Rozmawiajmy, wymieniajmy doświadczenia, ubogacajmy się

Rozmawiajmy, wymieniajmy doświadczenia, ubogacajmy się
Obrady KEP - fot. www.flickr.com/photos/episkopatnews/53785986711/

Byliśmy w tych dniach świadkami wymiany korespondencji między wiernymi a biskupami. Najpierw list do hierarchów napisała grupa skrzywdzonych przestępstwami seksualnymi. Podkreślając, że wciąż traktowani są w Kościele przedmiotowo, sformułowali kilka postulatów, które ich zdaniem mogłyby tę sytuację zmienić. Wśród nich znalazły się m.in. postulaty zmiany prawa kanonicznego, a także żądanie zawieszenia w funkcji przewodniczącego KEP – abp. Tadeusza Wojdy, któremu zarzuca się niewłaściwe traktowanie pokrzywdzonych i nieprawidłowości w wyjaśnianiu spraw dotyczących przestępstw seksualnych.

Zaraz po tym liście pojawił się drugi. List w obronie arcybiskupa, ale i z prośbą o to, by biskupi przypomnieli wiernym o tym, że każdy człowiek ma swoją godność oraz o „przygotowaniu wielkiej, narodowej pokuty za grzechy Polaków”. Wśród sygnatariuszy listu znalazły się osoby ze świata nauki, edukacji i polityki. Pisały one m.in., że wysuwanie żądań „zmian prawa kanonicznego czy dopuszczenia osób nieuprawnionych do rozpatrywania spraw Kościoła” mają na celu „obezwładnienie Kościoła przez wywołanie nieufności, zamętu i oddzielenie Kościoła od Narodu”. W liście tym znalazło się także przywołanie jednego z kanonów Kodeksu Prawa Kanonicznego.

DEON.PL POLECA

Przyjrzyjmy się tym listom właśnie od strony kościelnego prawodawstwa. Temat jest bowiem bardzo ciekawy. Sygnatariusze obu listów wyrazili w nich swoje opinie i sformułowali jakieś postulaty. Ale, autorzy drugiego listu odmówili autorom pierwszego „wysuwania żądań” lecz przy okazji sformułowali swoje. Obie strony – mniej lub bardziej świadomie – skorzystały z przysługujących im w Kościele praw. Na dodatek zapisanych w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Uregulowano je w kanonie 212. Osoby krytykujące wyrażanie opinii pod adresem biskupów często odwołują się do paragrafu pierwszego tegoż kanonu, w którym zapisano, że wierni „zobowiązani są z chrześcijańskim posłuszeństwem wypełniać to, co święci pasterze, jako reprezentanci Chrystusa, wyjaśniają jako nauczyciele wiary lub postanawiają jako kierujący Kościołem”. Nie zwracają przy tym uwagi na to, że w dalszej części tegoż kanonu postanowiono: „Wiernym wolno przedstawiać pasterzom Kościoła swoje potrzeby, zwłaszcza duchowe, jak również swoje życzenia” (par. 2). A w kolejnym stoi: „Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i znaczenia przysługuje im prawo, a niekiedy nawet obowiązek, wyjawiania swojego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła oraz – zachowując nienaruszalność wiary i obyczajów, szacunek dla pasterzy, biorąc pod uwagę wspólny pożytek i godność osoby – podawania go do wiadomości innym wiernym”.

Nie trudno zauważyć, że autorzy obu listów wskazali na swoje potrzeby, wyjawili swoje zdanie i podali je do wiadomości innym. W ich działaniu trudno zatem dopatrywać się czegoś nagannego.

Prawo nie mówi nic na temat tego, co po wyrażeniu takich opinii mają zrobić biskupi. Nie ma zapisanego obowiązku udzielenia odpowiedzi, ustosunkowania się do przedstawionych próśb. Mamy po prostu do czynienia z prawem do swobodnej wypowiedzi, do uczestnictwa w debacie – na podobnych zasadach jak dzieje się to w licznych dyskusjach społeczno-politycznych. Polityk też nie ma obowiązku odpowiadania na każdy postulat obywatela. Może jego argumenty wziąć pod uwagę w stanowieniu prawa czy podejmowaniu jakiejś decyzji, ale nie musi. Z biskupem jest podobnie. Może wziąć głos wiernych pod uwagę, ale nie jest do tego zobligowany.

Obserwacja polskiej rzeczywistości kościelnej prowadzi niestety do wniosku, że jako wierni bardzo rzadko korzystamy z prawa do wypowiedzenia swojego zdania. Nie tylko biskupowi, ale i proboszczowi. Wychodzimy z założenia, że nie wypada. A przecież piuska na głowie nie oznacza, że człowiek posiadł całą mądrość tego świata. Jest tylko człowiekiem, popełnia błędy i czasem potrzebuje, by ktoś inny pokazał mu inną perspektywę.

Pokrzywdzonym biskupi odpowiedzieli. Przyjęli ich postulaty, część z nich obiecali zrealizować, w innych pomóc w tym, by propozycje dotarły tam, gdzie trzeba. Przedstawienie przez pokrzywdzonych swojego zdania spowodowało, że powstał jakiś dialog, zrobił się jakiś ożywczy ferment. Czyż nie o to chodzi papieżowi, gdy tak dużo mówi o synodalności w Kościele? O rozmowie, wzajemnej wymianie doświadczeń, ubogacaniu się? Korzystajmy zatem z przysługujących nam praw i mówmy biskupom, co nam leży na sercu. W końcu razem tworzymy Wspólnotę.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Donatella Di Pietrantonio

Byłam sierotą z dwiema żyjącymi matkami. Jedna oddała mnie, gdy jeszcze jej mleko nie wyschło na moim języku, druga – gdy miałam trzynaście lat.

Dziewczyna nie rozumie, dlaczego jednego dnia ma piękny dom nad morzem...

Skomentuj artykuł

Rozmawiajmy, wymieniajmy doświadczenia, ubogacajmy się
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.