Popowy JP2 - czyli uśmiechnięty Kościół
Czy katolik może? Czy katolikowi wypada? Pytania stare jak sam Kościół. Zapytajmy więc: czy katolikowi wypada słuchać popowej przeróbki papieskiego przemówienia?
W internecie pojawił się ostatnio mało "kościołkowy" utwór z Janem Pawłem II w roli głównej i od razu wzbudził wiele emocji. Jedni są zachwyceni, drudzy się oburzają.
- Super! Podoba mi się! Nasz Papież był wesołym człowiekiem, lubił żarty, młodzież i nowoczesne rozwiązania. Przypomnienie wspaniałego człowieka i piękne przesłanie w ciekawej formie - napisała na facebooku jedna z internautek. - Błagam. Ja rozumiem, że chcecie dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, ale są jakieś granice. Słowa Papieża nie potrzebują "ulepszania". Jak ktoś ma dostrzec i docenić ich wartość, zrobi to bez tego tandetnego podkładu muzycznego. Są pewne kwestie, wypowiedzi, zdarzenia, których się nie dotyka, nie ulepsza, nie przerabia. Z szacunku dla ich wielkości - ripostowała osoba z odmiennym zdaniem.
Obserwowałem wczoraj dyskusję na temat tego materiału w wielu różnych miejscach i wszędzie wzbudził on wielkie emocje, podobne wymiany zdań i zbliżony rodzaj argumentacji. Pytanie - kto ma rację? Zastrzegam od razu, że to moje subiektywne odczucia.
Zdecydowanie bliżej mi do tych, którzy uważają, że nie ma się czym oburzać. Co więcej - bardzo mi się ta przeróbka i taki sposób działania podobają. Nie widzę nic złego w próbowaniu wykorzystywania narzędzi kultury popularnej do głoszenia wiary. Nie czuję się też zniesmaczony wkładaniem poważnego papieskiego przemówienia w skoczno-zabawne muzyczne aranżacje. Wręcz przeciwnie - myślę, że to dobry sposób na docieranie z jego przesłaniem do wielu młodych ludzi.
Ktoś może powiedzieć, że to jest takie "kremówkowanie" Papieża, że to spłycanie jego nauczania i że to do niczego dobrego nie prowadzi. Nie zgadzam się. Przecież słowa Jana Pawła II i jego przesłanie do młodych w tym utworze wcale nie są zmienione. Inna jest tylko forma. Rozumiem, że komuś mogą nie odpowiadać takie eksperymenty, bo ma taką, a nie inną wrażliwość. Ważniejsze jest jednak to, że być może dzięki temu utworowi, ważne słowa Papieża trafią do ludzi, do których być może w inny sposób nigdy by nie trafiły.
Znajomy zakonnik, odpowiadając na zarzuty oburzonych, tak skomentował pojawienie się tego utworu: "Posłuchałem tego dziś po południu i później, jadąc samochodem, już cały czas nuciłem słowa JP2. Dawno żaden środek przekazu tego nie sprawił". I to jest chyba najlepsze podsumowanie.
Myślę, że błogosławiony Jan Paweł też nie ma nic przeciwko, a może nawet się uśmiecha, słuchając swoich słów zaprezentowanych w tak oryginalny sposób.
Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.
Skomentuj artykuł