"Naiwnością jest przekonanie, że egzorcysta może zdobyć wiedzę od złego ducha" [ROZMOWA]
(fot. Michał Lewandowski)
ks. Sławomir Sosnowski / Michał Lewandowski
"Ksiądz, który słucha szatana w ten sposób ulega kłamstwom i umacnia w sobie przekonanie, że jeśli w imię Chrystusa nakazuje mówić prawdę, to na pewno ją usłyszy. Dlaczego nie pyta o nią samego Jezusa"? - pyta ks. Sławomir Sosnowski.
Michał Lewandowski: Skąd rosnąca popularność takich tematów jak egzorcyzmy czy demonologia?
Ks. Sławomir Sosnowski: Kiedy byłem egzorcystą, to doświadczałem takiego zainteresowania. Było ono bardzo duże. Okazywało się wtedy, że spotkania "z egzorcystą" były bardziej popularne niż w innych tematach. Przypominam sobie, jak zostałem zaproszony na katechezę na ostatnią godzinę w piątek, wieczorem. Frekwencja była jak nigdy, do tego przyszli chodzący na etykę i ich nauczyciel. Nie wiem jaki inny temat tak ściągnąłby innych ludzi. Zło ma w sobie coś takiego, co pociąga. To zawsze było.
Ale skąd taka popularność teraz?
Dzisiejszy człowiek jest bardziej nastawiony na konkret. Myślę, że takie "konkrety" bardziej widać wtedy, kiedy działa zło. I kiedy o tym opowiadamy, to łatwiej jest człowieka przestraszyć, pokazać, że istnieje jakaś inna, demoniczna, rzeczywistość. Kluczowe jest tutaj słowo "przestraszyć". To jest o wiele łatwiejsze niż przekonanie o tym, że istnieją na przykład anioły. Kogo dzisiaj obchodzą aniołowie?
Może to przez osłabienie wiary?
Chcemy doświadczyć namacalnie innego świata, czegoś, co można udowodnić. Do tego dochodzi fakt, że chcemy osiągnąć konkretne efekty tu i teraz. I niezależnie od tego, kto nam w tym pomoże. Otwieramy się na działanie złego, bo chcemy osiągnąć doczesne korzyści. Dawniej ludzie się tego bali, teraz nierzadko proszą o pomoc nie tylko Boga. I widzą, że to działa.
A działa?
Znałem kiedyś dziewczynę. Modliła się o chłopaka. Jej zdaniem to nie pomagało. Mówiła, że zwróciła się do szatana. Chłopak znalazł się od razu. A potem wylądował u egzorcysty.
Można powiedzieć, że zło jest "skuteczne"?
Do pewnego momentu może sprawiać takie wrażenie. Ludzie dzisiaj potrzebują skuteczności. Wchodzą w dziwne obrzędy, poszukiwanie kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi.
Jak Biblia opisuje takie kontakty ze złem?
W Raju szatan nie stawia siebie w miejsce Boga. Chce, żeby człowiek postawił siebie w miejsce Boga, podkopując zaufanie do Niego. Sugeruje taką alternatywę: albo Bóg albo Ty.
Bardzo pociągającą.
Wyolbrzymione ego dzisiejszego człowieka i stawianie siebie w centrum jest echem tego wyboru. Dlatego szukamy skuteczności za wszelką cenę. Niezależnie od tego, kto ma przyjść nam w sukurs.
Twierdzi ksiądz, że kiedyś tego nie było?
Nie znam oczywiście statystyk, nie znam badań, mam przeczucie, że ludzi zwracających się do zła jest więcej niż kiedyś. Wtedy była to zabawa znudzonych elit, ja natomiast po raz pierwszy usłyszałem o wywoływaniu duchów od dzieci z piątej klasy szkoły podstawowej. Poszukiwania "duchowych przygód" lub wprost zła jest więcej niż było.
Czy jest druga strona tej skrajności?
Z jednej strony mamy ludzi, którzy otwierają się na zło i chcą zaprząc je do własnej sprawy, z drugiej rzesze katolików, którzy panicznie boją się szatana i wszędzie się go dopatrują.
Pomówmy o nich.
To niepokojące zjawisko. Wielu z tych ludzi mówi, że "Jezus jest Panem", ale jednocześnie panicznie boją się Złego. Tak jakby, owszem, Jezus był Panem, ale gdzieś daleko, a konkretnie i namacalnie - ktoś inny, kogo trzeba się bać.
