Opłatek dla bezdomnych w Hiltonie
Dostojnemu Solenizantowi należy się trochę luksusu. Solenizantowi, który w swojej bezdomności i samotności żyje w każdym cierpiącym, zepchniętym na margines, samotnym i opuszczonym
Tydzień mikołajkowego szaleństwa dobiegł końca. Osobiście dotarł ów dobry święty do przedszkola, a do domu dla matek z dziećmi za pośrednictwem Szlachetnej Paczki. Były to mega-paki i mamusie też dostały. Miały szczęście, że się św.Mikołaj posłużył wolontariuszami, bo uniknęły pytań o grzeczność. A prezenty wypasione, że ho, ho. Ponoć i telefony i tablety i laptopy tam były, wedle potrzeb i życzenia, bo wcześniej paczkowy wywiad (nie mylić ABW) rozpracowywał środowisko.
Teraz czekają nas choinki i "pod choinkę". Tu prezenty się znajduje bez krępujących pytań. Staramy się każdemu z mieszkańców cosik położyć.
Chciałam zrobić prezencik mocno kulturalny Tamarze i Inżynierowi, podkręcona przez Kasię zwaną Pipi, co oprócz mieszania w nagorzyckich garach, pozytywnie miesza w starych głowach. Kupiłyśmy z Kaśką bilety na koncert Edyty Geppert. W Ostrowcu też kultura z wyższej półki bywa, a my na tejże nigdy, więc w ramach kulturowego rozwoju miało być. I nie było.
8 grudnia, mszę specjalnie przesunęliśmy wcześniej, nasze zgredowe towarzystwo miało się zabawić. Niestety dzień ten wybrał sobie Krzysztof - mieszkaniec Jankowic- na popełnienie samobójstwa. Oprócz oczywistego nieszczęścia, zamęt z powodu procedur, zresztą słusznych: pogotowie, policja, prokurator itd do wieczora i Tamara z Wojtkiem odpadli z koncertu. Tak to raz jeszcze dostaliśmy nauczkę: u nas niczego się nie planuje, a na pewno nie chwili odpoczynku. Zawsze coś się wydarzy, jak już masz zamiar się wyrwać. Trzeba to robić znienacka, bez zapowiedzi, wykiwać po prostu życie. Msza była za Krzysztofa.
Ufam, że Matka Boża przyjęła Go i utuliła. Depresji już w Niebie nie ma.
Środki przekazu masowego pochylają się nad ludzką biedą z bożonarodzeniową troską. Dobrze, że choć raz w roku. Od Artura powinniśmy się uczyć: on nie uznaje początku i końca Świąt Bożego Narodzenia, tylko chciałby, żeby trwały wiecznie. W raju tak będzie, ale przecież ten dobry świat mamy budować już tu i teraz. Rok cały.
Artur dostaje korespondencję. Traktujemy to bardzo poważnie: "List do pana Artura przyszedł" oznajmiamy, a on się cieszy i pyta: "co pisane?", czyli co tam jest napisane. Ostatnio przyszło osobiste zaproszenie dla niego na imprezkę przyznania Medalu Św. Jerzego przez Tygodnik Powszechny. Ja mam zaproszenie tamże, oczywiście jako osoba towarzysząca. I tak powinno być wg zasad Królestwa.
Kochany Tygodniku! Czas jest gorący, nie wiem, czy uda nam się wyrwać, ale za zaproszenie dziękujemy i jesteśmy z Wami oraz tegorocznymi Laureatami. Artur i jego personel czyli ja, s.Małgorzata
Przy tej okazji serdecznie dziękuję wszystkim, którzy mojemu szalonemu synkowi przysłali i przysyłają prezenciki. Mam wyrzuty sumienia, bo nie jestem w stanie napisać do każdego słów parę. Szczególnie dziękuję pani Katarzynie z Legionowa za album z obrazkami.
O prezentach ciąg dalszy: mamy nowe łóżko, wypasione, szerokie, tak, że cały zestaw do spania się mieści: Artur, 2 psy, kot (o ile jest w domu, a nie na panienkach we wsi) oraz ja. Cała rodzinka się na to składała. Łóżka nie dałoby się postawić pod choinkę, więc Jasiek skręcił je nieco wcześniej. Po raz pierwszy w życiu mamy sprzęt nie tylko nowy, ale jeszcze wygodny. Stare łóżka - 2 zestawione obok siebie załamywały się co i raz, a ksiądz Sławek cierpliwie je reperował. Artur miewa w nocy ataki padaczki, dlatego zawsze ktoś musi spać obok niego, a co za tym idzie z jego menażerią. Papuga na razie sypia w klatce, a rybki jeszcze się nie nauczyły wychodzić z akwarium. Luksusik wkrada się cichaczem do naszego ubóstwa, powiecie. I słusznie. Choć ubóstwo to nie dziadostwo, ale czujnym być trzeba, bo jeszcze nam się zachce wygodnego fotela i drutów zamiast roboty.
Dla równowagi transport z ładnymi meblami powędrował do kolejnej rodzinki z nowym telewizorem w pakiecie. Bo jak się jest biednym i chodzi do szkoły, to się nie ma koleżanek za dużo. Wszak do domu wstyd zaprosić. Dlatego staramy się podnieść standardy w wielu domach, których nie stać nie tylko meble, ale na jedzenie czy opał. Dlatego często kupujemy młodym nowe ubrania, przynajmniej część, a reszta z darów. Dlatego mądrze zarządzana Szlachetna Paczka ma sens. Wyrównuje i pozwala podnieść głowę poniżonym przez biedę. Nawet jeśli jest to akcja jednorazowa. My to robimy na dużo mniejszą skalę, ale rok cały. Nie ma tu konkurencji, jest wspólny cel.
Ale najważniejszy w tym wszystkim jest przecież Solenizant. Dla Niego bowiem żyjemy i każdy dobry gest sprawia Mu przyjemność. I dlatego ludzie bezdomni w Rzeszowie będą mieli opłatek w Hiltonie. To z kolei akcja OO Dominikanów. Bo chyba dostojnemu Solenizantowi należy się trochę luksusu. Solenizantowi, który w swojej bezdomności i samotności żyje w każdym cierpiącym, zepchniętym na margines, samotnym i opuszczonym.
* * *
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł