Ks. Sawielewicz: Upór, uleganie kompleksom, obrażanie się za bycie niedocenionym to objawy jednego grzechu
- Nawet człowiek bardzo pobożny może grzeszyć pychą, która przejawia się w dumie ze swojej relacji z Panem Bogiem, pobożności, regularnej modlitwy, spowiedzi, co buduje u niego takie przeświadczenie, że dzięki temu jest lepszy od sąsiada, który nie modli się wcale. A stąd już tylko krok do jakiejś wyniosłości czy pogardy, arogancji - mówi ks. Teodor Sawielewicz w rozmowie z KAI.
KAI: Wkrótce w Białymstoku odbędą się rekolekcje z Księdzem, ich tytuł brzmi: „Pokora vs. Pycha. Jak zwyciężyć?”. Skąd pomysł na właśnie taką tematykę?
Ks. Teodor Sawielewicz (Teobańkologia): - Niejeden pomyśli mniej więcej tak: co ksiądz, który jest obecny w sieci, ma sporo obserwujących, zarazem mówi o lajkach i udostępnieniach, może powiedzieć o pokorze? Czy można pogodzić pokorę z zabieganiem o zasięgi w internecie? Czy to się jednak nie wyklucza? W czasie rekolekcji chcę się odnieść m.in. do podobnych pytań, wyjaśnić, że właściwie rozumiana pokora to nie rezygnacja, ukrywanie się przed światem, umniejszanie swojej wartości, fałszywa skromność, ale zupełnie coś innego... Potrzebujemy pokory, by pokonywać hejt i upokorzenia, które z pewnością spadną na tego, który stara się głosić Chrystusa. Pokorny człowiek to szczęśliwy człowiek. Bez pokory dryfujemy po wciągającym nas oceanie grzechu, z pokorą natomiast przecinamy fale na tym oceanie – bez zanurzania się w nim – i konsekwentnie dążymy do nieba.
A czym właściwie jest ta dobrze rozumiana pokora?
- Benedykt XVI powiedział: „Droga pokory nie jest drogą rezygnacji, lecz odwagi!”. I ja się pod tym podpisuję. Zupełnie niesłusznie człowiek pokorny bywa postrzegany jako zawsze ustępliwy, przegrany, jako ktoś, kto nie ma światu nic do powiedzenia, a nawet jeśli ma, to woli nic nie mówić, żeby nie zostać uznanym za kogoś, komu brakuje skromności, kto próbuje się wywyższać, pouczać… A przecież pokora jest wielką cnotą, przede wszystkim dlatego, że ta droga została wybrana przez Chrystusa.
Choć był On Bogiem, nie przyszedł z ostentacyjnym pokazem majestatu i potęgi, ale uniżył samego siebie, stając się człowiekiem, przychodząc na świat w stajni, w ubogiej rodzinie. Czy to oznacza, że Jezus milczał, bał się odezwać, zareagować na zło? W żadnym wypadku! Wybrał drogę alternatywną do dróg wszystkich władców tego świata i w tym właśnie objawiła się Jego wielkość i potęga.
Droga pokory jest drogą odwagi
Droga pokory jest więc drogą odwagi, gdy trzeba - pójściem pod prąd, bezkompromisowym wyborem stylu życia zupełnie innego niż propaguje współczesny świat, odwagi życia na wzór Jezusa Chrystusa. To taka postawa: „Boże, przyjmuję wszystko, co dla mnie przygotowałeś, a sam z siebie wybieram – podobnie jak Ty – drogę miłości, prawdy i wierności, solidarności, czystych relacji, uczciwości, poświęcenia”. Pokora to też rezygnacja, ale z modelu życia nastawionego głównie na sukces, zwrócenie na siebie uwagi, zaistnienie za wszelką cenę, posiadanie. To odwaga życia pełnią człowieczeństwa. To sukces na odwrót – wygrywa się wtedy, gdy się przegrywa z Chrystusem na krzyżu.
Jak w naszym codziennym życiu może się przejawiać pycha?
