Dzieci-żołnierze czyli KONY 2012
KONY 2012 to spopularyzowana w Internecie akcja, mająca na celu uczynienie sławnym największego zbrodniarza naszych czasów Josepha Kony'ego. A wszystko po to, by go schwytać. Kulminacyjny moment akcji planowany jest na 20 kwietnia 2012 roku. Czy społeczność internetowa znowu pokaże, jak potężną bronią jest informacja bez cenzury?
Ponad 300 000 dzieci poniżej 18 roku życia w ponad 30 krajach bierze udział w konfliktach zbrojnych. Organizacja Narodów Zjednoczonych podaje, że więcej niż połowa wszystkich żołnierzy w wojnie domowej w Sierra Leone w 1999 roku nie miała 18 lat. W Ugandzie dzieci zmuszane są do walki przemocą a nawet torturami. W Kolumbii prawie 30% dzieci jest rutynowo rekrutowanych do grup partyzanckich i paramilitarnych. Średni wiek dzieci-żołnierzy to 14 lat. Często uzależniane są od narkotyków i wykorzystywane seksualnie, nieraz zmuszane do zabijania najbliższych i przyjaciół. Gdy uda im się wrócić do domu, nie potrafią zapomnieć okrutnych scen, w których były zarówno ofiarami jak i oprawcami. Większości z nich nie udaje się wrócić do normalnego życia.
Tak opowiada jeden z kongijskich chłopców, który wrócił do rodzinnego domu: - Wszędzie na nogach mam blizny. W wojsku byłem bity, bo mówili, że stanę się przez to silniejszy. Gdy tylko mogłem się poruszać wysyłali mnie do pobliskich wiosek, bym kradł kury, kozy i fasolę. Ja i moi koledzy braliśmy narkotyki i gwałciliśmy wszystkie dziewczynki, jakie napotkaliśmy. Odkąd wróciłem do mojej wioski, jeszcze bardziej jestem nerwowy. Czasem nie potrafię się kontrolować, wszystko niszczę, biję przyjaciół. Potem czuję się jak nienormalny i płaczę. Wydaje mi się, że tracę zmysły. Nie wiem, kto będzie w stanie zaakceptować mnie takim jakim teraz jestem (por. Italia Caritas, XL, n.6/2007).
Młoda kobieta z Ugandy, wcielona jako dziecko do grupy partyzanckiej, wspomina, jak musiała na rozkaz żołnierza zabić swoją koleżankę. Odkąd uciekła z kraju minęło już kilkanaście lat a ona nadal widzi w snach oczy czternastoletniej dziewczyny, którą pozbawiła życia i budzi się zlana potem.
John Baptist Onama, obecnie profesor w jednym z Zachodnich uniwersytetów, też był w Afryce dzieckiem-żołnierzem. - Pamiętam, że niedługo po tym jak zostałem zwerbowany, usłyszałem strzał w polu kukurydzy. Pobiegłem i zobaczyłem jednego z żołnierzy, który strzelił do staruszki. Jeszcze żyła zanim oddał kolejny strzał. Zdążyła powiedzieć: Synu, dlaczego mnie zabijasz. Przecież nic złego ci nie zrobiłam.
"Nie chcę już walczyć! Oddaj mi moje lata i pozwól mi żyć" - mówią słowa jednej z włoskich piosenek, ułożonej jako protest song przeciwko wykorzystywaniu dzieci w roli żołnierzy w konfliktach zbrojnych.
W filmie dokumentalnym "Krwawe diamenty", reżyser Jeffrey Wright próbuje uświadomić ludziom Zachodu, że diamenty nie biorą się od jubilera, ale z pola bitwy, na którym dzieci giną i zabijają. Thriller zrealizowany w 2006 roku przez Edwarda Zwicka o podobnym tytule "Krwawy diament", w którym zagrał między innymi Leonardo di Caprio, pokazuje jak wiele zbrodni kryje się za diamentowymi interesami w Sierra Leone. W ostatnim czasie zrobił furorę umieszczony w Internecie film "KONY 2012", opowiadający o zbrodniach ugandyjskiego przywódcy Bożej Armii Oporu, Josepha Kony’ego, wzywający ludzi do solidarności w dążeniu do schwytania zbrodniarza. Od 1987 roku Armia porywa ugandyjskie dzieci i zamienia je w pełnych okrucieństwa żołnierzy.
Autorzy filmu "KONY 2012" są przekonani, że najlepszym sposobem na zatrzymanie terroru, jaki szerzy Kony, jest nagłośnienie jego zbrodni. Gdy wszyscy ludzie na tym świecie poznają przywódcę Bożej Armii Oporu, nikt nie będzie mógł usprawiedliwić się, że o zbrodniach nic nie wiedział. Takie jest myślenie realizatorów filmu oraz organizacji "Invisible Children". Mają nadzieję, że nagłośnienie sprawy spowoduje, że najważniejsi politycy zaangażują się w schwytanie zbrodniarza. Rząd USA już ugiął się pod presją ludzkiej solidarności i zapewnił ugandyjskim siłom zbrojnym pomoc amerykańskiego wojska. "Ale jeśli rząd nie będzie wiedział, że ludziom zależy na aresztowaniu Kony'ego - mówi narrator filmu - misja zostanie odwołana. Aby ludziom na tym zależało, muszą wiedzieć. A będą wiedzieli tylko wtedy, gdy nazwisko Kony'ego będzie wszędzie".
Po raz kolejny internetowa akcja pokazuje jak wiele może dziś zrobić zwykły człowiek i jak często nic nie robi. Potężną bronią jest dziś informacja. Każdy człowiek dobrej woli, zajęty wychowywaniem swoich własnych dzieci lub uczący je w szkołach, może pomóc zatrzymać horror, jaki przytrafia się setkom tysięcy dzieci na świecie? Wystarczy mówić o tym, co dzieje się w Ugandzie i zapalać innych do wołania głosem dzieci, które nie mogą same upomnieć się o własne dzieciństwo.
Żadne dziecko nie wybiera, w jakim kraju przyjdzie na świat. Ale jeśli twoje, urodziło się w Polsce, wychowuj je do solidarności z dziećmi, którym się tak nie poszczęściło. A przede wszystkim dołóż starań, by twój syn nie stał się dzieckiem-żołnierzem uciekającym w wirtualną rzeczywistość gier komputerowych lecz uwierzył, że może przyczynić się do zmiany świata na lepszy.
Skomentuj artykuł