Ta Msza poruszyła mnie do głębi
Dowiedziałam się, że słowa tej Mszy są w Mszale, pozycja 40. i brat Marek odprawia tę Mszę co tydzień. Od razu postawiłam sobie pytanie - kto z księży lub wiernych o tym wie?
W tym roku, pod koniec sierpnia po raz pierwszy byłam w Taize zaproszona przez Braci na specjalny tydzień spotkań z młodymi. To był dla mnie ogromny zaszczyt. Możliwość opowiedzenia z własnego doświadczenia o tym, jak wiele każdy z nas może wnieść dobra w świat podejmując się nawet małych czynów, które dają możliwość rozwoju a przede wszystkim nadzieję ubogim, bezdomnym, głodującym.
Od przyjazdu weszłam w codzienny "tryb" dnia w Taize - poranna msza, modlitwy, spotkania. I tak do wieczora. Mój pobyt tam obfitował we wspaniałe spotkania. Poznałam bliżej kilku Braci, kilkoro ciekawych ludzi prowadzących różnorodne warsztaty, ciekawych ludzi, zapraszanych przez Braci, no i przede wszystkim wielu uczestników. Odwiedziłam też syryjską rodzinę oraz 6 Sudańczyków z Południa i z Darfuru oraz Sudanu - uchodźców mieszkających we wspólnocie na czas adaptacji w społeczeństwie francuskim. Spotkania te dają już najróżniejsze owoce i na pewno będzie ich jeszcze więcej.
Tym, które chyba najbardziej poruszyło mnie do głębi i zmobilizowało do działania była czwartkowa, poranna Msza Święta prowadzona przez brata Marka. Już na samym jej początku usłyszałam w antyfonie "Bóg rozkazał swoim aniołom, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach". "...wzywać mnie będziecie, a ja was wysłucham i sprowadzę do domu ze wszystkich krajów waszego wygnania".
Pomyślałam, że brat Marek ułożył piękne słowa modlitwy. Już wiedziałam jak bardzo jest wrażliwy na los uchodźców i jak bardzo gotowy żeby wspierać ich czynami. Ale dalsze części Mszy - kolekta, modlitwa nad darami, antyfona na komunię, modlitwa po komunii są przepełnione troską o uchodźców i wezwaniem do pomocy. W modlitwie po komunii usłyszałam takie słowa: "Pozwól im powrócić do ojczyzny, a nam daj serca czułe na potrzeby ubogich przybyszów". Zostawiły we mnie trwały ślad i postanowienie zmienienia w Polsce myślenia powodującego lęk przed uchodźcami.
Po rozmowie z bratem Markiem dowiedziałam się, że słowa tej Mszy są w Mszale, pozycja 40. i brat Marek odprawia tę Mszę co tydzień. Od razu postawiłam sobie pytanie - kto z księży lub wiernych o tym wie. Po powrocie do Polski wysłałam ten tekst do wielu księży, pytałam też osobiście i poza dwoma inni nie wiedzieli, nie znali.
To tym bardziej mnie utwierdziło w przekonaniu, że właśnie modlitwa tymi słowami może przemienić nasz lęk w miłosierdzie. Potwierdzenie tego otrzymałam od przyjaciół, którzy regularnie uczestniczą w spotkaniach biblijnych w małej parafii. Ich proboszcz, człowiek mądry i bardzo otwarty poruszał na poprzednich spotkaniach sprawę uchodźców, dyskutowano nad słowami Papieża namawiającymi do opieki nad uchodźcami, ale parafianie uważali zdecydowanie, że jest to zbyt ryzykowne i że nie tego oczekuje od nich Chrystus. Na ostatnie spotkanie moi przyjaciele przynieśli tekst w/w Mszy. Ksiądz bardzo się zdziwił, poszedł do kościoła, przyniósł mszał i odczytał na głos. W grupie zapadła cisza, którą przerwały słowa prośby o odprawienie tej Mszy w najbliższą niedzielę.
Modlitwa jest w stanie przemienić nasze serca, ugasić lęk i zrozumieć, że miłosierdzie nie ma granic ani koloru skóry.
Dzisiaj moim największym marzeniem jest dotarcie do wszystkich parafii z prośbą o odprawienie tej Mszy. I wiem, że jest to możliwe. Skoro wysłałam konwój do Sarajewa nie mając nic, to teraz "mając" DEON i wielu ludzi dobrej woli wokół, jestem pewna, że to się uda. I Ty, czytający te słowa, możesz się włączyć w ten łańcuch, którego celem jest otwarcie naszych serc na wołanie Franciszka.
* * *
Skomentuj artykuł