O. Jaworski: Kenia pokochała Franciszka
(fot. PAP/EPA/RONALD KABUUBI)
KAI/mc
Z Kenii popłynęło papieskie przesłanie nie tylko dla tego kraju, ale dla całej Afryki. Wskazuje na to pracujący w Nairobi o. Maciej Jaworski OCD. Misjonarz zauważa, że w trudnym czasie niepewności ta pielgrzymka była przede wszystkim umocnieniem w wierze. Ojciec Święty był także znakiem jedności całego społeczeństwa. Kenijczyków; podbił też swą skromnością i bezgraniczną wiarą. Poniżej publikujemy komentarz o. Jaworskiego, podsumowujący kenijski etap pielgrzymki.
Przede wszystkim ta pielgrzymka to było umocnienie w wierze w trudnym czasie niepewności, w czasie braku bezpieczeństwa, dla chrześcijan to było naprawdę potrzebne. Jak deszcz na wysuszoną ziemię, aby trwać, nie bać się, wyznawać wiarę mimo zagrożeń. To umocnienie w wierze to chyba takie pierwsze, podstawowe przesłanie. Ale również Ojciec Święty w tych dniach był znakiem jedności, nie tylko jedności Kościoła, ale znakiem jedności dla całego społeczeństwa. I tak był odczytany. Ta wizyta była często porównywana do wizyty prezydenta Obamy, jednak jednoznacznie została określona jako ciekawsza, żywsza, bliższa ludzi. Mówi się, że będzie bardziej owocna, bo była znakiem prawdziwej troski o budowanie jedności. To naprawdę ważne dla społeczeństwa złożonego z 42 różnych grup etnicznych. Taka jest Kenia. Myślę, że przesłaniem była też sama postawa Ojca Świętego. Na pewno był on modelem dla liderów politycznych, ludzi sprawujących władzę. Skromny styl życia, brak tej mitycznej pompy rozbroił krytyków, szczególnie tych ze strony protestanckiej. Zostawił wielkie wyzwanie dla polityków, kojarzących władzę wyłącznie z dobrodziejstwami dla samych siebie. To nowa jakość, to naprawdę zachwyciło ludzi i o tym głośno mówią. Ale była to też szansa dla Kościoła katolickiego na pewną demistyfikację papiestwa. Dla protestantów to było naprawdę wielkie odkrycie, gdy Papież do kapłanów i kleryków powiedział, że jest pierwszym grzesznikiem; zaskoczyło ich to, że żartuje, że jest blisko ludzi, że jest skromny. To jest wielka szansa dla katolików pokazać prawdziwe rozumienie papiestwa w Kościele. Ci protestanci krytykujący Kościół mają szansę zobaczyć, że wiara katolików nie jest bałwochwalstwem, jak ją często określają. Protestanci mogli zobaczyć w Papieżu pasterza, byli zachwyceni tym, w jaki sposób mówi on o Jezusie, tym, że zna Biblię! Myślę, że ta pielgrzymka była też naprawdę wielką promocją Kościoła. Nie zapominajmy, że Kenia nie jest krajem katolickim, raptem 30 proc. społeczeństwa utożsamia się z Kościołem. Od trzech dni w mediach od rana do wieczora mówi się o niedocenionej roli Kościoła w rozwoju kraju, w edukacji i w pracy na rzecz ubogich, w duchowym i intelektualnym fundamencie dawanym społeczeństwu, w takim mądrym przeżywaniu wiary. Nigdy nie było tak widać, w dobrym tego słowa znaczeniu, Kościoła.
Mocne jest też przesłania odnośnie do problemów społecznych. Tu to bardzo mocne słowo, które Ojciec Święty wygłosił w strugach deszczu podczas Mszy w kampusie uniwersyteckim, mówiąc o arogancji mężczyzn wobec kobiet. To było naprawdę wyjątkowe. Nie zapominajmy, że przed kilku laty parlament kenijski przegłosował poprawkę w prawie o tradycyjnych ślubach poligamicznych, zezwalającą mężczyźnie na nie informowanie pierwszej żony o zaślubinach drugiej lub trzeciej. A więc te słowa w tym kontekście są mocnym oskarżeniem wobec mężczyzn, którzy nadal traktują kobiety z przymrużeniem oka. Na pewno też mocnym przesłaniem była mowa o korupcji. Gdy dzisiaj wobec tysięcy młodych ludzi odpowiadał na pytanie o korupcji, porównał ją do słodkiego cukierka, którego z przyjemnością ssiemy, a czego konsekwencją jest cukrzyca. Dał obraz, czym naprawdę jest korupcja. To nie jest tylko problem polityków, to jest problem sumienia każdego człowieka - pokusa korupcyjna jest słodka, ale to kończy się śmiercią. W naprawdę pasjonującym przemówieniu wezwał młodzież, by od teraz każdy zaczął sam od siebie bezkompromisową drogę uczciwości. Ale też mówił o radykalizacji młodych ludzi i społeczeństw, radykalizacji grup, które rekrutują młodych do swoich politycznych i ideologicznych celów. To też było jedno z podstawowych pytań młodzieży: Co zrobić z radykalizacją? Odpowiadając na to pytanie, jasno nawoływał polityków do wyrównywania szans dla tych, którzy mogą czuć się wykluczeni przez brak edukacji, jakichkolwiek perspektyw, a wtedy są łatwym łupem dla ideologów, dla tych, którzy rekrutują do grup terrorystycznych. To jest naprawdę gorący temat. O tym się mówi w mediach, o tym ludzie rozmawiają, nie rozumiejąc, jak młody człowiek może za pieniądze iść na układ z terrorystami i zabijać.