- Nie bez powodu pycha stoi na czele siedmiu grzechów głównych. Problem z pychą mieli pierwsi ludzie, mamy i my. Przejawia się ona na wiele sposobów, a często nawet przybiera pozory cnoty, na przykład dumy lub bycia honorowym, bycia przykładem dla innych. Pycha to wada, która może być dosłownie skrojona na miarę konkretnego człowieka, może podstępnie wtargnąć w jego sytuację życiową. Może wkraść się w relację z małżonkiem, dać o sobie znać w szkole, miejscu pracy, wśród znajomych – wszędzie tam, gdzie człowiek znajduje powody, by być nadmiernie zadowolonym z siebie. Dzieje się to w oderwaniu od dwóch prawd. Pierwsza, że zostałem stworzony z niczego i jestem samą nędzą w porównaniu z Bogiem. Druga, że każdy mój dobry czyn wynika z łaski uczynkowej, sam z siebie jestem zdolny do najgorszego, a jeśli czynię dobro, to tylko dlatego, że zostałem obdarowany.
Nawet człowiek bardzo pobożny może grzeszyć pychą
Ojciec Pio, który prawdopodobnie miał najpotężniejsze charyzmaty z ludzi XX wieku, z pokorą wyznał, że wprawdzie jest obdarowany, ale gdyby te dary otrzymał najgorszy łajdak, wykorzystałby je lepiej od niego. Nawet człowiek bardzo pobożny może grzeszyć pychą, która przejawia się w dumie ze swojej relacji z Panem Bogiem, pobożności, regularnej modlitwy, spowiedzi, co buduje u niego takie przeświadczenie, że dzięki temu jest lepszy od sąsiada, który nie modli się wcale. A stąd już tylko krok do jakiejś wyniosłości czy pogardy, arogancji bądź lekceważenia drugiego człowieka.
Wspomniał też Ksiądz o fałszywej pokorze, jak mamy ją rozumieć?
- Jeśli chodzi o fałszywą pokorę, można to rozumieć tak, że ktoś sprawia wrażenie pokornego, ale w rzeczywistości jest to tylko pozór. Osoba ta może udawać skromność i pokorę, ale w głębi serca dążyć do tego, by ludzie ją podziwiali, słuchali jej, traktowali jako wzór, chwalili, uznawali za wybitnie mądrą, wartościową. Trzeba to rozeznawać w sercu. Zadawać sobie pytanie: Co jest moją prawdziwą motywacją? Dlaczego to wybieram, dlaczego to robię? Prawidłowo ukształtowane sumienie pokaże prawdę o naszych intencjach działania. Można prosić o lajki dla sławy, a można prosić o lajki, by Ewangelia się niosła w internecie.
W jaki sposób możemy pielęgnować w sobie cnotę pokory? Wzrastać w niej, nie umniejszając swojego poczucia własnej wartości?
- Pokora nie oznacza umniejszania swojej wartości. To raczej zdrowe rozpoznanie swojej godności dziecka Bożego i rozpoznanie jej u drugiego człowieka. Fantastycznymi nauczycielami są chociażby święci, z których każdy może dać nam lekcję pokory. Oni wszyscy – choć każdy na swój sposób i zgodnie ze swoim powołaniem – szli za Chrystusem, nie oglądając się na opinię świata.
W rozwijaniu pokory pomaga Maryja
Od nich możemy uczyć się pokornej służby bliźniemu, bezinteresownej miłości, bezkompromisowej postawy wobec zła i grzechu, budowania wspólnoty, dzielenia się dobrem, rezygnacji z siebie na rzecz drugiego, odpowiadania Bogu „tak” w każdej sytuacji. Ogromną pomocą w rozwijaniu w sobie tej cnoty może być Maryja, rozważanie tajemnic jej życia splecionego z życiem jej Syna, podczas których możemy coraz lepiej rozumieć, jak jej pokorne „fiat”, jej „tak”, zmieniło losy świata i każdego człowieka.
Pokorna postawa wyklucza także osądzające podejście do drugiego człowieka. Czy to duży problem osób wierzących? Jak można z nim walczyć?
- Gdyby to nie był problem, Biblia nie mówiłaby o osądzaniu tak wiele. Ponieważ nie znamy do końca siebie, nie wprowadzamy w życie słów Biblii: „W pokorze uważajcie innych za wyżej stojących od siebie” (Flp 2,3), dlatego mamy tendencję do „wybielania siebie”, usprawiedliwiania własnego zachowania, bagatelizowania swoich wad, a jednocześnie piętnowania, wyolbrzymiania i nierzadko publicznego roztrząsania postępowania drugiego człowieka.
