WOŚP - Caritas. Wielka wojna bez powodu
Ktokolwiek próbuje przeciwstawiać, konfliktować, prowokować do rywalizacji i wbijać klin między kościelną Caritas a WOŚP, pokazuje, że niewiele rozumie z misji jednej i drugiej instytucji. Szczególnie przykre jest, jeśli robią to katolicy.
Od lat w styczniu otwierane są w Polsce kolejne fronty w zażartej wojnie między zwolennikami Caritas (w najrozmaitszych jej wcieleniach) i zwolennikami WOŚP. To już nie jest spór, domagający się rozwiązania za pomocą argumentów, ale właśnie wojna, w której - według niektórych jej uczestników - wszystkie chwyty są dozwolone, w myśl zasady, że cel uświęca środki. Warto przypomnieć, że taki pogląd nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.
W tym roku pojawiły się w toczonej na bardzo wysokim poziomie emocjonalnego zaangażowania batalii nowe elementy związane m. in. z decyzjami podjętymi przez publiczną telewizję czy przez jeden z istotnych resortów. Okazały się one dla części bojowników dodatkową amunicją, przydatną do ostrzeliwania strony przeciwnej. I tak zagmatwaną sytuację skomplikowały niejednoznaczne i niezrozumiałe dla wielu obserwatorów wydarzeń oświadczenia reprezentantów wciągniętych w konflikt instytucji.
Sformułowanie "wciągniętych w konflikt" jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ w rzeczywistości między WOŚP i Caritas nie ma żadnego sporu. Nie ma najmniejszego powodu nie tylko do wyniszczającej wojny, ale nawet do rywalizacji. Dlaczego? Ponieważ ich aktywność, choć często obejmuje tych samych ludzi, nie odbywa się na tym samym polu. Caritas i WOŚP działają w różnych obszarach, a przede wszystkim odmienna jest motywacja ich działań. Wplątywanie obydwu tych instytucji w jakikolwiek konflikt to mieszanie w złej wierze dwóch porządków, zwłaszcza sfery religijnej i świeckiej. W wielu dziedzinach życia ludzkiego one się przenikają, jednak nie po to, aby ze sobą konkurować, szczególnie gdy chodzi o pomnażanie dobra.
Dwa różne porządki, w których funkcjonują WOŚP i Caritas, to filantropia (dobroczynność) i miłosierdzie (działalność charytatywna). Obydwie formy działania są w życiu ludzkiej społeczności niezbędne. Jednak istnieją między nimi fundamentalne różnice, których dla jasności sprawy nie należy zacierać ani ignorować. To ważne, ponieważ każda z nich kieruje się innymi zasadami i regułami, a przede wszystkim każda wynika z innych pobudek. Ktoś spróbował tę różnicą ująć w skrót myślowy, stwierdzając, że istotą filantropii jest kochanie ludzkości, natomiast istotą działalności charytatywnej jest kochanie człowieka. To zgrabne sformułowanie, chociaż nie do końca oddaje całość różnic. Pomija np. fakt, że świadczenie miłosierdzia wynika z motywacji religijnej, a sam termin - co odnotowuje nawet Wikipedia - wywodzi się z Pisma Świętego.
W filantropii nie obowiązują biblijne zasady działań charytatywnych, np. wskazania Jezusa: "Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu" (Mt 6,3-4). Dlatego nie ma niczego złego w tym, że niejednokrotnie filantrop nie tylko nie pozostaje anonimowy, ale również ze swej działalności dobroczynnej ma jakąś wymierną korzyść, np. w postaci prestiżu, poważania, poprawy wizerunku. W świadczeniu miłosierdzia nie ma miejsca na takie bonusy, dlatego dawca jałmużny nie sygnalizuje całemu światu, czy coś ofiarował czy nie.
Nie ma też niczego złego w tym, że katolicy angażują się nie tylko w działalność charytatywną, ale także uczestniczą w przedsięwzięciach o charakterze filantropijnym. Ważne, aby jednego z drugim nie utożsamiać.
Od wielu lat postuluję, aby Kościół katolicki w Polsce w swym nauczaniu kładł nacisk na odróżnienie działalności charytatywnej, motywowanego wiarą świadczenia miłosierdzia, od powszechnej na całym świecie, uprawianej m. in. przez firmy i rozmaite stowarzyszenia, środowiska, a nawet grupy zawodowe, filantropii, dobroczynności. Zwiększenie świadomości istniejących między tymi dwoma formami aktywności różnic ułatwiłoby wyciszanie sztucznego konfliktu.
Ktokolwiek próbuje przeciwstawiać, konfliktować, prowokować do rywalizacji i wbijać klin między kościelną Caritas a WOŚP, pokazuje, że niewiele rozumie z misji jednej i drugiej instytucji. Szczególnie przykre jest, jeśli robią to katolicy. Przez takie działanie dają podstawy do przypuszczeń, że nie pojmują, na czym polega chrześcijańskie miłosierdzie. To smutne, zwłaszcza jeśli robią to tuż po zakończeniu Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, który zwracał uwagę m. in. na wypełnianie uczynków miłosierdzia.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł