Życie przyjęte i chronione
Życie każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci potrzebuje prawnej ochrony. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Rzecz w tym, czego efektem jest ta ochrona - pisze ks. Artur Stopka.
"No to mamy kolejną odsłonę wojny aborcyjnej". Nie tylko dziennikarze tak mówią. W kategoriach wojny sprawę traktuje zaskakująco dużo ludzi. W Polsce, w innych krajach. "To jest wojna cywilizacyjna, między cywilizacją śmierci a cywilizacją życia" - powiedział ktoś, starając się przedstawić znaczenie problemu. "Musimy wygrać tę walkę dla przyszłych pokoleń" - dodaje ktoś inny.
Jeśli wsłuchać się w gorące dyskusje wokół tematu, można zauważyć, że wojenna retoryka nie jest w nich rzadkością. Jest mowa o walce, bitwach, agresji i obronie. Są "nasi" i "wasi". Jest podział na wrogów i przyjaciół, są nieprzyjaciele i sojusznicy. Zawierane są koalicje, czasami bardzo "egzotyczne", zbudowane na jednym wspólnym haśle. Pojawia się myślenie w stylu "Wróg naszego wroga jest naszym sprzymierzeńcem". Wytyczane są linie frontu, wyznaczane miejsca starć, bitew i potyczek, wymyślane strategie, taktyki i działania. Są gorące zachęty do zmagań i zohydzanie przeciwnika. Jest zdobywanie zwolenników, wymyślanie coraz bardziej poruszających, wręcz wstrząsających argumentów, zwieranie szeregów, tworzenie atmosfery zagrożenia lub umacnianie przeświadczenia o własnej przewadze liczebnej. Jest przekonywanie przekonanych, utwierdzanie przekonań, konsolidacja wokół idei. Następuje radykalizacja postaw i ideologizacja sprawy.
A skoro mamy do czynienia z wojną, to muszą być nie tylko walczący. Muszą być, jak w każdej wojnie, zwycięzcy (choćby tylko chwilowi), muszą też być pokonani. Kim są jedni i drudzy? Dlaczego walczą po jednej lub po drugiej stronie? Co sprawia, że tak się angażują? Czego się boją? Na co mają nadzieję?
Jeśli mamy do czynienia z wojną, to z pewnością są również ofiary. Kim są ofiary tej wojny? Czy ktoś je w ogóle dostrzega, ktoś się o nie troszczy? Ktoś się nimi interesuje, pochyla się nad nimi, zajmuje ich losem?
Jak w wielu wojnach, w tej również ogromną rolę odgrywają politycy. To oni tworzą frakcje, obozy, wygłaszają opinie i przemówienia, a przede wszystkim to w ich ręce składane są decyzje. Decyzje o wyniku tej wojny. To oni mają dokonać ostatecznych rozstrzygnięć w sprawach życia i śmierci. Czy są wystarczająco przygotowani do tego zadania? Czy są dość dojrzali i ukształtowani, aby odpowiedzialnie podejmować decyzje takiej rangi? Czy kierować się będą emocjami czy rozumem, rzetelną wiedzą czy ideologicznymi szablonami? Będą mieli na względzie realne dobro czy chwilową, koniunkturalną korzyść?
A jeśli już podejmą decyzję, to na jak długo? Jaka będzie jej skuteczność? Co zrobią ci, których polityczne rozstrzygnięcie nie zadowoli, którzy okażą się w tej wojnie przegranymi, pokonanymi? Czy zaprzestaną walki? Czy też będzie się ona nadal toczyć, aż do kolejnego postanowienia, tym razem na korzyść innej strony konfliktu?
O co w tym wszystkim chodzi? Jakie dobro zmagający się w tej wojnie mają na względzie? Gdzie jest punkt, w którym w wirze walki traci się je z pola widzenia i celem staje się po prostu pokonanie przeciwnika, wygranie rozgrywki? Kiedy traci się świadomość, że to nie jest igraszka. Że tu chodzi o życie. Życie dzieci i życie kobiet, ściśle ze sobą powiązane. Tu nie ma miejsca na przeciwstawianie. W żadnym wymiarze.
O. Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego 14 stycznia 2009 roku na kongresie teologiczno-duszpasterskim, odbywającym się w ramach VI Światowego Spotkania Rodzin w Mieście Meksyk wygłosił konferencję, w której stwierdził, że chrześcijanie powinni na nowo odkryć "biblijny ideał małżeństwa i rodziny", aby móc go zaproponować dzisiejszemu światu. Powiedział też, że nie powinniśmy tylko "bronić" ideału chrześcijańskiego małżeństwa i rodziny, ale przede wszystkim żyć nim na co dzień i dawać świadectwo pięknego życia. Wskazał również kilka błędów, jakie chrześcijanie popełniają w tej sferze. Między innymi za błąd uznał wykorzystywanie prawa państwowego do obrony wartości chrześcijańskich. - Pierwsi chrześcijanie, jak wiemy, zmienili prawa państwowe poprzez swoje obyczaje. Nie możemy więc dziś oczekiwać, że zmienimy obyczaje za pomocą prawa państwowego - uzasadnił.
Życie każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci potrzebuje prawnej ochrony. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Rzecz w tym, czego efektem jest ta ochrona. Czy rzeczywistej "zmiany obyczajów" czy też wyczerpującej wojny tych, którzy podobnie jak ja wątpliwości nie mają i tych, którzy wciąż ich - z bardzo różnych względów - doświadczają.
Podczas swej niedawnej wizyty w Polsce papież Franciszek powiedział, zwracając się m. in. do polityków: "Życie musi być zawsze przyjęte i chronione - zarówno przyjęte jak i chronione - od poczęcia aż do naturalnej śmierci, i wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i troszczyć się o nie. Z drugiej strony do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie". To nie jest wezwanie do wojny. To jest wezwanie do zmiany postaw i obyczajów. Także na poziomie prawa stanowionego przez ludzi.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł