Nowe oskarżenia wobec McCarricka
Były kardynał miał przez kilkadziesiąt lat molestować przynajmniej siedmiu chłopców.
Pojawiły się nowe oskarżenia w sprawie Theodore’a McCarricka, byłego arcybiskupa Waszyngtonu i przez długi czas jednego z najważniejszych amerykańskich kardynałów. Do tej pory skazano go za wykorzystywanie seksualne dwóch nieletnich oraz molestowanie seminarzystów. Obecnie pojawiły się nowe fakty, które dotyczą siedmiu osób względem których McCarrick dopuścił się czynów zabronionych w okresie od 1970 do 1990 roku.
Oskarżenia pojawiły się w tekście „Delicta Graviora. An Essay for the Faithful”, który w internecie opublikował jeden z poszkodowanych. Ze względu na dobro własne i swoich bliskich, mężczyzna zdecydował się funkcjonować pod pseudonimem „Nathan Doe”. Jak sam pisze powodem dla publikacji, był niedawny wywiad, którego McCarrick udzielił portalowi Slate. To właśnie w tym tekście były kardynał nie poczuwał się do winy i starał wybielić swoją sytuację, twierdząc, że jego los jest przypadkiem ataku na Kościół. „Nie jestem taki zły jak mnie malują. Nie wierzę, że zrobiłem rzeczy, o jakie mnie oskarżają” – mówił McCarrick.
„Nie jestem taki zły jak mnie malują"
Esej pokrzywdzonego jest skierowany do wiernych Kościoła, a celem mężczyzny jest zdanie sprawy z większego niż dotychczas sądzono, zakresu zbrodni byłego kardynała. Z szacunku dla innych ofiar, mężczyzna nie zdradza również ich tożsamości, ale informuje, że w chwili wykorzystywania chłopcy mieli od 12 do 16 lat. Cały proceder trwał przez wiele dekad, a jak dodaje w rozmowie z „The Washington Post”, niekiedy ofiary wiedziały o sobie. Czasem towarzyszyli McCarrickowi w podróżach do dobrodziejów Kościoła, w których domach były duchowny dopuszczał się molestowania. Podkreśla, że momentem przełomowym dla pokrzywdzonych przez McCarricka była publikacja historii Jamesa Greina, który również padł ofiarą byłego kardynała. Wtedy zdecydowali się zeznawać.
Od chwili pierwszych doniesień dotyczących działalności byłego duchownego, pokrzywdzeni zaczęli współpracować z organami sprawiedliwości, by doprowadzić do wymierzenia stosownej kary dla ich oprawcy. Dziś Nathan Doe dziękuje zarówno świeckim śledczym, jak i duchownym, którzy wysłuchali między innymi jego świadectwa, podkreślając, że osoby, które spotkał na swojej drodze, były „błogosławieństwem”. Zaznacza, że odpowiedź na pytanie o to jak dalej wierzyć Kościołowi czy księżom musi być zawsze osobista, lecz jego przypadek daje nadzieję.
„Po pierwsze w trakcie całego życia poznałem setki księży. Dziesiątki z nich wpłynęło na moją formację zarówno gdy byłem dzieckiem, jak i młodym mężczyzną. Rzeczy, których mnie nauczyli o życiu i wierze, są fundamentem dla wielu zasad, którymi dziś się kieruję. Niemal wszyscy z nich byli bezinteresownymi mężczyznami, którzy oddali swe życie Jezusowi i głoszeniu Dobrej Nowiny” – pisze Doe. Podkreśla, że zapoznał się z wszystkimi listami księży oskarżonych o pedofilię w całych Stanach Zjednoczonych i spośród wszystkich nazwisk, rozpoznał tylko dwie osoby – w tym McCarricka.
„Warto wreszcie zaznaczyć, że pierwszą osobą, z którą rozmawiałem w 2018 po lekturze wywiadu z Greinem, był ksiądz z Brooklynu. To jego przewodnictwo duchowe i duszpasterska opieka stały się katalizatorem dla działań innych Nathanów, którzy zdecydowali się zgłosić do wymiaru sprawiedliwości i autorytetów Kościoła” – wspomina mężczyzna.
„Największa lekcja wiary, jaką z tego czerpię, jest dość prosta. W każdym i każdej z nas jest równa zdolność do czynienia dobra i zła. Im większe dary daje ci Bóg, tym większa twa zdolność do robienia dobra lub zła zależnie od podejmowanych decyzji. Obowiązkiem wszystkich naśladowców Jezusa jest nieustanne przypominanie sobie o tym. Musimy dążyć do tego, aby zawsze pociągać siebie, a także naszych braci i siostry, do odpowiedzialności”.
Adwokat reprezentujący Theodore’a McCarricka, Barry Coburn, nie odniósł się do doniesień.
Skomentuj artykuł