"Turandot" w języku migowym
Widowisko Pawła Passiniego, inspirowane ostatnim, niedokończonym dziełem Giacoma Pucciniego i "Nagim Lunchem" Williama Borroughsa, twórcy określają jako "operę dla głuchych".
Przedstawienie przygotowane przez zespoły neTTheatre-Teatr w Sieci Powiązań z Lublina i Grupę Coincidentia z Białegostoku - nagrodzone przez jury 16. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej - zostało zaproszone na Fringe Festival w Edynburgu. Będzie pokazane dwadzieścia trzy razy na scenie New Town Theatre w dniach 4-16 i 18- 27 sierpnia.
Znaną historię chińskiej księżniczki Turandot, uśmiercającej zalotników, którzy nie potrafią rozwiązać zadanych im zagadek, Paweł Passini powiązał z biografią dożywającego swych dni kompozytora. Puccini - pod postacią ekscentrycznego księcia Kalafa, pragnącego zdobyć rękę okrutnej Turandot - trafia do jej królestwa. Przeżycia, których jest świadkiem, sprawiają, że obudzi się w Chinach, gdzie jego muzyki nie słychać, a językiem urzędowym jest język migowy.
"Napinanie napięcia możliwe jest przede wszystkim dzięki bardzo dobrej grze aktorów, bardzo fizycznej, chwilami sprawiającej, że widz wolałby zamknąć oczy, ale dzieją się takie rzeczy, że trzeba patrzeć" - pisał Grzegorz Józefczuk ('Gazeta Wyborcza-Lublin nr 245 online', 19 października 2009).
"Spektakl ma strukturę nielinearną, wręcz oniryczną, sceny z ostatnich tygodni życia Pucciniego przeplatają się z wizjami z 'imperium zła', a wszystkiemu towarzyszą fragmenty arii wyśpiewywane przez aktorów i fragmenty opery grane i miksowane na żywo przez reżysera - recenzowała Agata Diduszko-Zyglewska ('Dwutygodnik. Strona Kultury', 19 października 2009). - Ramę tej niezwykle precyzyjnej konstrukcji stanowi chór - jedyny, który ma rację bytu w tym spektaklu - bo złożony z głuchoniemych."
Skomentuj artykuł