Gwar, chaos i ślady Męki Jezusa

Gwar, chaos i ślady Męki Jezusa
fot. Depositphotos

Pielgrzymkę do Ziemi Świętej często określa się mianem "piątej Ewangelii". To podróż piękna i pełna wzruszeń, ale także trudna. Ziemia Święta łączy i dzieli wyznawców trzech religii monoteistycznych - żydów, muzułmanów i chrześcijanin. Nikogo nie pozostawia obojętnym. Drogi wszystkich wierzących w Boga, niezależnie od wyznania, zbiegają się w Jerozolimie - najbardziej niezwykłym miejscu na świecie. Mieście świętym.

Zanim wejdziemy do Jerozolimy, tego mikroświata wielu narodów i języków, warto, tak jak Pan Jezus w Niedzielę Palmową, spojrzeć na nią z Góry Oliwnej. Przed naszymi oczami odsłoni się niezwykła panorama orientalnego miasta z jego minaretami, wieżami kościołów i kopułami synagog. Jeszcze nie zagubiliśmy się w plątaninie uliczek, jeszcze nie słyszymy gwaru, jeszcze nie obezwładniają nas zapachy przypraw i aromatów Wschodu, a jednak czujemy już jego niezwykłość. Sylweta miasta drży w upalnym słońcu, jakby była pustynnym mirażem, a nie kamiennym labiryntem pełnym ludzi. Być może poczujemy już pierwsze wzruszenie na myśl, że oto zaledwie dolina Cedronu, którą słudzy arcykapłana wiedli pojmanego Jezusa do jego pałacu, dzieli nas od murów Starego Miasta.

fot. Snowscat / Unsplashfot. Snowscat / Unsplash

Stare Miasto jerozolimskie podzielone jest na cztery dzielnice. Żydzi naturalnie skupili się wokół Wzgórza Świątynnego, gdzie adorują do dziś jedyną pozostałość Świątyni, czyli Zachodnią Ścianę, zwaną Ścianą Płaczu. Chrześcijanie mają zachodnią część Starego Miasta, tam znajdziemy m.in. Kustodię Ziemi Świętej i Chrześcijańskie Centrum Informacyjne. Przemyślni Ormianie funkcjonują oddzielnie w mikroskopijnej, ale własnej Dzielnicy Ormiańskiej. Północną część Starej Jerozolimy zajmuje rozległa Dzielnica Muzułmańska. Paradoksalnie tam właśnie znajduje się wiele istotnych dla chrześcijan pamiątek. To świadkowie ostatnich ziemskich chwil Jezusa - Via Dolorosa.

DEON.PL POLECA

Być może dlatego właśnie uczestniczenie w drodze krzyżowej staje się najbardziej szokującym i irracjonalnym doznaniem pielgrzyma w Jerozolimie.

Via Dolorosa, ślady męki Jezusa

Tradycyjnie pierwszą stacją jerozolimskiej Via Dolorosa jest dziedziniec muzułmańskiej szkoły Omara, przylegającej do północnego muru dawnej Świątyni. Tam miał rezydować Piłat, a symbolem rzymskiego panowania pozostaje wieża Antonia. Zwykle jednak pierwsze dwie stacje odprawiane są na dziedzińcu Franciszkańskiej Szkoły Biblijnej, gdzie znajdują się symboliczne kaplice - Skazania na śmierć, Biczowania i Koronowania cierniem. Dalej mijamy łuk zwany Ecce Homo, na pamiątkę słów „Oto Człowiek” wypowiedzianych przez Piłata. Realnie jest on fragmentem łuku triumfalnego Hadriana, a więc z czasów późniejszych. Pod klasztorem Sióstr Syjonu, a także wcześniej w Kaplicy Skazania, pielgrzymi mogą zobaczyć oryginalne kamienie Lithostratosu. Według lokalnej tradycji chrześcijańskiej bruk ten pochodzi z wewnętrznego dziedzińca Twierdzy Antonia, który po kolejnym zburzeniu Jerozolimy został użyty do wyłożenia placu wokół łuku triumfalnego (obecnie Łuk Ecce Homo). Na kamiennych płytach Lithostratosu możemy zobaczyć wyryte przez znudzonych rzymskich żołnierzy plansze do gry. Czy tu grali o Jego szaty, nazywając Go ironicznie „Królem Żydowskim”?

