Wszyscy jesteśmy winni

Wszyscy jesteśmy winni
Bucza, Ukraina (Fot. PAP/Główna Dyrekcja Policji Narodowej w Kijowie)

„Napawa mnie bólem to, co dziś się dzieje. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni!” - napisał kilka dni temu na Twitterze papież Franciszek, a jego wypowiedź wywołała niemałe oburzenie. Wszyscy jesteśmy winni? - pytają z niedowierzaniem wstrząśnięci dziennikarze, komentatorzy i publicyści (także ci tzw. katoliccy). „Przecież winna jest Rosja! Winny jest Putin!” - powtarzają niczym mantrę. Myślę jednak, Franciszek ma rację: wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy winni.

Podobnie rzecz się ma z pytaniem, kto jest winny męce i śmierci Jezusa Chrystusa. Żydzi? Faryzeusze? Piłat i Rzymianie? A może bezimienny tłum wołający „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”? Przecież chyba nie ja?! Nie my?! My nie mamy z tym nic wspólnego! A jednak dobrze wiemy, że każdy z nas, w takim stopniu w jakim w jego życiu jest obecne zło, ma swój udział w męce i śmierci Zbawiciela. A zatem w takim stopniu, w jakim w naszym życiu jest obecne zło, nienawiść i pogarda wobec bliźniego, w takim stopniu mamy też udział w wojnie i ludobójstwie, którego Rosjanie dokonują w Ukrainie. 

Majdanek, Oświęcim, Kołyma, Rwanda, Srebrenica, ukraińska Bucza. Golgota. Golgota. Golgota.

Można powiedzieć: od czasów Kaina i Abla ludzie się zabijali. Nie zawsze jednak zabijali się tak samo. Najczęściej zabijali się w walce o chleb, czasem o kobiety, Kain zabił Abla z zazdrości o miłość Boga. Za każdym razem jednak walka była walką człowieka z człowiekiem. W tych wszystkich wspomnianych wyżej miejscach (a nie są to oczywiście wszystkie), człowiek został odczłowieczony. Dlatego nie zabijano go w walce, lecz np. w obozie koncentracyjnym, czyniąc z męczeństwa swoisty spektakl. Człowiek miał umierać śmiercią odczłowieczoną. „Pozbawiona wymiaru wzniosłości śmierć miała stać się czysto zwierzęcym »zdychaniem«” - powie ks. Józef Tischner (Wystąpienie podczas międzynarodowej konferencji „Religie o drogach pokoju i bezdrożach wojny” zorganizowanej przez Państwowe Muzeum na Majdanku w 1994 roku). Czyż nie taką śmiercią umierał Jezus? Czyż nie tak byli mordowani nasi bracia w ukraińskiej Buczy?

DEON.PL POLECA

Ósma stacja drogi krzyżowej nosi tytuł: „Jezus pociesza płaczące niewiasty”. Zaraz, zaraz: czy rzeczywiście pociesza? Przecież to, co mówi Jezus, trudno nazwać pocieszeniem. To raczej nagana: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!”. Po chwili zastanowienia przyznajemy Mu jednak rację. Choć dla Niego samego nie ma już ratunku – Jego los jest przesądzony, czeka Go śmierć - Jezus jakby tego nie zauważa. Jezus, jeśli o kogoś dba przede wszystkim, to z pewnością nie o siebie, ale o innych. Ostrzega współczujące Mu kobiety, gdyż wyraźniej widzi wiszące nad nimi (nad nami) niebezpieczeństwo. Jezus widzi nie tylko Golgotę, ale patrzy dalej i widzi Majdanek, Oświęcim, Kołymę, Rwandę, Srebrenicę, ukraińską Buczę i wiele innych miejsc, w których „ludzie ludziom zgotowali ten los”.

Chętnie współczujemy Jezusowi, tak jak się współczuje komuś, komu cały świat wyrządził krzywdę, ale nie ja, nie my. Analogicznie chętnie współczujemy naszym cierpiącym siostrom i braciom w Ukrainie i wielu innych miejscach świata. Zapominamy, że to my ten świat uczyniliśmy skrajnie niesprawiedliwym, egoistycznie dostrzegając jedynie czubek własnego nosa. Nie chcemy przyjąć do świadomości, że w takim samym stopniu, w jakim w naszym życiu jest obecne zło, nienawiść i pogarda wobec bliźniego, w takim też stopniu mamy swój udział całym złu obecnym w świecie, także w wojnie i ludobójstwie, którego Rosjanie dokonują w Ukrainie. 

Patrzymy na triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Św. Łukasz przedstawił to wydarzenie w taki sposób, aby pokazać, że tego dnia rzeczywiście nikt oprócz Jezusa nie myślał o śmierci. A może to właśnie czas, żebyśmy o śmierci zaczęli myśleć? Nie po to, byśmy zaczęli się bać, ale po to, byśmy z większym szacunkiem patrzyli na życie. Życie nie tylko swoje własne, ale także życie innych. W przeciwnym razie zawsze będziemy winni.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Bartosz Rajewski

Ostatni i rozstrzygający głos ma Słowo.
abp Grzegorz Ryś

Bóg jest. Trwa przy nas, choć w tym pandemicznym czasie chaosu, niepewności, a dla wielu również przejmującej samotności, stał się Kimś bardzo dalekim. Czujemy się obco...

Skomentuj artykuł

Wszyscy jesteśmy winni
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.