Najważniejszy mecz Romelu Lukaku
To zdjęcie obiegło świat. Romelu Lukaku, napastnik reprezentacji Belgii, pada na kolana po meczu z Panamą żeby pomodlić się obok obrońcy przeciwnej drużyny - Fidela Escobara. Lukaku jest wierzącym katolikiem.
W trakcie tego mundialu strzelił już cztery gole, do zrównania się w wyścigu o tytuł króla strzelców z Harrym Kanem brakuje mu dwóch. Dziś ma okazję doścignąć Anglika choć nie będzie łatwo, bo Belgowie mierzą się w ćwierćfinale z Brazylią. Niezależnie od wyniku, Lukaku już wygrał w najważniejszym meczu. W obszernej rozmowie z The Players' Tribune opowiada o swoim dzieciństwie, które spędził w biedzie i o obietnicy, która związała go na całe życie.
"Moja mama codziennie jadła to samo: chleb i mleko. Gdy jesteś dzieckiem, to nawet o tym nie myślisz, ale później zdajesz sobie sprawę, że to właśnie tyle, na ile mogliśmy sobie pozwolić" - wspomina napastnik reprezentacji Belgii.
Fidel Escobar and Romelu Lukaku are praying on the field after the Belgium - Panama match
Opublikowany przez Cộng đồng Gay Công giáo Wtorek, 19 czerwca 2018
"Miałem sześć lat i wpadłem do domu w trakcie przerwy śniadaniowej. (…) Wchodzę do kuchni, widzę mamę przy lodówce z kartonem mleka - jak każdego dnia. Tym razem było jakoś inaczej. Wstrząsała nim. Nie wiedziałem o co chodzi, ona uśmiechnięta dała mi drugie śniadanie i udawała, że wszystko jest w porządku. Ale zorientowałem się, że nie było. Mama mieszała mleko z wodą. Nie mieliśmy pieniędzy by spokojnie przeżyć tydzień. Byliśmy spłukani. Nie biedni - spłukani".
Jego ojciec sam był profesjonalnym zawodnikiem, ale w 1999 roku zakończyła się jego klubowa kariera. Roger Lukaku został bez pracy, zaś rodzina znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Zaczęło się od odcięcia telewizji, potem musieli zacząć oszczędzać na prądzie - Romelu wspomina całe tygodnie w ciemności. Nie mieli ciepłej wody, mama kupowała chleb "na kreskę".
"Wiem, że się zmagaliśmy, ale gdy zobaczyłem ją jak miesza mleko z wodą zdałem sobie sprawę, że to koniec (…). Nie chciałem jej denerwować, zjadłem śniadanie, ale przysiągłem wtedy Bogu jedną rzecz. Wiedziałem co trzeba zrobić" - mówi Lukaku. "Ludzie w piłkarskim światku lubią mówić o sile psychicznej. Wiesz, jestem najsilniejszym typem jakiego możesz spotkać. Wiesz dlaczego? Bo pamiętam siedzenie po ciemku z mamą i bratem, wspólną modlitwę i wiarę, w to, że coś się wydarzy".
"Pewnego dnia wróciłem ze szkoły i zobaczyłem moją mamę jak płacze. Powiedziałem jej: «Mamo, to się zmieni. Zobaczysz. Będę grał dla Anderlechtu (najbardziej utytułowana belgijska drużyna - przyp. red.) - to się zaraz zmieni. Wszystko się ułoży, już nie będziesz musiała się martwić»".
Przyszły napastnik reprezentacji Belgii miał wtedy sześć lat. Zapytał ojca o to ile lat trzeba mieć żeby zacząć profesjonalnie grać w piłkę. Tata odpowiedział, że 16. Romelu wszystko podporządkował temu celowi.
"Każdy mecz, w którym grałem, to był finał. Gdy grałem w parku, to był finał. Na przerwie w szkole - finał. Jestem śmiertelnie poważny. Chciałem zedrzeć całą piłkę za każdym razem, gdy w nią uderzałem. Nie miałem gier, nie ciupałem na konsoli, nie wygłupiałem się" - podkreśla z powagą.
"Chciałem zostać najlepszym piłkarzem w historii Belgii. To był mój cel. Nie dobrym, nie wielkim. Najlepszym. Grałem z takim gniewem, bo po naszym mieszkaniu biegały szczury. Nie mogłem oglądać Ligi Mistrzów, a inni rodzice patrzyli na nas z góry. To była moja misja".
Szczególnie wspomina jedną rozmowę z dziadkiem - ojcem jego mamy. Dziadek mieszkał w Kongo, skąd pochodzi rodzina Lukaku. Dziadek zawsze chciał słuchać o jego wynikach, ale tym razem inaczej z nim rozmawiał. Poprosił Romelu o przysługę:
"Czy możesz zaopiekować się moją córką?" - zapytał. Nastolatek nie wiedział co odpowiedzieć. O co chodzi dziadkowi? - zastanawiał się. "Masz na myśli mamę, tak?" - odpowiedział. "Słuchaj, to bardzo ważne, musisz mi to obiecać? Opiekuj się moją córką, dbaj o nią, dobrze?".
Pięć dni później dziadek zmarł. "Wtedy naprawdę doszło do mnie co miał na myśli. (…) Robi mi się smutno, bo życzyłem sobie żeby pożył jeszcze kilka lat i zobaczył jak gram dla Anderlechtu. Żeby wiedział, że dotrzymałem obietnicy, że wszystko się ułożyło".
Lukaku jak wielu piłkarzy z rodzin imigrantów, musiał wielokrotnie mierzyć się z rasizmem. "Gdy dobrze grałem, czytałem w gazetach, że piszą o mnie «Romelu Lukaku - belgijski napastnik». Gdy było źle, mówili o mnie «Romelu Lukaku - belgijski napastnik pochodzenia kongijskiego». Jeśli ludziom nie podoba się jak gram, to rozumiem, ale urodziłem się tutaj (…). Jestem Belgiem. Wszyscy jesteśmy Belgami. Dlatego ten kraj jest w porządku" - opowiada.
Jedna rzecz się nie zmieniła - gorliwie wierzy i ufa Bogu. W 2014 roku udał się na pielgrzymkę do Lourdes, po każdej bramce zwraca oczy w stronę nieba.
"Romelu jest bardzo religijny. Modli się codziennie po 10 czy nawet 15 razy, najczęściej w ciszy. Modli się w szatni, na boisku, podczas treningu. Daliśmy mu katolickie wychowanie" - opowiadał Roger Lukaku o swoim synu belgijskim dziennikarzom. Napastnik codziennie czyta Pismo Święte o czym mówił w belgijskich reklamach telewizyjnych, a w wywiadach podkreśla swoją wiarę. Pytany przed ostatnimi mistrzostwami Europy, kto powinien zostać powołany do reprezentacji Belgii, uczciwie podkreślał: "Każdy, kto na to zasługuje i Bóg, który będzie się nami wszystkimi opiekował".
Lukaku zadebiutował w barwach Anderlechtu 24 maja 2009 roku. 11 dni po jego szesnastych urodzinach. Dokładnie tak jak obiecał rodzinie.
Skomentuj artykuł