Za zakrętem uliczki znajdują się dwie kolejne stacje drogi krzyżowej. Trzecia nazywana jest "polską", ponieważ została ufundowana przez polskich żołnierzy, którzy pod dowództwem gen. Andersa wyszli z „nieludzkiej ziemi” byłego ZSRR i dotarli także do Jerozolimy. Czwarta stacja również jest szczególna ze względu na wspaniałą bursztynową monstrancję wyobrażającą ziemską i niebieską Jerozolimę, arcydzieło gdańskich złotników.

Jerozolima to także gwar i chaos

O ile do tej pory mogliśmy w skupieniu rozważać Mękę Pańską, o tyle teraz, w drodze do kolejnej stacji, ogarnie nas gwar i chaos dzielnicy muzułmańskiej. Trudno jest zachować skupienie, idąc przez wielkie arabskie targowisko. Tam nikt nie zwraca uwagi na religijne uniesienie pielgrzymów. Handlarze zachęcają natarczywie do kupna swoich towarów, kupujący bynajmniej nie przerywają swoich targów, inni znów palą nargile i przyglądają się obojętnym wzrokiem ludziom niosącym drewniane krzyże, którzy co rusz przyklękają, tamując ruch, i intonują pieśni obco brzmiące w jerozolimskich zaułkach.

Trudno jest zachować skupienie, idąc przez wielkie arabskie targowisko. Tam nikt nie zwraca uwagi na religijne uniesienie pielgrzymów.

W tłumie mijamy stację V (Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi) i stację VI (Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi). Skręcamy w boczną uliczkę arabskiego suku, aby odnaleźć stację VII i VIII. Ważnym elementem siódmej stacji jest kolumna, na której według chrześcijańskiej tradycji miała zawisnąć tabliczka (tzw. titulus) z wyrokiem skazującym Jezusa na śmierć. Kaplica upamiętniająca drugi upadek Pana Jezusa, długi czas zamknięta, została niedawno odnowiona z inicjatywy franciszkanów z Kustodii Ziemi Świętej. Projekt oraz prace konserwatorskie zostały zrealizowane przez polskie firmy.

Cenne przeżycie duchowe

Dla mnie ten moment drogi krzyżowej jest, wbrew pozorom, bardzo cennym przeżyciem. Uświadamia nam, że tak właśnie mogła wyglądać ostatnia ziemska droga naszego Pana. Zwykle rozważania Męki Pańskiej roztaczają przed nami obrazy Jezusa poniewieranego i lżonego przez tłum podpuszczany przez żydowskich przywódców. Wydaje nam się, że męka i śmierć Chrystusa, jako wydarzenia najistotniejsze dla naszego odkupienia, musiały skupiać na sobie uwagę ludzkich rzesz. Tymczasem współczesne gorączkowe życie wzdłuż Via Dolorosa w Jerozolimie uświadamia nam, że prawdopodobnie śmierć Mesjasza nie obchodziła niemal nikogo, poza rozproszoną garstką Jego zwolenników i zdecydowaną grupą Jego wpływowych przeciwników. Wydawało się, że misja Jezusa jest zupełnie nikomu do niczego niepotrzebna, a Jego życie i śmierć – to absurd i wielka pomyłka. W tym momencie łatwiej zrozumieć nam także zwątpienie i rezygnację apostołów.

Prawdopodobnie śmierć Mesjasza nie obchodziła niemal nikogo, poza rozproszoną garstką Jego zwolenników i zdecydowaną grupą Jego wpływowych przeciwników.

