Papież o wielkim zagrożeniu dla chrześcijan
"W ten sposób rodzi się tragiczna sprzeczność naszych czasów: im bardziej zwiększają się postęp i możliwości, co jest dobrem, tym więcej jest tych, którzy nie mogą mieć do nich dostępu. Jest to wielka niesprawiedliwość, która musi nas niepokoić, znacznie bardziej niż wiadomość, kiedy i jak nastąpi koniec świata" - mówił papież Franciszek.
Jego słowa padły podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra dla społecznie wykluczonych, ubogich, bezdomnych i bezrobotnych z okazji Jubileuszu Miłosierdzia. Papież przestrzegł przed koncentracją na rzeczach, które trzeba wytworzyć, a nie na osobach, które należy miłować i nazwał taką postawę "sklerozą duchową".
<<Przeczytaj pełny tekst papieskiej homilii>>
Nawiązując do słów proroka Malachiasza: "Dla was, [...] wzejdzie niebawem sprawiedliwości słońce, a jego skrzydła przyniosą wam wybawienie" papież zwrócił uwagę, że są one skierowane do tych, którzy ufają Panu, którzy pokładają swoją nadzieję w Nim, wybierając Go jako Najwyższe Dobro życia i wyrzekając się życia tylko dla siebie i dla swoich interesów.
"Prorok przeciwstawia ich pysznym, tym którzy pokładają bezpieczeństwo swego życia w swej samowystarczalności i dobrach tego świata" - powiedział Franciszek i zaznaczył, że w obliczu słów proroka rodzą się pytania dotyczące ostatecznego sensu życia.
Odnosząc się do fragmentu Ewangelii św. Łukasza mówiącym o podziwie dla zewnętrznego piękna świątyni i stwierdzenia Jezusa: "Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu" papież zastrzegł, że Jezus nie chce straszyć, ale powiedzieć nam, że wszystko, co widzimy nieubłaganie mija.
"Nawet najbardziej potężne królestwa, najświętsze budynki i najbardziej stabilne rzeczywistości świata nie trwają wiecznie; prędzej czy później upadają" - powiedział Franciszek.
Papież zaznaczył, że Jezus przestrzega nas aby nie dać się zwieść przez apokaliptycznych kaznodziejów. "Ci, którzy podążają za Jezusem nie zwracają uwagi na proroków nieszczęść, pustkę horoskopów, przepowiedni, które rodzą strach, odrywając od tego, co się liczy. Wśród wielu pojawiających się głosów, Pan zachęca nas do odróżniania tego, co pochodzi od Niego, od tego, co pochodzi z ducha fałszywego" - mówił Franciszek i zachęcił, aby odróżnić mądrą zachętę, jaką każdego dnia kieruje do nas Bóg, od zgiełku tych, którzy posługują się imieniem Bożym, aby przestraszyć, podsycać podziały i lęki.
Franciszek stwierdził, że Jezus stawia nam dzisiaj pytanie o sens naszej egzystencji i wskazał na dwa "bogactwa", które mają wieczną wartość: "Pan i bliźni". "To największe dobra, które trzeba umiłować. Wszystko inne - niebo, ziemia, najpiękniejsze rzeczy, nawet ta bazylika - przemija; ale nie możemy wykluczać z życia Boga i innych ludzi" - powiedział.
Mówiąc o wykluczeniu papież przypomniał, że osoba ludzka, umieszczona przez Boga na szczycie stworzenia jest często odrzucana, ponieważ przedkładane są nad nią rzeczy, które mijają. "Trzeba się martwić, kiedy sumienie jest znieczulone i nie przejmuje się bratem, który cierpi w pobliżu czy też poważnymi problemami świata, które stają się tylko usłyszanym już kiedyś refrenem w schemacie wiadomości telewizyjnych" - przestrzegł Franciszek.
Zwracając się do ubogich, bezdomnych i bezrobotnych papież nazwał ich "biednymi Łazarzami dnia dzisiejszego" i podkreślił, że poprzez ich obecność na dzisiejszej Mszy św. z okazji Jubileuszu Miłosierdzia pomagają nam oni "dostroić się do długość fali Boga, aby spojrzeć na to, co On ogląda: nie zatrzymuje się na pozorach".
"Jakże wiele zła wyrządza nam udawanie, że nie zauważamy Łazarza, który jest wykluczony i odrzucony! Jest to odwracanie się od Boga" - podkreślił Franciszek.
Przestrzegł przed koncentracją na rzeczach, które trzeba wytworzyć, a nie na osobach, które należy miłować i nazwał taką postawę "sklerozą duchową". "W ten sposób rodzi się tragiczna sprzeczność naszych czasów: im bardziej zwiększają się postęp i możliwości, co jest dobrem, tym więcej jest tych, którzy nie mogą mieć do nich dostępu. Jest to wielka niesprawiedliwość, która musi nas niepokoić, znacznie bardziej niż wiadomość, kiedy i jak nastąpi koniec świata" - stwierdził Franciszek.
Ojciec Święty przypomniał, że dzisiaj w katedrach i sanktuariach na całym świecie zamykają się Drzwi Miłosierdzia. "Prosimy o łaskę, abyśmy nie zamykali oczu wobec Boga, który na nas patrzy i na bliźniego, który jest dla nas wyzwaniem. Otwórzmy oczy na Boga, oczyszczając spojrzenie serca od wyobrażeń zwodniczych i lękliwych, od boga władzy i kar, będącego projekcją ludzkiej pychy i strachu. Spójrzmy z ufnością na Boga miłosierdzia, będąc pewnymi, że `Miłość nigdy nie ustaje`" - zachęcał Franciszek i wezwał: "Otwórzmy nasze oczy na bliźniego, a zwłaszcza brata zapomnianego i wykluczonego. Niech Pan nas chroni od skierowywania go na nas samych. Niech nas odciąga od blichtru, który odwraca uwagę, odciąga od interesów i przywilejów, od przywiązania do władzy i chwały, od powabu ducha świata".
Na zakończenie Franciszek stwierdził: "Na mocy prawa, a także obowiązku ewangelicznego naszym zadaniem jest zatroszczenie się o prawdziwe bogactwo, którym są ubodzy. Niech Pan da nam patrzeć bez lęku na to, co się liczy, aby skierować serce do Niego i do naszych prawdziwych skarbów".
Skomentuj artykuł