Papież Franciszek: nie zapominajmy o swoich korzeniach
W piśmie "La Civiltà Cattolica" ukazała się relacja ze spotkania papieża Franciszka z jezuitami Ameryki Środkowej, które odbyło się podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie.
Papież odwołał się także do używanego już przez siebie wcześniej pojęcia: "płynne pokolenie", opisując nim generację, która przyszła na świat po latach osiemdziesiątych. "Płynni" to dzieci świata wirtualnego, który mnoży kontakty, ale nie tworzy spotkań. Można nazwać go inaczej: "fabryka spotkań uwodzących kontaktami". Daje ona poczucie złudnej satysfakcji, która oderwana jest od konkretu życia.
Papież wskazuje również na pojęcie korzeni. Uważa, że współczesny kryzys "kultury spotkania" bierze się z "kryzysu korzeni". Młodzi są często zanurzeni w "kulturze ulotnej", "bez pnia". Nie otrzymują pomocy ze strony rodziców, ponieważ ci są osobami rozdartymi, często w sporze z dziećmi. Dlatego Franciszek wskazuje, że to dziadkowie dają młodym korzenie. Marzenia dziadków często przechodzą na wnuki. Lekarstwem dla młodych w stanie "płynnym", które zaleca Papież jest "konkretność".
Ciekawym wątkiem rozmowy była relacja pomiędzy inkulturacją a tożsamością. Tutaj Franciszek przywołał anegdotę o młodym człowieku, który doktoryzował się po wielu latach studiów. Powrócił pewnego dnia do domu rodziców, żyjących na wsi. Zdezorientowany młodzieniec musiał pytać ojca o nazwy narzędzi rolniczych i wtedy został uderzony w twarz niezdarnie nadepniętymi grabiami. To lekcja świadcząca o tym, że trzeba być mocno zakorzenionym w swojej tradycji. Trzeba "inkulturować się do końca", ale nie być "snobem". Dotyczy to szczególnie zakonników, którzy myślą, że konsekracja wynosi ich to kategorii "bardziej oświeconych". Papież zakończył spotkanie żartując: "ten, kto zapomina o swojej kulturze, o swoim pochodzeniu, potrzebuje przysłowiowego uderzenia grabiami w twarz".
Skomentuj artykuł