"Dzieci same pytają, kiedy jest niedziela, bo chcą iść do kościoła". W tej parafii mają dobry pomysł na najmłodszych i na dorosłych też
Gwieździn. Nieduża wieś między Bornym Sulinowem a Borami Tucholskimi, malutka wiejska parafia, drewniany zabytkowy kościół pod wezwaniem św. Marcina - a w nim niedzielna msza. Z miejscem dla najmłodszych, o których chce pamiętać proboszcz, ks. Marcin Gajowniczek. I z propozycją dla dorosłych, którą śmiało mogłyby przejąć inne polskie parafie.
Są resoraki, są dywaniki, są krzesełka i kolorowanki. I są dzieci. - Same pytają kiedy jest niedziela, bo chcą iść do kościoła, w którym jest tak fajnie. Czują się tutaj swobodnie i przy okazji uczą się pieśni i modlitw. Wcześniej nawet nie chciały chodzić do kościoła, bo było im za długo i za nudno – mówi w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim Aleksandra, mama Nikodema i Darii. O niedzielnych mszach z miejscem dla najmłodszych uczestników napisał właśnie pomorski portal.
Jak sprawić, żeby dzieci lubiły niedzielną mszę?
Msza wydaje się dla wszystkich być taka sama, ale dla rodziców małych dzieci często zamienia się w obóz przetrwania. Trzeba ułożyć strategię, spakować zabawki, które nie zrobią hałasu i nie ściągną karcących spojrzeń dorosłych wiernych, być ciągle czujnym - jednym słowem, włożyć mnóstwo energii w to, by całą rodziną dało się przeżyć mszę, dosłownie i duchowo.
O pomyśle na najmłodszych, który jest działa, jest prosty i w zasadzie nie jest niczym nowym, napisała redakcja Dziennika Bałtyckiego. "Kącik" dla dzieci wprowadził do parafii proboszcz, ks. Marcin Gajowniczek.
- U nas w kościele dzieci mogą robić wszystko pod dwoma warunkami: nie robią sobie krzywdy i to na rodzicach spoczywa obowiązek dbania o to oraz nikt nie mówi do mnie „tato” – żartuje proboszcz w rozmowie z portalem. To nie jedyny jego pomysł na aktywne włączenie wiernych w przeżywanie Eucharystii. Na dorosłych ksiądz Gajowniczek też ma pomysł.
"Współtwórz z nami kościół swoimi talentami"
Co niedzielę wszystko rozgrywa się według stałego scenariusza: przed godziną jedenastą w kościele rozkładane są dywaniki, po jednej stronie dzieciaki mogą znaleźć resoraki, po drugiej - kolorowanki, kartki i kredki. Jak wyjaśnia proboszcz, od dawna marzył o tym, żeby mieć w kościele taki kącik, musiał jednak wziąć pod uwagę fakt, że kościół jest zabytkowy i nie można w nim nic zmieniać.
- Jeśli dziś w kościele nie będziemy słyszeć płaczu czy gaworzenia dzieci, to za 20 lat nie będziemy nic słyszeli – mówi proboszcz, cytując słowa ks. Tischnera.
Pomysł na dzieci przyciąga do kościoła także dorosłych. Choć parafia jest nieduża, regularnie pojawiają się w niej goście: mieszkańcy okolicznych miejscowości oraz turyści. Do wszystkich, którzy gwieździński kościół lubią, ks. Gajowniczek skierował pewną propozycję.
W opublikowanym na facebookowej stronie parafii proboszcz zachęca wszystkich parafian i sympatyków do włączania się w liturgię.
- Może chciałbyś, chciałabyś aktywniej zaangażować się w liturgię? Przeczytać, zaśpiewać? Może grasz na jakimś instrumencie i chcesz grać na mszy? Może chcesz stworzyć grupę do wielbienia Pana Boga? Może ktoś chce służyć do mszy, któreś z dzieci albo dorosły? Zapraszamy! - Współtwórz z nami kościół w Gwieździnie swoimi talentami, które masz - mówi w nagraniu ks. Gajowniczek.
Źródło: dziennikbaltycki.pl / Facebook / Parafia Gwieździn / mł
Skomentuj artykuł