Ósmą stację (Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty) wyznacza kamień wmurowany w ścianę klasztoru prawosławnego. Po tej stacji przebieg Via Dolorosa zostaje przerwany przez zbudowany w drugiej połowie XIX wieku klasztor prawosławny św. Charałampiusza. Musimy cofnąć się i przejść jeszcze krótki odcinek w gwarze i ścisku targowiska. Następna uliczka w prawo i do góry zaprowadzi nas na tyły Bazyliki Grobu Pańskiego.

Dziewiątą stację, która upamiętnia trzeci upadek Chrystusa, jaki nastąpił zgodnie z tradycją u podnóża Golgoty, wskazuje trzon kolumny wmurowanej w ścianę patriarchatu Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego.

fot. Vladimir Ioselevich / Depositphotosfot. Vladimir Ioselevich / Depositphotos

Nieco dalej wchodzimy przez wąską bramę na dziedziniec, coś w rodzaju dużego płaskiego tarasu. Warto mieć świadomość, że znajdujemy się na dachu Bazyliki Grobu Pańskiego, a pod nami jest część ormiańska z kaplicą Znalezienia Krzyża czy św. Heleny. To przedziwne miejsce niezmiennie fascynuje pielgrzymów. Na dachu Bazyliki stoją bowiem małe domki, przypominające chaty w afrykańskiej wiosce. To terytorium Abisyńczyków, czyli ciemnoskórych etiopskich mnichów. Nie należy ich mylić z Koptami, choć ich liturgia, zwyczaje i tradycje właściwe dla judaizmu są podobne. Oprócz klasztoru do Etiopczyków należą dwie połączone schodami kaplice, do których wejdziemy przez niewielkie drzwiczki na dachu Bazyliki i wąskimi schodkami udamy się na dół.

Wychodzimy na zalany oślepiającym słońcem dziedziniec Bazyliki Grobu Bożego. Tuż obok schodów, które prowadzą do X stacji Via Dolorosa. Kaplica na zewnątrz Bazyliki, u szczytu schodów prowadzących na Kalwarię, nazywana kaplicą Franków, upamiętnia moment zerwania z poranionego Chrystusa szat.

Stoimy na niewielkim dziedzińcu, zwykle zatłoczonym pielgrzymami z różnych stron świata i wypełnionym gwarem. Spójrzmy na fasadę Bazyliki. Wielu wydaje się rozczarowująco skromna jak na najważniejszą świątynię chrześcijaństwa. Tu powinien stać gmach przewyższający rozmiarami i splendorem ozdób bazylikę w Watykanie czy Licheniu. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w mieście trzech religii, z których chrześcijaństwo przez długie wieki nie było najważniejsze. Ten kościół dla Żydów i muzułmanów w ogóle nie powinien istnieć. Według wyznawców judaizmu Jeszua z Galilei był fałszywym prorokiem, a według Mahometa prorok Issa nie zginął na krzyżu (to spisek bezbożnych Żydów) i nie został pochowany, tylko wzięty bezpośrednio do nieba...

Najważniejsza świątynia chrześcijaństwa

Już tylko krok dzieli nas od przekroczenia progu najważniejszej świątyni chrześcijaństwa. Zostawiamy za sobą gwar głosów na rozświetlonym słońcem dziedzińcu i zanurzamy się w mistycznym półmroku Bazyliki, której mury kryją świadków największej tajemnicy naszej wiary – śmierci i zmartwychwstania Chrystusa – Golgotę i grób Pański.

fot. kavram / Depositphotosfot. kavram / Depositphotos

Wprost przed nami widzimy kamienną płytę, przy której klęczą wierni. Ich skupione twarze oświetlają wiszące lampy. To XIII stacja – miejsce, gdzie złożono martwe ciało Chrystusa po zdjęciu z krzyża. Kamień Namaszczenia.