Jak normalnie, bez strachu i fascynacji, mówić o istnieniu zła w Kościele?
Wśród wierzących, czy niewierzących?
Wierzących.
Przeczytałem kiedyś zdanie jednego z teologów, który zasugerował, że wraz ze wzrostem popularności psychoanalizy, hipoteza istnienia diabła przestanie nam być potrzebna. To jedna ze skrajności. Druga, to widząca zło w każdym miejscu, po prostu wszędzie.
Jak trafić do ludzi, którzy tak myślą?
Dwie sprawy. Jedna, trzeba zdać sobie sprawę, że w wyznaniu wiary nie pojawia się szatan. Znalazłem kiedyś takie zdanie w sieci, że "prawdziwy katolik wierzy w Boga i w diabła". To dlaczego w Credo go nie ma? Obecność zła jest tam ukryta.
W którym miejscu?
Tam, gdzie jest mowa o "stworzeniach widzialnych i niewidzialnych". Trzeba koniecznie pamiętać, że duchy złe są rzeczywistością stworzoną i że Bóg dopuszcza ich istnienie. Tymczasem często spotykamy przekonanie, że Bóg i diabeł to dwie rzeczywistości równe sobie i rywalizujące o człowieka. To w ogóle nie jest chrześcijańskie. Zapominamy, że zbuntowane stworzenie jest zależne od Boga i On jego istnienie i działanie dopuszcza z nieznanych dla nas powodów. Świat nie wymknął się Bogu spod kontroli tylko dlatego, że część aniołów zbuntowała się przeciw Niemu. Szatan ma władzę nad człowiekiem na tyle, na ile Bóg mu na to pozwala i na ile człowiek kieruje swoje myśli, intencje do złego, a nie Boga. Można też usłyszeć takie zdanie, że działanie Złego jest bardziej "konkretne", bo nie szanuje ludzkiej wolności, Pan Bóg zaś ją szanuje. Jednak nie możemy przecież widzieć na przeciw siebie gwałtownego szatana i łagodnego, w związku z tym bezsilnego Pana Boga. To Bóg jest wszechmocny, nie szatan. Oczywiście chrześcijanin nie powie, że wierzy we wszechmoc szatana, ale uleganie religijnym lękom może stać w sprzeczności z deklarowaną wiarą. Na przykład można na koniec każdej mszy św. i przy innych okazjach przyjmować błogosławieństwo i nie przywiązywać do tego żadnej wagi, natomiast bać się jednego słowa przekleństwa.
A ta druga sprawa?
To także wyznanie wiary, ale chrzcielne. Tutaj symetria jest zachowana: trzykrotnie wyrzekamy się zła i trzykrotnie wyznajemy wiarę. Jednak - to podkreślmy - nie mówimy, że wierzymy w szatana, tylko że się go wyrzekamy. Szatan jest sprawcą grzechu, niczego nie stwarza. Głównym działaniem złego, którego wszyscy powinni się bać, nie jest opętanie, które jest zjawiskiem niezwykle rzadkim i rozreklamowanym, ale kuszenie.
Diabeł jest przeciwnikiem?
Rywalem, któremu zależy na niedoprowadzeniu nas do zbawienia. Temu służy pokusa, zachwianiu zaufania do Boga. Szatan przede wszystkim zasiewa nieprawdziwy obraz Stwórcy. Od tego zaczął swoje kuszenie w Raju. Mówienie o kuszeniu nie budzi takiego zainteresowania, jak opowieści o opętaniach, a przecież ono jest prawdziwym zagrożeniem i dotyczy każdego.
Skąd się jednak bierze przeświadczenie, że zły jest równy Bogu?
Być może z doświadczenia zła we własnym życiu lub w świecie i z przekonania o "nieskuteczności" modlitw. Dualizm, przekonanie, że w świecie dobro i zło mają tę samą moc, jest starsze od chrześcijaństwa. My jednak powinniśmy wierzyć Jezusowi, gdy mówi "ufajcie, Jam zwyciężył świat".
Ks. Piotr Glas w czasie swoich konferencji powołuje się na słowa szatana. Zapytany o to, dlaczego to robi, twierdzi, że diabeł mocą egzorcysty może mówić tylko prawdę. Jak podchodzić do tego, co szatan mówi w czasie wielkiego egzorcyzmu?
