Afera na Podhalu. Nielegalny rajd arabskich turystów zakończył się w potoku
W połowie lipca mieszkańcy Kościeliska zostali zaalarmowani incydentem z udziałem zagranicznych turystów. Grupa turystów z Bliskiego Wschodu wynajęła quady w lokalnej wypożyczalni i zorganizowała nielegalny rajd terenowy. Incydent wywołał oburzenie lokalnej społeczności i interwencję straży gminnej.
Według relacji świadków, uczestnicy rajdu na widok patrolu próbowali uciekać przez pola i lasy, ostatecznie wjeżdżając quadami do miejscowego potoku. Strażnikom udało się zatrzymać tylko jeden pojazd, którym podróżowała rodzina turystów pochodzenia arabskiego.
Nielegalny rajd quadami na chronionym terenie
Arabscy turyści twierdzili, że trasę przez potok polecił im właściciel wypożyczalni, co ten stanowczo zdementował. Sprawcy wykroczenia otrzymali mandat, jednak niewykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Zgodnie z obowiązującą ustawą o ochronie przyrody, wjazd pojazdami do rzek, potoków oraz na tereny chronione jest zabroniony i surowo karany.
Lokalne przepisy przeciw quadom
Na Podhalu, zwłaszcza w Kościelisku i Poroninie, od dawna obowiązują restrykcje dotyczące poruszania się quadami oraz motocrossami. Lokalne przepisy zabraniają poruszania się pojazdami terenowymi bez zgody właścicieli gruntów, szczególnie w pobliżu domostw i na terenach chronionych. W Kościelisku dodatkowo obowiązuje zakaz jazdy quadami od godz. 19:00 do 9:00 rano. Dopuszczalna odległość od zabudowań to minimum 500 metrów dla pojazdów spalinowych i 300 metrów dla elektrycznych.
Mieszkańcy żądają zaostrzenia prawa
Incydenty takie jak ten lipcowy pokazują, że obowiązujące prawo nie jest w pełni skuteczne. Lokalne władze oraz mieszkańcy Podhala apelują do rządu o wprowadzenie zmian, które zwiększą ochronę ich działek i terenów zielonych. Obecnie policja może interweniować wyłącznie po zgłoszeniu właściciela gruntu, co utrudnia skuteczną walkę z nielegalnymi rajdami.
Lokalne społeczności podejmują działania na własną rękę, organizując obywatelskie patrole i korzystając z dronów, jednak wciąż liczą na wsparcie ustawodawców w walce o ochronę podhalańskiej przyrody i bezpieczeństwo mieszkańców.


Skomentuj artykuł