My jednak skierujmy się do stromych schodów po prawej stronie od wejścia. Właśnie wspinamy się na Golgotę... W pierwszej bazylice konstantyńskiej z IV wieku wyniesienie było otwarte i widoczne, dopiero budowa nowej bazyliki w czasach Królestwa Jerozolimskiego ukryło ją wewnątrz dwóch kaplic. Pierwsza – franciszkańska stanowi XI stację Drogi Krzyżowej. Piękna mozaika przedstawia przybicie Chrystusa do krzyża. Tuż obok płonące lampy i świece wydobywają z mroku ołtarz ze sceną ukrzyżowania. To kaplica prawosławna i XII stacja Drogi Krzyżowej, która upamiętnia śmierć Chrystusa na krzyżu. Gdy przyklękniemy przed ołtarzem, wystarczy wyciągnąć rękę w kierunku metalowej gwiazdy i włożyć ją w zagłębienie. Dotykasz właśnie uświęconej Krwią Pańską skały Golgoty.

Po zejściu na dół w ścianie bocznej możemy zobaczyć odsłonięte pęknięcie w skale, jakie powstało w chwili śmierci Zbawiciela.

Mijając Kamień Namaszczenia, udajemy się w kierunku Grobu Pańskiego, a właściwie ustawiamy się w kolejkę, aby wejść do niewielkiej kapliczki pod monumentalną rotundą, gdzie ongiś spoczywało przez 3 dni ciało Zbawiciela. To jednak moment, kiedy nasze skupienie i cierpliwość wystawione są na ciężką próbę. Wokół kłębi się tłum, pielgrzymi z różnych stron świata napierają, by jak najszybciej wejść do kaplicy. Oczekiwanie przedłuża się, kiedy mnisi prawosławni czy franciszkanie udają się procesyjnie na modlitwę, zgodnie z precyzyjnie ustalonym rytuałem. Musimy znosić poszturchiwania i nieznoszące sprzeciwu komendy prawosławnego mnicha, który zarządza tym tłumem... Aż wreszcie kiedy przyjdzie nasza kolej, aby wejść do miejsca największego cudu, jakim było zmartwychwstanie, mamy zaledwie jakieś 20 sekund na przyklęknięcie przy Grobie.

To kulminacja Drogi Krzyżowej i miejsce, gdzie znajdujemy potwierdzenie naszej wiary. Moment szczególny, który najlepiej kontemplować w ciszy kaplicy Franciszkanów tuż obok Kaplicy Grobu Pańskiego.

Potem przyjdzie czas na odkrycie innych tajemnic rozległej i mrocznej Bazyliki. Takich jak dawne groby skalne w części syryjskiej za Kaplicą Grobu, gdzie – jak podaje tradycja – pochowano Józefa z Arymatei. W drugim krańcu Bazyliki znajdziemy schody prowadzące do kaplicy Znalezienia Krzyża położonej w ormiańskiej części świątyni. Tam właśnie święta cesarzowa Helena, matka cesarza Konstantyna, miała odnaleźć belkę Chrystusowego Krzyża, gwoździe i titulus.

Zapewne zadziwi was, w jaki sposób zdołała tego dokonać. Ale to temat na kolejną opowieść.

 

Z wykształcenia archeolog, z zamiłowania antropolog kultury, etnograf i historyk. Podróżowanie to mój sposób na życie, zarówno samotne, jak i towarzysząc grupom jako pilot-przewodnik. Pandemia sprawiła, że nie mogąc w pełni realizować swojej pasji opowiadania o świecie, zaczęłam opisywać miejsca, które odwiedziłam, zabytki i ludzi, których spotkałam. Pisanie to doskonały sposób, aby dzieląc się wspomnieniami, nadal „zarażać” pozytywną pasją poznawania świata.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Raniero Cantalamessa OFMCap

Droga wiary jest zapisana w Credo

Dla chrześcijan Credo to znacznie więcej niż recytowanie dogmatu. To publiczne wyznanie, że prawdy wiary stały się treścią ich życia. Czy jesteśmy świadomi, co tak naprawdę deklarujemy, ilekroć powtarzamy...

Skomentuj artykuł

Gwar, chaos i ślady Męki Jezusa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.