Jeżeli egzorcysta ma taką władzę nad szatanem, że może go zmusić do mówienia prawdy, to dlaczego nie "załatwi" egzorcyzmu w dwie minuty? Dla mnie to jest niepojęte. Wśród egzorcystów nie ma jednomyślności, czy w czasie egzorcyzmu pytać, czy nie o przyczyny i okoliczności opętania. Taka wiedza jest przydatna, ale czy ją rzeczywiście "wydobyliśmy" od Złego, nigdy nie możemy być tego pewni. Gdy natomiast egzorcysta zdobywa "wiedzę" na jakieś ogólne tematy, np. jakie posoborowe zmiany w Kościele są zwycięstwem złego ducha, to takie rewelacje należy włożyć między bajki, a temu, kto to głosi, przypomnieć, jakie są źródła Objawienia. Ks. Strzelczyk celnie zauważył kiedyś, że diabeł stał się dziś nowym locus theologicus. Jak źródłem prawdy może być "ojciec kłamstwa"?
Teologia mówi, że diabeł jest inteligentniejszy od nas.
Tym bardziej nieprawdziwe jest stwierdzenie, że mamy nad nim absolutną władzę. Praktyka egzorcyzmu na to wskazuje. Jak powiedziałem, nie każdy z nich i nie od razu jest skuteczny. Zły duch może udawać, że się poddaje naszej mocy i zaczyna opowiadać to, co my chcemy usłyszeć.
Dlaczego to robi?
Dla rozbijania jedności Kościoła. Także dla mącenia i wciągania w swoje myślenie. Na egzorcyzmach nieraz widać, że celem zwodzenia jest nie tylko człowiek proszący o modlitwę, ale także ten, który egzorcyzm sprawuje. Naiwnością jest przekonanie, że egzorcysta może zdobyć wiedzę od złego ducha. Powtórzę, nie mogę pojąć, dlaczego ten, który przez Pismo jest nazywany "ojcem kłamstwa" ma być dla nas źródłem prawdy.
Jak kłamie szatan?
Jedną z jego metod jest zwodzenie. Nie mówi każdego zdania odwrotnie, ale stara się przekonać do siebie. Aż do momentu w którym w naszej głowie pojawi się myśl: "no tak, to musi być prawda". Ksiądz, który słucha szatana w ten sposób ulega kłamstwom i umacnia w sobie przekonanie, że jeśli w imię Chrystusa nakazuje mówić prawdę, to na pewno ją usłyszy. Dlaczego nie pyta o nią samego Jezusa? Dlaczego uważa, że On nie powie mu całej prawdy? Czy drogą Objawienia jest zły duch? Czy wolą Boga jest, żeby zły duch coś nam objawił? Bóg nie ma lepszych sposobów?
Co liturgiczna księga egzorcyzmu mówi o upublicznianiu jego przebiegu?
We wprowadzeniu do egzorcyzmu jest wyraźnie napisane, że egzorcysta nie powinien informować o tym, iż egzorcyzm będzie sprawowany, ani zdradzać żadnych jego szczegółów. Opowieści albo filmowanie przebiegu modlitwy jest wbrew sztuce. Nie ma żadnego argumentu za tym, żeby przebieg egzorcyzmu upubliczniać. Owszem, kiedyś używano go jako sposobu przekonywania wiernych co do prawdziwości głoszonej przez Kościół wiary, ale zakazano tego typu praktyk już na Soborze Trydenckim. Podkreślę jasno, egzorcyzm nie może być sprawowany publicznie.
Dlaczego?
Pan Jezus mówi "poznacie po owocach …". Jakie mogą być owoce oglądania egzorcyzmu? Lęk, zaspokojenie ciekawości, wzruszenie ramionami: "czym oni się zajmują!" Jeśli egzorcyzm zakończy się uwolnieniem, to możemy powiedzieć, że oglądanie może umocnić wiarę w skuteczność modlitwy Kościoła. Od tego jednak jest świadectwo. Uwolniony może mówić o swojej drodze uwolnienia w sposób taki, jaki uzna, samemu stawiając granice intymności. Świadectwo będzie budujące, gdy ktoś opowie o drodze duchowej przemiany, jaką przeszedł, o przemianie myślenia, o wierze, o doświadczeniu miłosierdzia. W sfilmowanym przebiegu egzorcyzmu tego wszystkiego nie widać.
Czy diabeł może wchodzić przez furtki i nękać człowieka? Widziałem kiedyś takie teksty, gdzie była cała lista tego, co może mi zaszkodzić.
