Czy PRL-owska TV przepraszała?

Czy PRL-owska TV przepraszała?
(fot. Ben Sutherland / flickr / CC BY 2.0)

Lepszy dźwięk i obraz to niewątpliwie różnica. Ale czy jedyna? Jeżeli tylko ona miałaby tworzyć owo "prawie", to byłoby ono mizerne.

Na szczęście jakoś nie mogę sobie przypomnieć, by za komuny telewizja przerosiła za swoje "nieprawdziwe" informacje. Ich autorzy dobrze wiedzieli, że oszukują. My, słuchający mieliśmy świadomość, że to są manipulacje. A jednak Urban nie przepraszał za swoje "rewelacje" i nikt za niego nie przepraszał. Kłamstwo medialne było integralną częścią systemu. Dlatego "wywrotowym" było pisanie na murach "Chcemy prawdy w radio i telewizji".

DEON.PL POLECA

Teraz autor, Tomasz Lis, przeprosił. TVP przeprasza. I to nie tak, by nikt nie zauważył. To jest różnica. Dla tej różnicy było warto doczekać końca PRL-u.

Nie chcę tu wnikać w przyczyny tego błędu. Nie wiem, czy to był świadomy przekręt, czy ktoś kogoś wprowadził w błąd. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów mogliby nawet puszczać w obieg podejrzenie, że to ktoś ze sztabu Dudy puścił fałszywkę, by druga strona się skompromitowała "chwytając przynętę". Brzmi absurdalnie? Nie z takimi absurdami się spotykamy. Faktem jest, że niewątpliwie reguły sztuki dziennikarskiej nie zostały dotrzymane i jest za co i kogo przepraszać.

I dobrze, że się przeprasza. Dobrze, że do naszego życia publicznego wszedł ten zwyczaj. Za błędy, nawet jeśli nie da się ich wynagrodzić, trzeba przynajmniej przeprosić.

Za PRL-u, gdy biskupi zrobili to wobec Niemców, podniosło się wielkie larum (nie tylko ze strony władz). Potem mieliśmy wiele perypetii z tym, czy przepraszać, czy też nie. Do tej pory niektórzy uważają, że to jest wbrew polskiej czy kościelnej racji stanu. A przecież żyjemy w społeczeństwie, gdzie (w stosunku do innych krajów) jeszcze sporo ludzi się spowiada. Przepraszanie winno być dla nas czymś naturalnym. Bez niego ten sakrament redukuje się do farsy.

Pragnienia przeproszenia nie można sprowadzać tylko do poprawności politycznej. To jest wartość chrześcijańska wnoszona w życie społeczne. Ale jest to również kwestia strachu. Boimy się tych, którzy nie potrafią przerosić. Jak ktoś uważa, że nie popełnił nigdy żadnych grzechów, to się go boimy, nieważne czy to Putin, czy nasz rodzic, czy ksiądz.

Pamiętajmy jednak, że i nas się boją, gdy przeprosić nie chcemy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy PRL-owska TV przepraszała?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.