem, to niech najpierw jedzie do Moskwy i niech przekona Cyryla i Putina o wartości pokoju i pojednania.
WG
~Witold Gedymin
21 kwietnia 2022, 15:30
Znowu pan Krzyżak pisze "Banja Luce". Co miałaby uczynić Ukraina w kierunku "pojednania" i "przebaczenia"?? Przestać się bronić? Podać się? Prosić o łaskę Putina i jego hord?? Nie mówienie prawdy kiedy trzeba ją powiedzieć nie jest polityką, a kłamstwem. Co do wojny w byłej Jugosławii, to nie chce się dostrzegać jak bardzo do niej przyczyniły się Watykan i Niemcy na wyprzódki uznające państwowość Chorwacji (dla jednych to katolicy w prawosławnym kraju, dla drugich sojusznicy z czasów II wojny światowej). Uczciwe rozdzielenie Serbii i Chorwacji wymagało by znacznie większych ustępstw ze strony Chorwacji, czego chcąc uniknąć taż szybko ogłosiła niezależność. Czy za postawę Watykanu odpowiedzialny był Jan Paweł II czy kard. Sodano trudno powiedzieć.
ML
~M L
22 kwietnia 2022, 11:32
Analogicznie można powiedzieć o mamieniu Ukrainy przyjęciem do NATO i UE. Kto to robił ? Cześć Zachodu i nasi politycy.
KW
~K. W.
21 kwietnia 2022, 13:52
Wojnę na Ukrainie rozpoczęła jedna strona, to Rosjanie zaatakowali, gwałcą i mordują. Neutralność w takiej sytuacji jest zdradą niewinnych. Nie jest tak, że wszyscy są winni, to są słowa człowieka, który stracił orientację w rzeczywistości. Próba usprawiedliwiania stanowiska kościoła wobec wojny na Ukrainie jest zwykłą haniebną propagandą, którą znamy zza wschodniej granicy.
MS
~M. S.
21 kwietnia 2022, 13:43
Jezus i największy zrodzony z niewiasty Jan Chrzciciel nie byli politykami, dyplomatami poprawnymi politycznie. Jezus nie raz uchodził przed faryzeuszami, którzy za Jego ostre słowa chcieli Go ze skały strącić. Jezus powywracał stoły i rozgonił kuców w świątyni. Nie mówił ogólnikowo typu: ile ja zła na świecie widzę. Jezus zło nazywał po imieniu. Rozumiem stanowisko nabierania wody w usta, ale nie ma ono nic wspólnego z Jezusem. Szczęść Boże.
LK
~lemon kosta
21 kwietnia 2022, 23:23
Dokładnie, szkoda że klakierzy bijący brawo Franciszkowi, i on sam, tego nie zauważają. Na tle Twojej wypowiedzi M. S., papież wygląda jakby był jakimś Pinokiem z długim nosem. NIE ZAMIERZAM bronić papieża - wręcz przeciwnie, jego wypowiedzi powodują, że ludzie /a już na pewno młodzież/ dziękuje za udział w lekcjach religii i wsz. oni OPUSZCZAJĄ Kościół. Szkoda, że nasi biskupi i papież, bardziej zajęci celebracją samych siebie, totalnie tego NIE WIDZĄ..
KM
~Karolina Mika
21 kwietnia 2022, 12:32
Nikt nie broni papieżowi nawoływac do pojednania. Ale niech uwzględnia w tym prawdziwie, kto jest agresorem i krzywdzicielem i nie wymusza na ofiarach gwałtu przebaczania wobec tych, którzy ani tego nie załują co zrobili, ani nie mają zamiaru przestać w aktach agresji. Z bestią się nie yskutuje, a tu mamy do czynienia z bestialstwem wobec cywilów.