Marzec przynosi nam Uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Gdy się mówi lub pisze o tym święcie, podkreśla się najczęściej albo niezwykle wybranie Maryi, albo Jej posłuszeństwo woli Bożej, lub też jego owoc - Wcielenie Syna Bożego. Jest jednak pewien aspekt, który dla nas wszystkich jest tak oczywisty, że niezauważalny, a który dla ludzi współczesnych ma niezwykłe znaczenie.
My wszyscy, a zwłaszcza młodsze pokolenia, wychowani jesteśmy w kulcie wolności i praw osoby ludzkiej. Mówią o nich wszystkie autorytety dzisiejszego świata od papieża począwszy, a na lokalnych politykach i dziennikarzach skończywszy. Niech tylko ktoś spróbuje dziś zakwestionować czyjeś prawo do wolności w jakiejkolwiek dziedzinie, od razu zostanie okrzyknięty zakałą życia społecznego. Nietolerancja to teraz największe przestępstwo. Dziś nawet dzieci mają rzecznika swoich praw i mogą własnego prawa do wolności dochodzić w sądzie.
W tej atmosferze Kościół ze swoją nauką i Objawienie Boże z przykazaniami wielu wydają się być bastionem wstecznictwa, gdzie nie tylko nie ceni się wolności, ale jeszcze dokonuje się na nią zamachu, krępując ludzkie sumienia nakazami i zakazami. Odnosi się wrażenie, jakby to Bóg sam był zagrożeniem ludzkiej wolności. Dlatego też wielu dzisiejszych ludzi chce się od Niego uwolnić, by być "naprawdę" wolnymi.
W tym kontekście Uroczystość Zwiastowania przynosi nam niezwykłe przesłanie. Żeby je jednak zrozumieć, trzeba spojrzeć na tło historyczne życia nastoletniej Maryi z Nazaretu.
Były to czasy pod wieloma względami skrajnie różne od naszych. Wolność nie tylko nie była wypisana na wszystkich standardach, ale przeciwnie, samo mówienie o niej było niebezpieczne. Podstawą ówczesnego życia gospodarczego było niewolnictwo, życia religijnego w Izraelu - legalizm, a życia rodzinnego - patriarchalizm. Na targach niewolników ludzie sprzedawani byli jak zwierzęta, w świątyni jerozolimskiej i w życiu codziennym należało przestrzegać ponad 600 przepisów prawa żydowskiego, w których wyliczaniu i zachowywaniu mistrzami byli faryzeusze, a w życiu rodzinnym niepodzielnie panował ojciec i mąż.
Maryja wywodząca się z biednej rodziny nazaretańskiej nie miała tak naprawdę żadnych praw i nawet nie przyszło Jej do głowy, by śnić o wolności, która dla dzisiejszych nastolatek jest oczywistością. Z racji płci i pozycji społecznej o Jej życiu, jak zresztą i o życiu Jej rówieśniczek, decydowali inni. To ojciec wybierał przyszłego męża, a dobrym ojcem był ten, który w tym wyborze nie zważał tylko na własne interesy, ale miał też na względzie dobro córki. Jej własne zdanie się nie liczyło. Zresztą co mogła wiedzieć o życiu czternasto, piętnastolatka, bo w takim wieku wydawano wówczas za mąż dziewczęta w Izraelu, jeśli cały jej dotychczasowy świat ograniczony był do własnego podwórka i do religijnych pielgrzymek w gronie najbliższej rodziny. Zaś kandydatem na męża był co najmniej 30-letni mężczyzna, bo dopiero w tym wieku miał w tamtych czasach pełnię praw. Przy tej różnicy wieku trudno mówić o dobrej wzajemnej znajomości siebie i gorących uczuciach.
W tym kontekście zwiastowanie dopiero nabiera swych właściwych wymiarów. Nikt Maryi nie pyta o zdanie i nawet o tym nie myśli, ale pyta ją Bóg Izraela - Jahwe. Ten, który jest Stwórcą i Prawodawcą, który bardziej niż ktokolwiek inny ma prawo rozkazywać, pyta o zdanie młode dziewczę skazane w swym społeczeństwie na dolę prawie niewolniczą. I choć dla innych Jej wolność się nie liczy, dla Niego jest wyjątkowo cennym klejnotem. Nie niecierpliwią Go Jej pytania, ale w pokorze wobec swego stworzenia czeka na Jej fiat. Ta, po której nikt z ludzi nie spodziewał się żadnej ważniejszej decyzji, podejmuje decyzję mającą moc kosmiczną, decyzję, która czyni zeń Bramę Nieba.
W zwiastowaniu Bóg objawia się jako Bóg wolności. Po wiekach będzie pisał o Nim św. Bernard z Clairvaux: Bóg przekracza wszelkie ograniczenia jednakże nie wielkością swojej substancji, lecz wolnością swojej natury. (De consideratione, 1. V c. XIII n. 28). To święto ujawnia z całą jasnością rozmiar oszustwa, z którego rodzi się lęk przed Bogiem, który zagraża ludzkiej wolności. Bóg - dawca wolności nie tylko jej nie zagraża, lecz jej broni, tak jak jej bronił i pozwolił jej rozbłysnąć w życiu Maryi. Bóg szanuje wolność bezgranicznie, szanuje ją tak bardzo, że będąc Miłością, dopuszcza istnienie piekła, aby człowiek mógł je wybrać, jeśli chce.
Jezus bardzo często pytał proszących: Czego chcesz? albo, gdy ktoś prosił o radę, zaczynał zdanie od słów: Jeśli chcesz... Nie można być uczniem Jezusa, jeśli się tego z serca nie chce. Słowa te są apelem o wolność. Jezus mówi: Bądź wolny, nie daj się zmuszać, Ja jestem za twoją wolnością. I jednocześnie mówi do tych, którzy są wychowawcami: Nikogo nie zmuszajcie, starajcie się, aby ci, których prowadzicie do Mnie, byli wolni... Ktoś, kto nie jest wolny, nie może kochać i nie może czuć się kochanym, a więc nie może być w pełni człowiekiem. Dla człowieka być, to być kochanym i kochać. Bóg, który jest dawcą wolności, sprzeniewierzałby się sam sobie, gdyby postępował inaczej. Toteż sprzeciwiają się Bogu ci, którzy nie szanują wolności drugich, także wtedy, gdy czynią to w najszczytniejszych celach.
Skomentuj artykuł