Ale też wielkim wyzwaniem i oczekiwaniem przed przyjazdem Papieża do Kenii był problem trybalizmu, podziałów w społeczeństwie. Ojciec Święty bezpośrednio odpowiedział na to pytanie mówiąc do młodzieży na stadionie, gdy gestem złączonych rąk nawoływał do budowania ducha narodowego ponad podziałami. Młodzież szalała z radości; popierając ten gest, cały stadion chwycił się za ręce. To naprawdę był piękny obraz. Trzeba powiedzieć, że młodzież przyjechała z całego kraju, reprezentowała wszystkie grupy etniczne. I mówił do młodzieży bardzo jasno, że nie jesteśmy już w niebie, ale jesteśmy jeszcze na ziemi i nie można się dziwić, że są problemy. Kwestią jest tylko, jak je przeżywać, czy dać się nimi zniszczyć, iść na współpracę ze złem, czy może traktować te trudności jako wyzwanie do jeszcze większej pracy, do jeszcze głębszej wiary. Gdy wyciągnął z kieszeni różaniec i miniaturę Drogi Krzyżowej, mówił: To mnie ratuje od zwątpienia, gdy widzę problemy. To bardzo poruszyło młodzież. Na koniec, na pożegnanie ofiarowała ona Ojcu Świętemu różaniec, na którym się ludzie modlili przed przyjazdem. Różaniec ułożony w formę Kenii to był znak z jednej strony modlitwy za Papieża, za cały Kościół, a z drugiej znak jedności.
Ale też mocne były słowa wygłoszone na spotkaniu z duchowieństwem, z klerykami. Też w spontanicznym przemówieniu Franciszek wskazał na pokusę w powołaniu, szukanie realizacji własnych ambicji na drodze za Chrystusem. To wielkie wyzwanie w krajach, gdzie powołanie do kapłaństwa jest jeszcze promocją społeczną, gdzie kapłan otrzymuje silną pozycję w społeczeństwie. Te słowa Papieża o ambicjach duchowieństwa trafiały w sedno.
Kenia reprezentuje problemy całego kontynentu Z jednej z strony szybki rozwój, z drugiej strony obszary niewyobrażalnej biedy. Z jednej strony Afryka to wiara powszechna, ale z drugiej strony jest problem ideologizacji religii. Fundamentalizm religijny jest teraz jednym z większych wyzwań. Młode społeczeństwa z jednej strony, a z drugiej strony złe rządy, korupcja. To nie są tylko problemy Kenii, to są problemy całej Afryki. W tym sensie Papież mówił w Kenii do całej Afryki.
To była też wielka okazja dla całego świata, aby zobaczyć inne oblicze Afryki, nie tylko parki narodowe albo wojny, bo Afryka to nie jest ani rezerwat, ani pole wojenne; to kontynent żyjący pełnią życia, to Kościół tętniący entuzjazmem. Papież chciał Afrykę wprowadzić do obiegu światowego, do obiegu kościelnego, w wielką wspólnotę. Piękne były te słowa Ojca Świętego na Mszy w strugach deszczu o tym, żeby zasiąść razem wokół jednego paleniska. Piękny afrykański obraz jedności. Ale była to też okazja, aby zobaczyć właśnie tę Afrykę inaczej, jako kontynent pełny życia, aby ten kontynent nie był traktowany jako trzeci świat czy pacjent specjalnej troski. Już bł. Paweł VI docenił wartość jej kultury, kultur, bo to nie jest tylko jedna kultura, ale kultur afrykańskich. To bogactwo kultur afrykańskich może ubogacić cały Kościół, jeśli się pozwolimy ubogacić. I na koniec, gdy zamykały się drzwi samolotu, dziennikarka wzruszonym głosem powtarzała: Otwórzcie, otwórzcie jeszcze te drzwi, nie pozwalajcie mu odjechać. Naprawdę Kenia pokochała Franciszka i nie jest to tylko ślepa miłość.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł