Made by Iraqi Girls رافدين "Opowieść o cudzie, który trwa już rok"
W Ammanie, sercu Jordanii, znajduje się wyjątkowe atelier mody. Wyjątkowe nie ze względu na prestiż czy sławę. To atelier jest miejscem cudu.
Trzy wyjścia - wyrzeknięcie się wiary chrześcijańskiej, opłata za pobyt w ojczyźnie lub śmierć. Przed takim wyborem zostali postawieni chrześcijanie w Iraku, a wśród nich 15 Irakijek, które postanawiając pójść za Chrystusem, uciekły z ojczyzny i trafiły do Jordanii. Choć bezpieczne, to wciąż bez pieniędzy, bez pracy, bez wykształcenia, pozbawione szans na lepsze życie. Z potrzeby pomocy uchodźcom, w Ammanie powstał projekt "RAFEDÌN - Made by Iraqi Girls" - małe atelier mody, gdzie młode Irakijki nie tylko dostały pracę, ale przede wszystkim szansę na godne życie.
Zaszyć pustkę
- To opowieść o cudzie, który trwa już rok - mówi Abuna Mario Cornioli, włoski ksiądz misjonarz, od lat zaangażowany w pomoc wspólnocie Kościoła w Izraelu i Palestynie, który zainicjował powstanie atelier.
- Zauważyliśmy, że szczególnie ludzie młodzi spędzają cały dzień w domu, nic nie robiąc. Kilka spośród moich przyjaciółek z Włoch, pracujących w świecie mody, zgłosiło się zatem, żeby przyjechać tutaj i uczyć dziewczęta sztuki szycia - wyjaśnia.
Rosaria Diflumeri, właścicielka butiku w prowincji Foggia we Włoszech oraz Carla Ladogana, ekspert i profesor od mody i kostiumów, wyjechały do Jordanii w lutym 2016 roku. W centrum Sióstr Salezjanek w Ammanie odbywały się lekcje szycia dla dziesięciu irackich dziewcząt-uchodźców, w sytuacji, w której praca lub studia - poza Kościołem - są zabronione dla ponad 10 tys. uchodźców. Małe atelier mody RAFEDÌN (słowo po arabsku oznaczające "dwie rzeki", odnoszące się do rzek Tygrys i Eufrat), zatrudnia dzisiaj 15 dziewczyn z Iraku, które szyją sukienki, spódnice, szale i akcesoria ze wspaniałych, kolorowych tkanin orientalnych, skrojonych i uszytych według zachodnich gustów. Odzież i akcesoria są sprzedawane są m.in. we włoskich butikach.
Dla dziewczyn projekt to coś więcej niż praca - Jest okazją do pielęgnowania naszych talentów - mówi Farah, jedna z Irakijek uczestniczących w projekcie - Tutaj spotkałam inne dziewczyny, mam kilku nowych przyjaciół. Uczymy się także profesji, która prawdopodobnie przyda nam się w przyszłości - dodaje Shahed.
Z odrzuconych skrawków
W maju ubiegłego roku Iraqi Girls uszyły dla Papieża Franciszka specjalny ornat, dołączając poruszający list, w którym opowiadają o cierpieniu oraz otrzymanej szansie na lepsze życie. - Miłosierdzie Pana jest wielkie: dostałyśmy bowiem okazję, by podjąć pracę w projekcie RAFEDÌN (…) Inicjatywa przyniosła nam dużo radości i podbudowała nas duchowo oraz materialnie. Ludzie, którzy pomagają nam z bliska, dają nam odczuć, że nadal jesteśmy potrzebne sobie samym i społeczeństwu - piszą.
W liście poprosiły Papieża Franciszka także o modlitwę o pokój w ich ojczyźnie, wyrażając nadzieję, że Ojciec Święty będzie modlił się w tej intencji, odprawiając Mszę świętą w uszytym przez nich ornacie.
- Uszyłyśmy ten ornat z "odrzuconych" skrawków materiałów pozostałych po naszej pracy. Te skrawki są tak jak my - "odrzucone" przez złych ludzi, którzy wyrzucili nas z naszej ziemi. Nawet odrzucone skrawki mogą urodzić coś dobrego i pożytecznego, na chwałę Pana - piszą w liście do Papieża.
25 lutego minął rok od założenia atelier RAFEDÌN, które zainicjował ks. Mario Cornioli, we współpracy z Nuncjaturą Apostolską w Jordanii, z irackim Kościołem chaldejskim w osobie proboszcza, ks. Zaida Habbabiego oraz pana Nameera Antona, jak również z Siostrami Salezjankami w Ammanie oraz z pomocą kilku włoskich wolontariuszek: Rosarii, Carli, Federiki, Eleonory, Adele, Gabrielli, Elisy i Alessandry.
Projekt posiada swoją stronę na Facebooku "Rafedìn - Made by Iraqi Girls", gdzie prezentowane są odzież i akcesoria wykonane przez Irakijki. Również tą drogą można wesprzeć projekt, zakupując produkty.
Ksiądz Mario Cornioli będzie gościem kolejnych rekolekcji "Ogień dla nas i całego świata", 11 marca w krakowskich Łagiewnikach.
Skomentuj artykuł