Ten zakaz jest pilnie potrzebny Kościołowi w Polsce
Papież Franciszek i Prymas Polski przypominają rzecz wydawałoby się oczywistą: Dla teraźniejszości i przyszłości Kościoła ma ogromne znaczenie, jacy są duchowni. Papież mówi o pilnej potrzebie "duszpasterskiego nawrócenia". Bez stałego, głębokiego nawrócenia duszpasterzy nic z tego nie będzie.
"Vietato lamentarosi - Narzekanie zabronione". Tabliczka z takim napisem (białymi dużymi literami na czerwonym tle) w lipcu br. zawisła na drzwiach mieszkania papieża Franciszka w Domu św. Marty w Watykanie. Poniżej mniejszym drukiem zamieszczona została informacja, że kto złamie zakaz, jest "ofiarą syndromu cierpiętnictwa, któremu towarzyszy spadek humoru oraz zdolności rozwiązywania problemów". Było też ostrzeżenie, że naruszenie zakazu w obecności dzieci spowoduje zaostrzenie sankcji oraz uwaga, że aby "pokazać się z jak najlepszej strony, należy skoncentrować się na własnych możliwościach, a nie na własnych ograniczeniach: przestań narzekać i zrób coś, aby poprawić swe życie".
Wkrótce okazało się, że tabliczkę Franciszek dostał niespełna miesiąc wcześniej w prezencie od włoskiego psychologa i psychoterapeuty Salvo Noè razem z książką jego autorstwa i bransoletką opatrzoną takim samym zakazem. Książka nosiła tytuł "Przestań narzekać". Według niektórych mediów Papież początkowo zamierzał umieścić tabliczkę na drzwiach swojego biura, ale ostatecznie trafiła ona na wejście do jego prywatnego mieszkania.
Od lat wiadomo, że Franciszek nie lubi narzekania. Jego zdaniem, im bardziej ktoś narzeka, tym bardziej zamyka się w sobie, nie dostrzega przed sobą perspektyw, a jedynie mur. "Narzekanie jest czymś złym, nie tylko wobec innych, ale także kiedy narzekamy na samych siebie, kiedy wszystko wydaje nam się gorzkie" - mówił krótko po wyborze na Stolicę Piotrową. Wyjaśniał, że wydaje się ono bezpieczniejsze niż otwarcie się na nadzieję, którą niesie Jezus. "Bądźmy pewni, że Pan nas nigdy nie opuszcza: jest zawsze z nami, także w trudnej chwili. I nie szukajmy schronienia w narzekaniach: szkodzą nam. Szkodzą naszemu sercu" - zachęcał.
Przed narzekaniem Franciszek przestrzegał też księży i seminarzystów podczas ubiegłorocznego spotkania w Papieskim Seminarium Lombardzkim w Rzymie. To był jeden w wielu podczas obecnego pontyfikatu krytyczny głos Papieża pod adresem duchownych, więc nie odbił się szczególnym echem. Poza tym można się spotkać z opinią, że m. in. właśnie takie podejście Franciszka do księży jest jedną przyczyn niechęci części z nich do niego, więc tu i ówdzie zauważalna jest tendencja do wyciszania tego typu wypowiedzi.
Tym bardziej warto zwrócić uwagę, że właśnie do tego papieskiego przemówienia odwołał się Prymas Polski abp Wojciech Polak w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. inaugurującej doroczne spotkanie Sekcji Stałej Formacji Kapłańskiej na Jasnej Górze. Działa ona przy Komisji Duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski. Jej celem jest wymiana doświadczeń i wspieranie realizacji programów formacji stałej duchowieństwa w poszczególnych diecezjach, zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej i KEP.
Abp Polak przywołał dwie wskazane przez Franciszka pokusy dotykające duchownych. Jedna to pokusa nieustannego narzekania. Druga może się wydawać zaskakująca. To pokusa... normalności. Obie są dla księży (i dla Kościoła) groźniejsze niż może się wydawać. Uleganie im prowadzi kapłana do stagnacji, do rezygnacji z rozwoju duchowego, zatrzymywania na tym, co powierzchowne kosztem dążenia do świętości, do świadomie wybranej przeciętności. Prymas Polski wskazywał, że ksiądz, który ulega pokusie nieustannego narzekania, każdą trudność przekształca w wymówkę i usprawiedliwienie samego siebie. Nie chce zmian. Niczego nie chce poprawiać. Ucieka w "normalność". Wyklucza ze swego życia prawo wzrostu, nie tylko zatrzymuje się w duchowym rozwoju, ale niebezpieczne traci to, co zyskał, cofa się.
Abp Polak mówił, że ksiądz w dynamikę swej kapłańskiej tożsamości ma wpisany rozwój, dążenie do świętości, do pełni realizacji swego powołania, do przekraczania swych słabości i ograniczeń, do przekraczania samego siebie, a ostatecznie do nawrócenia, do wewnętrznej przemiany, do dojrzewania. To nie są puste slogany. Jeśli tego zabraknie, duchowny staje się funkcjonariuszem, urzędnikiem, który jak najmniejszym kosztem i wysiłkiem wykonuje swoje "zawodowe" obowiązki. A potem ma "własne życie".
Papież Franciszek, (a za nim na polskim gruncie Prymas) przypominają rzecz wydawałoby się oczywistą: Dla teraźniejszości i przyszłości Kościoła ma ogromne znaczenie, jacy są duchowni. Papież mówi o pilnej potrzebie "duszpasterskiego nawrócenia". Bez stałego, głębokiego nawrócenia duszpasterzy nic z tego nie będzie.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł