Papież: niesienie Ewangelii wymaga braterstwa i współpracy, a nie aktywizmu i rywalizacji
- Można opracowywać doskonałe plany duszpasterskie, realizować dobrze przygotowane projekty, organizować się w najdrobniejszych szczegółach. Można zwoływać tłumy i mieć wiele środków, ale jeśli nie ma gotowości do braterstwa, misja ewangeliczna nie posuwa się naprzód - przestrzegł papież Franciszek w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański” w Watykanie w niedzielę 3 lipca.
Papież podkreślił, że we fragmencie Ewangelii czytanym w XIV niedzielę zwykłą roku C (Łk 10, 1-12. 17-20) mowa o tym, że Pan Jezus wysyłał uczniów pod dwóch. Mieli oni przygotować ludzi na przyjęcie Jezusa, a przede wszystkim samo ich życie powinno głosić Ewangelię: ich umiejętność bycia razem, ich wzajemny szacunek, ich brak chęci udowodnienia, że są zdolniejsi od innych, ich zgodne odniesienie do jedynego Mistrza.
Franciszek zaznaczył, że misja ewangelizacyjna nie opiera się na osobistym aktywizmie, czyli na „robieniu”, ale na świadectwie bratniej miłości, nawet w obliczu trudności, jakie niesie ze sobą życie wspólne. Zachęcił do zastanowienia się, jak niesiemy innym dobrą nowinę Ewangelii. - Czy czynimy to w duchu i stylu braterskim, czy też na sposób światowy, chcąc być najważniejszym, z rywalizacją i goniąc za skutecznością? Zadajmy sobie pytanie: czy jesteśmy zdolni do współpracy, czy umiemy wspólnie podejmować decyzje, szczerze szanując tych, którzy nas otaczają i uwzględniając ich punkt widzenia. W istocie, zwłaszcza w ten sposób życie ucznia pozwala by przenikało je życie Mistrza, głosząc Go rzeczywiście innym - wskazał Franciszek.
Do niesienia Ewangelii innym ludziom w duchu i stylu braterskim zachęcił papież w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W Ewangelii liturgii dzisiejszej niedzieli czytamy, że „Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał” (Łk 10,1). Uczniowie są wysyłani po dwóch, a nie pojedynczo. Wyruszenie na misję po dwóch, z praktycznego punktu widzenia wydawałby się mieć więcej wad niż zalet. Istnieje ryzyko, że dwaj nie będą się dogadywać, że będą mieli odmienny krok, że jeden z nich zmęczy się lub zachoruje po drodze, zmuszając drugiego, by również się zatrzymał. Natomiast, gdy idzie się samemu, zdaje się, że podróż stanie się szybsza i bez komplikacji. Jezus jednak tak nie uważa: nie posyła przed sobą samotników, lecz uczniów, którzy idą po dwóch. Zadajmy sobie zatem pytanie: jaki jest powód takiej decyzji Pana?
Zadaniem uczniów jest udanie się do wiosek i przygotowanie ludzi na przyjęcie Jezusa; a polecenia, które im daje, dotyczą nie tyle tego, co mają powiedzieć, ile jakimi powinni być, to znaczy nie tekstu jaki mają wygłosić, ile raczej świadectwa życia, świadectwa, które należy dać, a nie słów, które mają zostać wypowiedziane. Istotnie nazywa ich robotnikami: to znaczy, że są powołani do działania, do ewangelizacji poprzez swoją postawę. A pierwszym konkretnym działaniem, poprzez które uczniowie realizują swoją misję jest właśnie pójście po dwóch. Nie są „wolnymi strzelcami”, kaznodziejami, którzy nie potrafią udzielić głosu drugiej osobie. To przede wszystkim samo życie uczniów głosi Ewangelię: ich umiejętność bycia razem, ich wzajemny szacunek, ich brak chęci udowodnienia, że są zdolniejsi od innych, ich zgodne odniesienie do jedynego Mistrza.
Można opracowywać doskonałe plany duszpasterskie, realizować dobrze przygotowane projekty, organizować się w najdrobniejszych szczegółach. Można zwoływać tłumy i mieć wiele środków, ale jeśli nie ma gotowości do braterstwa, misja ewangeliczna nie posuwa się naprzód. Pewien misjonarz opowiadał kiedyś, że wyjechał do Afryki razem ze współbratem. Po pewnym czasie jednak rozstał się z nim, przebywając w pewnej wiosce, gdzie z powodzeniem przeprowadził szereg działań budowlanych dla dobra wspólnoty. Wszystko dobrze działało. Ale pewnego dnia doznał wstrząsu: uświadomił sobie, że jego życie to życie dobrego przedsiębiorcy, zawsze na placach budowy i wśród rachunków! Ale pojawiło się pytanie o sens tego wszystkiego. Zostawił więc zarządzanie innym i dołączył do swojego współbrata. W ten sposób zrozumiał, dlaczego Pan posłał uczniów „po dwóch”: misja ewangelizacyjna nie opiera się na osobistym aktywizmie, czyli na „robieniu”, ale na świadectwie bratniej miłości, nawet w obliczu trudności, jakie niesie ze sobą życie wspólne.
Możemy więc zadać sobie pytanie: jak niesiemy innym dobrą nowinę Ewangelii? Czy czynimy to w duchu i stylu braterskim, czy też na sposób światowy, chcąc być najważniejszymi, z rywalizacją i goniąc za skutecznością? Zadajmy sobie pytanie: czy jesteśmy zdolni do współpracy, czy umiemy wspólnie podejmować decyzje, szczerze szanując tych, którzy nas otaczają i uwzględniając ich punkt widzenia, czy to czynimy we wspólnocie, a nie samotnie. W istocie, zwłaszcza w ten sposób życie ucznia pozwala by przenikało je życie Mistrza, głosząc Go rzeczywiście innym.
Niech Maryja Dziewica, Matka Kościoła, uczy nas przygotowywać drogę Panu poprzez świadectwo braterstwa.
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Watykan
Skomentuj artykuł