3 przezabawne kościelne historie opowiedziane przez ministrantów. To wydarzyło się naprawdę!
Choć liturgia to poważna sprawa, to czasem w jej trakcie dochodzi do śmiesznych sytuacji. Wybraliśmy 3 opowiedziane przez służących przy ołtarzu ministrantów.
1. Przed mszą układałem komunikanty w puszce. W pewnym momencie podchodzi do mnie młody ministrant (może jakieś 12 lat ma - nie pytałem o wiek) i patrząc co robię pyta: "A kiedy się święci te opłatki?" Ja mały szok - jak ktoś, kto był do pierwszej Komunii nie zna istoty Eucharystii! Ale nic - spokojnie tłumaczę, że te opłatki nazywają się fachowo komunikantami i że podczas mszy dokonuje się ich konsekracja i przeistoczenie w Ciało Pana Jezusa.
Chłopaczek odpowiedział "aha" i patrzył dalej jak układam komunikanty. Po chwili padło jeszcze lepsze pytanie: "A nic mi się nie stanie jak sobie teraz wezmę jednego opłatka? Przecież są jeszcze nie poświęcone".
2. Najśmieszniej u nas jest z reguły podczas pasterki. Przychodzą wtedy nieco podchmieleni panowie. I tak w zeszłym roku siedzimy sobie na krzesełkach z kolegami, a niedaleko nas był taki facet, który był właśnie w stanie lekko wskazującym i strasznie głośno śpiewał. W pewnym momencie słyszymy: "Aniołowie się RATUJĄ, pod niebiosy wyśpiewują", dostaliśmy ataku śmiechu i z trudem się opanowaliśmy. Z kolei kiedy indziej dostaliśmy jeszcze bardziej poważnego ataku śmiechu, tak, że jeden kolega musiał wyjść do zakrystii, aby się uspokoić, bo już płakał ze śmiechu. Powodem tego było również przekręcenie słów przez pewną panią, która zaśpiewała: "Ziemie się trzęsie, straż się grobu WIESZA".
Jeśli chodzi o śmieszne zdarzenia to koledze zdarzyło się kiedyś, kiedy przyklęknął, że zaczepił butem o albę i wstając rozdarł sobie listwę na dole. Wtedy nie tyle my dostaliśmy ataku śmiechu, ale również ksiądz oraz ludzie, którzy to widzieli.
3. Kilka lat temu w Archikatedrze w Katowicach było pożegnanie bpa Cichego, zanim oddelegowano go do Legnicy. Uroczysta msza święta się rozpoczyna. Biskup podchodzi do mikrofonu i: "W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego", ale mikrofon nie działa - nic nie słychać. Biskup puka w mikrofon, mówi "halo!" - nic nie działa. Wreszcie lekko odwraca się do współcelebransów i służby liturgicznej zgromadzonych w prezbiterium i mówi do nich: "chyba coś jest nie w porządku z tym mikrofonem !". Na co w tym momencie wszyscy ludzie zgromadzeni w kościele chórem: "i z duchem twoim!". Nie muszę mówić co było po tym.
Skomentuj artykuł