Zrezygnowała z chemioterapii i postanowiła spełnić marzenia. Miała na to dwa lata
W tym czasie podróżowała po świecie, zwiedziła m. in. Czarnogórę, Francję, Grecję i Maroko. Dwa razy była na koncercie Coldplay, swojego ulubionego zespołu.
Na początku 2017 roku zdiagnozowano u niej rzadką postać nowotworu złośliwego. Wiedziała, że ma niewielkie szanse za wyzdrowienie, dlatego zrezygnowała z chemioterapii i postanowiła spełnić marzenia.
Rozpoznano mięsak gładkokomórkowy, którego dokładna przyczyna powstawania nie jest wciąż znana. To rzadki rak tkanki mięśni gładkich. Na operację było już za późno. Rezygnując z dalszego leczenia, lekarze poinformowali ją, że zostały jej dwa lata życia. Zmarła 5 kwietnia.
Przed śmiercią napisała nekrolog, w którym podsumowała swoje życie. Jak on się zaczyna? "35 lat - to nie wydaje się zbyt długo, ale, do cholery, było dobrze".
Na początku podkreśliła, że nie chce, żeby to brzmiało jak nudny nekrolog, zależało jej na tym, żeby "to była wiadomość dla wszystkich, których kocham". Bailey Matheson podziękowała przede wszystkim rodzicom, ponieważ to oni wspierali ją w decyzji, a była ich jedynym dzieckiem.
Pisze w nim także do swojego chłopaka, Brenta, którego poznała trzy miesiące przed diagnozą. "Nie miałeś pojęcia, w co się pakujesz (...) Nie mogłam nawet marzyć o lepszym facecie. Kocham Cię tak, że nawet nie potrafię tego wyrazić".
W tym czasie podróżowała po świecie, zwiedziła m. in. Czarnogórę, Francję, Grecję i Maroko. Dwa razy była na koncercie Coldplay, swojego ulubionego zespołu.
Na koniec swojego nekrologu napisała: "nie bierz drobnych spraw na poważnie i żyj". Jedna z jej najlepszych przyjaciółek wspomina, że Bailey nazywała swoją diagnozę "szczęściem w nieszczęściu".
Poniżej publikujemy treść całego nekrologu:
Trzydzieści pięć lat może nie wydawać się długie, ale do cholery było dobrze!
Moim rodzicom dziękuję za wsparcie mnie i moich decyzji przez całe życie. Zawsze pamiętam, że mama mówiła, że utrata dziecka będzie najtrudniejszą stratą, jaką może przejść rodzic.
Moi rodzice dali mi największy dar wspierania moich decyzji, nie przechodząc chemii i pozwalając mi przeżyć resztę życia tak, jak wierzyłam, że powinno być.
Wiem, jak ciężkie musiało być obserwowanie, jak przerywam leczenie i pozwalam naturze na jej przebieg.
Kocham was oboje jeszcze bardziej za to. Dziękuję moim przyjaciołom, zawsze ceniłam moje przyjaźnie bardziej niż cokolwiek innego, ponieważ nigdy nie miałam własnego rodzeństwa.
Nigdy nie myślałam, że będę mogła tak bardzo kochać moich przyjaciół, ale przechodząc przez to i otrzymując waszą bezwarunkową miłość i wsparcie, sprawiliście, że coś, co jest zwykle tak trudne, stało się bardziej znośne i spokojne.
Dziękuję i bardzo was kocham.
Do mojego Brenta: pojawiłeś się w moim życiu zaledwie trzy miesiące przed moją diagnozą. Nie miałeś pojęcia, w co się pakujesz. Nie mogłam prosić o lepszego człowieka, który byłby u mojego boku na wszystkie przygody, spotkania, śmiechy, krzyki i awarie. Jesteś niesamowitą osobą, każdy w twoim życiu jest szczęśliwy, że cię zna.
Skomentuj artykuł