Jak z tym walczyć? Pamiętać, że nie jestem lepszy od drugiego, każdy człowiek ma jakieś doświadczenia, jakąś historię – nierzadko trudną i bolesną – co wpływa na jego zachowanie i wybory. Nigdy tego nie przeniknę, nie mam wystarczających przesłanek do wysnucia odpowiednich wniosków, dlatego powinienem oceniać co najwyżej zachowanie człowieka (z roztropnością!), a nie jego samego. Warto zareagować modlitwą zarówno w intencji bliźniego, jak i własnej, aby Bóg dał nam łaskę spojrzenia na wady i słabości innych ludzi z miłością i współczuciem, byśmy zamiast naczelnymi krytykami stali się tymi, którzy potrafią podać pomocną dłoń.
Ta lista pomoże ci w rachunku sumienia
A jaką postawę przyjąć podczas sakramentu pokuty? Na co jeszcze powinniśmy zwrócić szczególną uwagę podczas rachunku sumienia?
- Postarać się stanąć w prawdzie. R. Garrigou-Lagrange podpowiada, że pycha jest jak przepaska na oczach, przez którą nie widzimy siebie, swojej nędzy i grzechu, nie dostrzegamy też dobra w bliźnich i wielkości Boga.
Poświęć czas na skupienie się i refleksję nad swoimi motywacjami w atmosferze modlitwy. Proś Boga, by pokazał Ci zarobaczone pychą Twoje niby dobre uczynki. Przeanalizuj swoje postępowanie, myśli i słowa, aby zidentyfikować obszary, które niedomagają bądź wymagają „naprawy”. Poproś Ducha Świętego i Maryję podczas różańca, by wskazali Ci te miejsca, w których ukrywają się: zarozumiałość, upór, upodobanie w ciągłych sporach, obłuda, zjadliwa krytyka przełożonych, przechwalanie się, próżna duma, wywyższanie się, uleganie kompleksom, samoponiżanie się połączone z niewiarą w Boże miłosierdzie, przerywanie innym, manipulowanie innymi, bycie mądrzejszym od nauczania Kościoła, nieposłuszeństwo ustanowionym przełożonym i natchnieniom Ducha Świętego; obrażanie się za bycie niedocenionym, poprawionym, niezauważonym, zganionym; ambicje nastawione na realizację ego, cwaniakowanie, narcyzm, przypisywanie zasług sobie zamiast Bogu, zasługiwanie na miłość zamiast przyjmowania jej, odwracanie kota ogonem.
Często te grzechy są błędnie przez nas nazywane, dlatego przybierają postać rzekomej cnoty i dobra: poszerzanie horyzontów, asertywność, niezależność, duma, honor, prawo do własnego zdania, chęć zaradzenia złu, walka z kłamstwem itp. Oczywiście wymienione cnoty są dobre, ale gdy są pozorne, okazuje się, że pod nimi jest tak naprawdę ogrom naszego plugastwa. Jeśli już w sobie dostrzeżesz różne rodzaje pychy, nie szukaj wymówek, usprawiedliwienia, przyjmij, że tak jest, zanieś je do konfesjonału. Podejdź do sakramentu pokuty z prawdziwym, wymodlonym żalem za swoje grzechy. Uznaj swoje błędy i zrozum, że obraziłeś Boga i skrzywdziłeś ludzi swoimi słowami, działaniami lub zaniechaniem działania. Bądź naprawdę gotowy do nawrócenia i zmiany swojego życia. Przemyśl, jakie konkretne kroki możesz podjąć, aby nie popełnić znów tych samych grzechów i rozwijać cnoty. Bądź gotowy do podjęcia wysiłku, aby wypełnić te postanowienia. Pamiętaj, że sakrament pokuty jest sakramentem miłosierdzia i uzdrowienia. Przyjmując odpowiednią postawę, możesz doświadczyć Bożego przebaczenia i otrzymać łaskę, jakiej potrzebujesz.
Źródło: KAI / mł
Skomentuj artykuł