Biorąca początek w Górach Skalistych rzeka Kolorado w drodze do Pacyfiku przebija się na odcinku kilkuset kilometrów przez szereg płaskowyżów, tworząc głębokie wąwozy o niewyobrażalnej urodzie. Jednym z nich jest Wielki Kanion w Arizonie, najbardziej spektakularny i majestatyczny, którego widok porywa człowieka w świat transcendencji.
A zatem w drogę! Aby dotrzeć na noc do Phantom Ranch - Rancza Upiorów na dnie Wielkiego Kanionu rzeki Kolorado, należy wyruszyć w drogę o świcie, także dlatego, by uniknąć skwaru palącego słońca. Spośród kilku szlaków wybrałem Bright Angel Trail, szlak Jasnego Anioła, który z turystycznej wioski Grand Canyon wiedzie prosto w głąb ziemi. Nie dociekałem, skąd taka ujmująca nazwa, niemniej już niebawem miałem się przekonać, że dokonałem błędnego wyboru, bowiem szlak ten nadaje się raczej na powrót, a nie na schodzenie. Ale nie było już czasu na wycofanie się. Musiałem podążać do celu. Wyposażony w zapas wody rozpocząłem całodzienną wędrówkę do żelaznego mostu przerzuconego nad rwącymi wodami Kolorado. Miałem wrażenie, jakbym zagłębiał się w czeluści ziemi. To, co przed chwilą było pod moimi stopami, ów nieopisanie zróżnicowany zespół ostańców, usypisk, skalnych iglic i maczug - nie wiedzieć kiedy - nagle znalazło się ponad moją głową, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, w miarę zbliżania się do rzeki. To tak, jakby ktoś wstępował w góry ze szczytów do ich podnóża. Zupełne odwrócenie perspektywy. Po drodze często przystawałem, aby napawać wzrok zmieniającymi się krajobrazami.
Piękno
Cóż to jest Piękno? Jakże łatwo je dostrzec, a jak trudno je zdefiniować. Różne można by przytaczać dlań określenia. To, czego człowiek doświadcza w tej największej na globie ranie zadanej przez bieg rzeki skorupie ziemskiej, może być jedną z definicji tego doznania: zachwyt, zauroczenie, oniemienie na widok potęgi przyrody, jej różnorodności i kolorów. Ten trwający w bezruchu nieprawdopodobnie zróżnicowany krajobraz poddany jest nieustannym procesom przeobrażeń. A dzieje się tak na skutek światła. Wielki Kanion nigdy nie jest taki sam, choć ciągle jest ten sam. Odsłonięte przez rzekę do głębokości dwóch kilometrów warstwy płaskowyżu Kaibab, zbudowane z różnych formacji geologicznych, a więc same w sobie posiadające całą paletę barw, podlegają prawu zmienności. Słońce i układ chmur, pory dnia i pory roku są czynnikami pozwalającymi na ciągłą inność w tej stałości. W każdej chwili ten sam przecież krajobraz objawia się inaczej. Bezustannie przenikają się wszystkie odmiany czerwieni, różów, brązów, błękitów, złota. Nie ma na świecie barw, które by nie występowały w formacjach Wielkiego Kanionu. Ten nieprawdopodobny spektakl nie pozwala ruszyć się z miejsca. Chciałoby się tu trwać jak najdłużej, podziwiać, kontemplując widoki, medytować... Człowiek staje się cząstką tego spektaklu piękna, głównym punktem odniesienia, gdyż tylko on jeden - istota rozumna i refleksyjna, zdolna do przeżyć estetycznych - potrafi docenić ten ogromny dar, jakim jest przyroda z całym jej bogactwem.
Ulotność czasu
Zauroczeniu pięknem natury towarzyszy doznanie przemijalności. Oto przecież patrzymy własnymi oczyma na proces formowania się skorupy ziemskiej, proces nigdy nie zakończony, trwający i za naszych dni. Cóż znaczą dzieje naszych cywilizacji w perspektywie tej naturalnej odkrywki, której powstanie mierzy się setkami milionów lat! Jakże ulotne i przemijające jest wszystko to, co zdołaliśmy zbudować na tej ziemi za cenę tak ogromnego wysiłku! W Indian Garden, w miejscu, gdzie w połowie szlaku bije małe źródełko, odnalazłem okruchy jakiejś indiańskiej zabudowy: mizerne, ulepione z naturalnego, nieobrobionego kamienia obejście. Oto symbol ograniczonych możliwości człowieka. Być może ci ludzie, kimkolwiek byli, zamieszkujący przed wiekami tę przecudną dolinę, mogli trwać w przeświadczeniu, że bytują w wysokich górach, nie widząc potrzeby wspinania się na ich szczyty, ponad którymi istnieje przecież płaski jak stół płaskowyż, o którego istnieniu może i nic nie wiedzieli...
Sacrum
Św. Paweł pisał do mieszkańców Rzymu, iż od stworzenia świata niewidzialne Jego [Boga] przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (Rz 1, 20). Apostoł Narodów chciał przez to powiedzieć, iż otaczający nas świat, będący dziełem Bożej myśli, woli i przyzwolenia, sam przez się kieruje naszą intuicję ku Stwórcy. Przyroda jest jedną z form objawiania się Boga. Przemawia On do człowieka również przez jej dzieła. Bóg jest zbyt nieogarniony, by mógł objawić się tylko w słowie Biblii. Cała przyroda aż krzyczy o Jego obecności. Wszczepieni jesteśmy w teosferę, w przestrzeń bezpośredniego oddziaływania Boga na człowieka. Należy jednak wyostrzyć wzrok i usposobić słuch na mowę przyrody, należy poddać się jej ciszy i urodzie. Trzeba po prostu nauczyć się dostrzegać piękno, co nie jest takie łatwe w epoce coraz głębszego odrywania się człowieka od swego naturalnego środowiska.
Po nocy spędzonej w głębokościach ziemi do cywilizacji wracałem szlakiem trudniejszym, South Kaibab Trail. I wtedy okazało się, jak bardzo brakło mi roztropności i rozeznania. Na całej swej długości szlak ten jest wystawiony na palące słońce. Po drodze nie ma ani kropli wody, dokucza rozpalona pustynia, a stromizny, miejscami zawieszone nad przepaściami, każą ćwiczyć się w cnocie wytrwałości i odwagi. Rozpalona do czerwoności tarcza słońca dotykała już linii sosnowego lasu, gdy wychynąłem z czeluści ziemi w sam środek hałaśliwej rzeczywistości. Doznanie piękna i wszechogarniającej ciszy mogło wydać się miłym snem. Na szczęście było rzeczywistością.
Skomentuj artykuł