Biskupi polscy w wyraźny sposób zakazali praktykowania tzw. spowiedzi furtkowej (w 2015 roku). Pomocą do przeprowadzenia takiej spowiedzi były krążące po Internecie listy "furtek", na których pomieszane były pytania o grzech z pytaniami, które sugerowały wiarę w magiczne "zarażenie się" złem.
Skąd ten obraz furtki?
Można odnieść wrażenie, że z Ewangelii, gdzie mowa jest o demonie wracającym z siedmioma innymi do posprzątanego mieszkania. Przypowieść zachęca do czujności. Trzeba pytać, na czym polega ewangeliczna czujność, czy rzeczywiście na "wychwytywaniu" podstępnej obecności złego w rzeczach, osobach, muzyce, gestach? Czujność ma uwrażliwiać na obecność Złego czy na działanie Boże i na własne nawrócenie? Ponadto obraz otwartej furtki sugeruje, że zły duch może wchodzić w nas, jak do pustego wnętrza. A przecież wierzymy, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego i On zamieszkuje w nas najgłębiej.
To jak działa zły na człowieka?
Możemy mówić tylko w obrazowy sposób. Do mnie przemawia inny (niż furtka) obraz. Zły duch jest na zewnątrz i próbuje znaleźć na nas sposób. Nie może nic stworzyć, może się posłużyć tym, co znajdzie. Może robić sobie narzędzia z naszej pychy, naszego lenistwa, próżności, z zaciekawienia złem, a także z naszego zamętu, nieprzebaczenia. Mówienie o furtkach kieruje naszą uwagę na zagrożenia płynące z zewnątrz. Tymczasem mamy pracować nad umocnieniem wewnętrznego człowieka. Im bardziej jesteśmy "poukładani" wewnętrznie, im mniej w nas zamętu, przywiązania do zła, ulegania wadom, złym skłonnościom, tym silniejsi jesteśmy wobec zła. Najważniejsze jest oczywiście otwarcie na Pana Boga, zaufanie, zawierzenie. Gdy wyobraźnię mamy zajętą listami zagrożeń, gdy uwaga skierowana jest na tropienie zła, wówczas trudniej jest o otwarcie na Boga.
Powstaje specyficzna kazuistyka. Żeby wymknąć się Złemu, trzeba znać jego sztuczki. Ale list sztuczek zamienia się w obszerną encyklopedię, i wówczas wiedza o zagrożeniach nie czyni silniejszymi od zła, ale budzi przerażenie albo przynajmniej nieufność i możemy zawołać z uczniami Jezusa "któż może się zbawić?"
A co z olejami i solą egzorcyzmowaną?
Nie jest to najtrafniejsze określenie.
Dlaczego?
To by oznaczało, że w soli jest zło, które należy wypędzić. Bo na tym polega egzorcyzm. Olej i sól są pobłogosławione i są sakramentaliami, nie sakramentami. Podobnie egzorcyzm.
Czym różni się sakramentale od sakramentu?
Sakramenty to znaki ustanowione przez Chrystusa i z Jego woli jest z nimi związane działanie Boże. Sakramentalia są z ustanowienia Kościoła a swoje skutki osiągają przez modlitwę Kościoła. Sakramenty i sakramentalia tworzą jedną drogę. Te drugie przygotowują do przyjęcia pierwszych lub umacniają ich owoce. Może pojawić się pokusa traktowania sakramentaliów jako ważniejszych niż sakramentów. Co nie zmienia faktu, że doświadczenie pokazuje ich działanie. Wierzymy więc, że z solą czy olejem w jakiś sposób związana jest modlitwa Kościoła. Ta modlitwa może być prośbą o oddalenie działania złego ducha.
Jaki jest największy błąd w naszym mówieniu o szatanie?
Taki, że przyznajemy mu miejsce, na jakie nie zasługuje. Wydaje nam się, że walczymy ze złem, ale w rzeczywistości robimy mu reklamę. Mówimy o zagrożeniach, pomijając najważniejsze z zagrożeń, jakim są próby sprowadzenia nas z drogi zbawienia.
ks. dr Sławomir Sosnowski - rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Były egzorcysta
Michał Lewandowski - dziennikarz DEON.pl, publicysta, teolog, koordynuje projekt "Wspólny Dom" poświęcony ekologii chrześcijańskiej
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł