Prezenty, prezenty i po prezentach
Prezenty świąteczne dużo mówią o naszej uważności, wrażliwości, o sposobie postrzegania bliskich.
Bardzo proszę chronić przed tym tekstem dzieci (i dorosłych) otwartych na wiarę w Mikołaja i aniołki.
Duże prezenty to marzenie najmłodszych. Najstarsi często mówią, że niczego nie potrzebują, że już wszystko mają i chcą tylko, by dzieci i wnuki były z nimi na Święta. Szukając złotego środka pomiędzy wielkimi paczkami a brakiem prezentów, wśród narzekań na komercjalizację Świąt, na to, że zbyt dużo spożywamy i zbyt wiele wydajemy, warto chwilę pomyśleć, czy prezenty w tym roku były udane. Jakie myśli mogą się pojawić w naszych głowach?
Pierwsza seria to refleksje dających: „Udało mi się przyoszczędzić, a nikt nie został pominięty”; „Wykosztowałem się, ale jak ona się ślicznie uśmiechnęła”; „Nikt mi nie podziękował”; „Może było mało, ale jak pięknie opakowane”…
Druga seria to emocje otrzymujących: „Takie wielkie pudło, a w środku prawie nic”; „To samo co rok temu”; „Nic oryginalnego”; „Czyżby nie wiedzieli, o czym marzę?”; „Są kochani. Pamiętali”; „To było miłe”; „Kochane wnuczęta. Same zrobiły”…
Gdy przypomnimy sobie nasze osobiste reakcje na prezenty, to pewnie nie będziemy mogli powiedzieć z czystym sumieniem, że takie świąteczne podarki są niepotrzebne. Chcemy ich. Podarek to forma odwdzięczenia się za to, kim ktoś dla mnie jest. Wiem, że może to być forma przekupywania, łapówka. Ale nawet jak jest to wkupywanie się w łaski, to musi ono być przemyślane. Trzeba dostarczyć coś, co się spodoba, co będzie lepsze niż łapówki konkurencji.
Tym bardziej gdy coś wsuwamy pod choinkę, to musimy być świadomi, że mówimy poprzez prezenty. Mówimy o nas, o obdarowanej osobie, o tym, co do niej czujemy, o tym, na co nas stać, i o tym, na co byśmy chcieli, by było nas stać, oraz o tym, jak dobrze ją znamy, jak znamy jej oczekiwania, marzenia, potrzeby. Prezenty dużo mówią o naszej uważności, wrażliwości, o sposobie postrzegania bliskich.
Już po świątecznym przejedzeniu, gdy słyszy się „święta, święta i po świętach”, gdy emocje opadają, to dobry czas, by wrócić do św. Mikołaja lub Wigilii i przypomnieć sobie, co dałem i co otrzymałem. I co powiedziały te wszystkie prezenty. O mnie, o bliskich, o przyjaciołach. O naszych relacjach. O tym, co jest między nami. Dlaczego uważam, że były trafione lub nietrafione? Na jakim poziome je oceniam: czy chodzi o wydaną sumę pieniędzy, o osobisty wkład, o znajomość obdarowanej osoby, o trud, o radość z zaskoczenia czy o wzruszenie pamięcią o wyrażonym marzeniu lata, lata temu…? A może to ciepło w sercu, że ktoś czuje, co mi się podoba?
A dla wierzących w aniołki (i dlatego jeszcze nie przygotowujących paczek): niech prezenty pozwalają im ufać, że kochani są i już!
Skomentuj artykuł