"Minimalna krajowa w pięć dni". Branża eventowa w Polsce przeżywa złoty okres
Branża eventowa w Polsce notuje dynamiczny rozwój, a wynagrodzenia osób pracujących przy organizacji koncertów znacząco wzrosły. Technik sceniczny Robert, 27-latek z 11-letnim doświadczeniem, w rozmowie z Onetem opowiedział o kulisach pracy w tym sektorze i o tym, jak pandemia COVID-19 zmieniła sytuację w całej branży.
Pandemia jako punkt zwrotny
Lockdown zatrzymał koncerty na wiele miesięcy, a część doświadczonych specjalistów zdecydowała się zmienić zawód. Efekt? Braki kadrowe i gwałtowny wzrost stawek dla tych, którzy pozostali. – "Stawki wystrzeliły dwukrotnie" – przyznał Robert.
Wzmożony popyt na wydarzenia muzyczne po pandemii, a także ogromna popularność polskich artystów, takich jak Dawid Podsiadło czy Sanah, sprawiły, że Polska stała się jednym z 20 największych rynków muzycznych na świecie. Warto podkreślić, że 80 proc. najchętniej słuchanych utworów w serwisach streamingowych pochodzi właśnie od rodzimych twórców.
"Minimalna krajowa w pięć dni"
Dziś praca przy koncertach jest wymagająca, ale wyjątkowo opłacalna. Osoby z podstawową wiedzą techniczną mogą w ciągu kilku dni zarobić równowartość minimalnego wynagrodzenia. – Najwygodniej pracuje się obecnie przez duże firmy outsourcingowe, które zapewniają ciągłość zleceń i szkolenia. To, ile zarabiasz, zależy wyłącznie od ciebie – tłumaczy technik.
Koncertowe życie od kuchni
Ekipy techniczne często podróżują tzw. Nightlinerami – luksusowymi autokarami wyposażonymi w łóżka, kuchnie i strefy relaksu. Przy dużych trasach, zwłaszcza zespołów rockowych, zdarza się, że oprócz ciężarówek z nagłośnieniem i oświetleniem jedzie również osobny TIR z zapleczem socjalnym. Polskie firmy inwestują też coraz więcej w nowoczesny sprzęt, który pozwala konkurować na poziomie europejskim.
Praca pełna wyzwań
Za wysokimi zarobkami kryją się jednak trudne warunki pracy. Nieregularne godziny, duża presja czasu i ryzyko wypadków to codzienność techników. Większość pracuje w formule jednoosobowej działalności gospodarczej, co oznacza brak klasycznych umów o pracę i ograniczoną ochronę socjalną. – Każdy wykonuje swoją usługę na własną odpowiedzialność. Dopóki wszystko idzie zgodnie z planem, nikogo nie interesuje, w jakim stanie pracujesz – podsumowuje Robert.


Skomentuj artykuł