Piątek trzynastego, co za pech!

Piątek trzynastego, co za pech!
Piątek trzynastego, czarny kot, czerwona wstążka... (fot. Maren Winter info@maren-winter.de/depositphotos.com)

Dziś piątek trzynastego, co za pech! Na pewno spotka mnie jakieś nieszczęście! I to wszystko przez ten nieszczęsny piątek!

Uśmiecham się przekornie, myśląc o przesądach, wierzeniach, utartych przez lata (pokolenia!) wymysłach nijak przystających do rzeczywistości, a tym bardziej do wiary w Boga. Kto jednak nigdy nie miał w rodzinie lub wśród znajomych wózka dziecięcego z doczepioną czerwoną wstążką, niech pierwszy rzuci kamieniem!

Przybrałam prześmiewczy ton, jednak patrząc na to, w co wierzymy (mówię też o sobie…), trzeba przyznać, że nasz katolicki obraz Boga czasem pada na twarz.

Piątek trzynastego, witanie się przez próg, swędząca dłoń, spadający widelec, czarny kot, przechodzenie pod drabiną, zauroczenie dziecka i sposoby na zdjęcie tegoż uroku. To takie pierwsze skojarzenia, bardzo żywe i trwałe. Dlaczego?

DEON.PL POLECA

Kiedy myślę o przesądach, staje mi przed oczami pewien kapłan i jego kazanie sprzed kilku lat, na którym podsumował odbyte kolędy. Opowiadał z bólem o tym, jak wierni parafianie nie chcieli witać się przez próg, doczepiali dziecku czerwone gadżety, albo robili inne rzeczy, które wypływały z pewnego rodzaju wierzenia w przesąd, nieszczęście lub rzeczy przynoszące pomyślność. Nie widzieli przy tym tego, że to nie tylko nie trzyma się przysłowiowej kupy, ale jest niezgodne z nauczaniem Kościoła i łamie pierwsze przykazanie.

Czy się czepiam? Może. Jestem matką i często zwracano mi uwagę, że przy wózku musi być coś czerwonego, że źle zrobiłam ścinając dziecku włosy przed pierwszymi urodzinami (to podobno sprawia, że dziecko jest mniej inteligentne, ale mój syn jest tutaj żywym zaprzeczeniem). Zakaz witania się przez próg tak się w naszej mentalności utarł, że podchodzimy do tego, jako do czegoś oczywistego. Tak było, jest i … będzie? Ale czy tak naprawdę musi być?

Źródeł takich guseł można pewnie wyszukać wiele. Mnie jednak mocno razi brak głębszej refleksji, szczególnie wśród osób, które uważają się za chrześcijan. To, co jednak przy okazji odkrywam, jest pewnym czerwonym światełkiem dla mnie samej…

Rzecz dotyczy choćby wspomnianej czerwonej wstążki przy dziecięcym wózku/foteliku. Tak wiele razy mówiono mi, że ktoś syna zauroczy, że sama zaczęłam myśleć „a co mi szkodzi powiesić na pałąku czerwoną zabawkę?”. Podobnie można powiedzieć: „a co mi szkodzi przejście przez próg, by się przez niego nie witać”. Owszem, niby to nie szkodzi nic, ale czy na pewno?

We mnie te gusła, powtarzane co krok, siały zamęt. Miałam w sobie mocny fundament, byłam więc w stanie zatrzymać się i stwierdzić, że daję zapędzić się w ciemny kąt. Co jednak z ludźmi, których głębszej refleksji nikt nie uczy?

Gdzie jest moje serce? W co i w Kogo wierzę? Czy mój lęk o zdrowie i dobrostan dziecka jest w stanie przysłonić mi nie tylko Boga i Jego przykazania, ale i trzeźwe myślenie? Czy piątek trzynastego jest zły, bo ja coś zawaliłam, zaniedbałam, źle zrobiłam - czy dlatego, że jest właśnie tym piątkiem?

Warto czasem sobie zadać takie pytania i nie zostawiać ich bez odpowiedzi. Nawet jeśli pokaże mi to luki w moim patrzeniu na Boga i zedrze ze mnie utarte schematy działania.

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
George A. Maloney SJ

Pozostaje nam mistyka 

Chrześcijanin przyszłości będzie musiał być mistykiem – stwierdził kiedyś słynny teolog katolicki Karl Rahner. Nam jednak rzadko udaje się „widzieć” Boga w sobie i wokół siebie.

Autor zaprasza do podjęcia modlitwy...

Skomentuj artykuł

Piątek trzynastego, co za pech!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.